Gwiazda serialu dla nastolatków oskarżona o mobbing i rasizm. Statystów nazywała "karaluchami"

Zuzanna Tomaszewicz
O serialu "Glee" po latach znowu zrobiło się głośno. Najpierw jeden z aktorów przedawkował heroinę, a druga z gwiazd oskarżona została o dystrybucję dziecięcej pornografii. Teraz w ogniu krytyki znalazła się Lea Michele, odtwórczyni serialowej Rachel Berry. Jak się okazało, celebrytka traktowała z wyższością swoich współpracowników. "Zrobiła z mojego życia istne piekło – powiedziała jej koleżanka z planu.
Lea Michele została oskarżona o rasistowskie zachowanie. Fot. Instagram/leamichele
Lea Michele, odtwórczyni Rachel Berry w "Glee", zamieściła niedawno wpis na Twitterze, w którym wyraziła swoje wsparcie dla ruchu Black Lives Matter, i od niego wszystko się zaczęło. Samantha Ware, która miała okazję pojawić się gościnnie w serialu, napisała, że Michele uprzykrzyła jej życie.

"Nigdy nie zapomnę, jak powiedziałaś wszystkim, że gdybyś mogła to nas*ałabyś do mojej peruki. To zresztą nie jedyna tak traumatyczna sytuacja, przez którą zaczęłam wątpić w kontynuowanie swojej kariery w Hollywood" – napisała pod jej wpisem Ware. Na tym jednak nie koniec afery – inni aktorzy też postanowili zabrać głos w sprawie nagannego zachowania Michele. Elizabeth Aldrich, która współpracowała z gwiazdą, gdy obie były jeszcze uczennicami szkoły podstawowej, wyznała, że aktorka była "przerażająca".


"Była absolutnie okropna zarówno dla mnie, jak i całego zespołu. Upokarzała całą załogę i groziła zwolnieniem ludzi, jeśli nie będzie zadowolona. Płakałam każdej nocy przez okrucieństwo i manipulację. Miała 12 lat" – czytamy w jej poście na Twitterze. W rozmowie z dziennikiem "The Sun" Imia Edwards, która pojawiła się w serialu "Glee", zdradziła, że nigdy nie widziała, aby ktoś tak źle traktował statystów na planie. Mówiła: "Fuj, nie patrzcie na mnie, nie nawiązujcie kontaktu wzrokowego. Karaluchy tam są”. (…) Wydaje mi się, że kręciłam już jakiś inny serial, kiedy ktoś mi powiedział: "Wiesz, że Lea to straszna s*ka, prawda? Nazywa statystów karaluchami" – podkreśliła. Jakby tego było mało, Michele z premedytacją potrafiła beknąć statystom w twarz, a także nadepnąć im na stopę.

Michele odniosła się do wszystkich oskarżeń. "Niezależnie, czy to moja uprzywilejowana pozycja i perspektywa sprawiały, że czasami byłam postrzegana jako niewrażliwa, czy też była to moja niedojrzałość, przepraszam za moje zachowanie i ból, który wywołałam. Każdy może dorastać i zmieniać się" - czytamy w jej oświadczeniu na Instagramie. Przypomnijmy, że to nie jedyny skandal, jaki wybuchł w związku z serialem "Glee". W 2013 roku Cory Monteith (odtwórca Finna Hudsona) przedawkował heroinę. W tym samym roku Mark Salling (odtwórca roli Pucka) został oskarżony przez swoją dziewczynę o przemoc seksualną. Po dwóch latach został aresztowany za posiadanie dziecięcej pornografii. Mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów. W 2018 roku aktor popełnił samobójstwo.

Czytaj także: Nie tylko polska influencerka zaliczyła wpadkę. Tych celebrytów też oskarżono o rasizm

źródło: "The Sun"