Młode kobiety blokowały osławioną furgonetkę z Warszawy. Szybka pacyfikacja policji

Zuzanna Tomaszewicz
W piątek wieczorem grupa ludzi pokojowo zablokowała drogę furgonetce znanej jako "homofobus". Na miejsce przyjechali policjanci. Funkcjonariusze pozwolili ruszyć autu, gdy pod nim leżeli ludzie, a później zaciągnęli protestujące kobiety do radiowozów.
Policjanci spacyfikowali pokojową akcje zatrzymania homofobusa. Fot. Facebook.com/Bart Staszewski
Na rogu ul. Marszałkowskiej i Hożej w Warszawie znowu doszło do zablokowania furgonetki z hasłami anty-LGBT. Aktywiści stanęli przed podjazdem, a także położyli się tuż pod nim. Na miejsce przyjechała policja, która zezwoliła na to, aby furgonetka odjechała. Funkcjonariusze zgarnęli jedną z protestujących dziewczyn. – Zostaw ją, k*rwa – krzyczały inne osoby zaangażowane w akcję. "Tymczasem parę dzielnych osób pokojowo zablokowało homofobiczną furgonetkę. Przyjechała policja i zamiast ukarać kierowcę brutalnie zawinęła parę drobnych dziewczyn na dołek. Policjo, to jest hańba. Nikt was nie zmusza do tego" – napisał na Twitterze Piotr Czerniawski.

Poniżające praktyki po policyjnych zatrzymaniach

Przypomnijmy, że po zatrzymaniach 7 sierpnia w związku z protestem w obronie aktywistki Margot, ujawniono skandaliczne działania policji. Okazuje się, że część osób było przesłuchiwanych w nocy, nie miały też dostępu do jedzenia i picia. Co więcej, wśród zatrzymanych były też m.in. osoby wracające z zakupów.


Jak wielokrotnie podkreślali adwokaci oraz posłowie opozycji udzielający pomocy zatrzymanym po pacyfikacji protestu w Warszawie, wielu – szczególnie młodych – ludzi pierwszy raz znalazło się w takiej sytuacji. Tym bardziej traumatycznym przeżyciem dla tych osób musiało być poddanie ich poniżającym czynnościom, o których czytamy w raporcie RPO.
Raport KMPT
po piątkowych zatrzymaniach w Warszawie

Większość osób zatrzymanych została poddana kontroli osobistej, która polegała na rozebraniu się do naga i wykonaniu przysiadu... Czytaj więcej

Wymaganie od zatrzymanych zrobienia przysiadu nago (co nie jest standardową procedurą, gdyż art. 15d ustawy o Policji stanowi, iż kontroli miejsc intymnych dokonuje się jedynie "w szczególnie uzasadnionych przypadkach") to niestety nie jedyny porażający fragment z opisu tego, co miało dziać się z ludźmi, których policja wyłapała 7 sierpnia.

Posłanka Wanda Nowicka i wspierające ją prawniczki ujawniły, jak wyglądały kulisy brutalnej "kontroli osobistej". – Kilku policjantów trzymało tę dziewczynę. Jeden podnosił jej sukienkę, a inny wsadzał jej rękę w majtki. Zrobił to dwukrotnie, prawdopodobnie pod pretekstem szukania czegoś – relacjonowały.