Ewa Błaszczyk grzmi po śmierci Polaka w Plymouth. "To po prostu bierna eutanazja"

Weronika Tomaszewska-Michalak
Po długiej walce o życie Polaka, który leżał w śpiączce w Anglii, świat obiegła bardzo smutna informacja. Mężczyzna zmarł we wtorek w brytyjskim szpitalu. Na temat tej tragicznej śmierci wypowiedziała się założycielka kliniki "Budzik" Ewa Błaszczyk, która uważała, że był to pacjent mający szanse wybudzenia się w jej klinice. "To po prostu bierna eutanazja w majestacie prawa" - stwierdziła.
Ewa Błaszczyk powiedziała co myśli, na temat śmierci Polaka w Anglii. Fot. Adam Stępien / Agencja Gazeta
Po tym, jak mężczyzna doznał rozległego zawału, jego serce miało zatrzymać się na 45 minut. Lekarze nie wierzyli w to, że Polak z tego wyjdzie i odłączyli go od aparatury wspomagającej oddychanie. Była to decyzja za zgodą sądu i woli żony oraz dzieci. Natomiast mama i siostra chciały ratować mężczyznę. Starały się o przetransportowanie go do Polski. Zaangażował się w te sprawę również polski rząd, prezydent, Prokuratura Okręgowa w Warszawie, Ordo Iuris. Gotowość do przyjęcia pacjenta w śpiączce wyraziła także klinika "Budzik".


– Przekazałem służbom pana prezydenta Andrzeja Dudy, żeby w rozmowach prowadzonych przez ministra Szczerskiego padła informacja o naszej ofercie. Trzeba wyraźnie podkreślić, że temu choremu nie chcą dać jeść i pić. Są oczywiście kolejki, ale w tej sytuacji mówimy o bezpośrednim ratowaniu życia – powiedział wtedy dla Interii Wojciech Maksymowicz, neurochirurg.

– Nie wnikam w sposób uszkodzenia mózgu, jednak ten człowiek żyje i sam oddycha. To zupełnie mi wystarcza. Nie ma znaczenia, czy to stan wegetatywny, czy minimalnej świadomości. W takiej sytuacji trzeba pacjentowi podać rękę i próbować – dodał Maksymowicz.

Pomimo starań mężczyzna zmarł 26 stycznia w szpitalu w Plymouth w Wielkiej Brytanii. Na temat jego śmierci wypowiedziała się założycielka kliniki "Budzik" Ewa Błaszczyk. W rozmowie z "Faktem" powiedziała, że "wydaje jej się bestialskim to, co się wydarzyło". Dodając, że jej zdaniem to po prostu "bierna eutanazja w majestacie prawa".

Ewa Błaszczyk wyjaśniła, że z takich przypadków jak ten, udało się wybudzić ludzi w jej klinice. – My takich pacjentów mamy i w "Budziku" dziecięcym, w którym wybudziło się już 78 osób, a w dorosłym w Olsztynie 27 – powiedziała założycielka kliniki dla "Faktu".

Kobieta uważa, że odebrano temu pacjentowi szanse na życie. Dodała, że polska strona zrobiła wszystko co mogła, by pomóc Polakowi. Natomiast sprawę decyzji żony, która nie chciała transportu męża do Polski, skomentowała: – Jeśli żona tego pacjenta nie chciała z nim być, to mogła się z nim rozwieść. Jest miłość bezwarunkowa i warunkowa. Zwykle miłość matki jest bezwarunkowa, a mąż czy żona mają różne powody, ale my tych powodów nie znamy – powiedziała Błaszczyk.

Czytaj także: Jego los podzielił ludzi, żyje nim prawica. Oto 6 faktów, które warto znać ws. Polaka w śpiączce