Korespondent TVN zatrzymany na Białorusi. A wraz z nim 20 innych zagranicznych dziennikarzy

Zuzanna Tomaszewicz
Korespondent "Faktów" TVN Andrzej Zaucha i operator z Białorusi zostali zatrzymani w Mińsku. Wśród zatrzymanych przez białoruską policję znalazło się też 20 dziennikarzy z innych zagranicznych redakcji. "Zostali wsadzeni do autobusu" – czytamy na Twitterze dziennikarki TVP Katarzyny Sławińskiej. Po dwóch godzinach reporter został wypuszczony.
Andrzeja Zauchę wypuszczono z komisariatu policji po dwóch godzinach. Fot. Facebook.com/a.zaucha.tvn
Andrzej Zaucha przebywał w ostatnim czasie na Białorusi, aby relacjonować sytuację związaną z antyrządowymi protestami przeciwko Aleksandrowi Łukaszence. Dziennikarz "Faktów" TVN został zatrzymany, a wraz z nim białoruski operator. Informację o zatrzymaniu około 20 dziennikarzy zagranicznych mediów poinformował w czwartkowe popołudnie niezależny portal TUT.by. Policja zatrzymała m.in. reporterów Radia Swoboda, agencji Reuters i telewizji Belsat oraz BBC. Po dwóch godzinach Zaucha został wypuszczony. – Zatrzymali nas (z operatorem), przewieźli nas na komisariat, sprawdzono dokumenty, po ponad 2h mnie wypuścili. Nie było brutalnych akcji, po prostu uniemożliwiono nam zrelacjonowanie tego co działo się na placu – relacjonował Andrzej Zaucha.


Białoruskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało wcześniej, że dziennikarzy przewieziono z Placu Niepodległości na komisariat po to, aby policjanci mogli sprawdzić, czy posiadają oficjalne akredytacje. Reporterzy z ważną akredytacją mają zostać zwolnieni.

Czytaj także: Kuriozalne słowa Łukaszenki o Polsce. Powiedział, co chcemy zrobić z miastem Grodno

Tymczasem prezydent Białorusi straszy Polską. – Widzicie te stwierdzenia, że ​​jeśli Białoruś się rozpadnie, region grodzieński trafi do Polski. Rozmawiają o tym na otwarcie, czekają i obserwują. Ale wiem na pewno, że im się to nie uda – powiedział Alaksandr Łukaszenka.

Po tych słowach przywódcy w trybie pilnym do MSZ w Warszawie wezwany został białoruski ambasador. – Poinformowałem Pana Ambasadora, że nie ma w Polsce zgody na tego typu narrację i oskarżenia. Przekazałem także, że ze zdziwieniem, rozczarowaniem i niepokojem odnotowujemy słowa, które padały z ust Prezydenta Łukaszenki, jak i jego najbliższego otoczenia – przekazał wiceminister Marcin Przydacz.

źródło: TVN24, TUT.by, Reuters