"Tyle razy słyszałem, że będziemy siedzieć". Sasin kpi z zarzutów wyrzucenia w błoto 70 mln
Już wiadomo, ile kosztowały nas wybory-widmo. Odpowiedzialny za nie minister aktywów państwowych Jacek Sasin odpowiedział, kto zapłaci między innymi za druk milionów kart wyborczych. Znalazł także winnego zaistniałej sytuacji. Oczywiście nie chodzi tu o kogokolwiek z obozu rządzącego.
Minister zapewnił, że jego zdaniem wszystkie decyzje były podejmowane zgodnie z prawem. – Ja już tyle razy słyszałem, że wszyscy będziemy siedzieć, że to już nie robi wrażenia. Dobrze by było, żeby politycy trafiali do więzienia, gdy popełniają przestępstwa. W tym przypadku mówienie o więzieniu i odpowiedzialności karnej jest bzdurą. Wszystkie działania były podejmowane na podstawie ustawy – ocenił.
Sasin przypomniał tzw. dziurę VAT-owską czy referendum zarządzone przez Bronisława Komorowskiego i "70 mln wyrzucone w błoto". – Dziś płaczą nad rozlanym mlekiem, które rozlało się przez nich – stwierdził Jacek Sasin.
Minister twierdził też, że przygotowania do wyborów prezydenckich 10 maja były konieczne. – Co by było, gdyby rząd, nie w tym sensie, że ja, ale cały rząd, przygotowań do wyborów nie podjął? Wtedy opozycja słusznie mogłaby nas oskarżyć, że wybory się nie odbyły. Mogliby nas stawiać przed trybunały, a tak nie mają do tego podstaw – powiedział szef resortu aktywów państwowych.
Czytaj także: Majowe wybory-widmo kosztowały niebotyczną sumę. Ujawniono faktury
Wybory prezydenckie, które ostatecznie się nie odbyły, kosztowały nas aż 70 milionów złotych. Na tyle opiewają umowy, które Poczta Polska podpisała z czterema firmami. Do dokumentów dotarł dziennikarz TVN24 Szymon Jadczak. Na dowód dołączył do tekstu skany faktur.
Czytaj także:
Panie Sasin, gdzie są miliony złotych za druk kart wyborczych?Zapytano w resorcie Sasina, ile kosztował druk kart wyborczych. Padła wykrętna odpowiedź
źródło: RMF FM