"Wyborcza" odpaliła bombę ws. Obajtka. Ujawniono taśmy, które kompromitują szefa Orlenu

Łukasz Grzegorczyk
"Gazeta Wyborcza" ujawniła taśmy Daniela Obajtka. Z materiałów ma wynikać, że jeszcze jako wójt Pcimia chciał wykończyć firmę swojego wuja, u którego wcześniej pracował. Jak ujawnił dziennik, obecny szef Orlenu kierował z tylnego siedzenia konkurencyjną spółką, choć jako samorządowiec nie mógł tego robić.
"Wyborcza" ujawniła taśmy Daniela Obajtka. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta

Chodzi o nagrania telefonicznych rozmów Daniela Obajtka z czasów, gdy był wójtem Pcimia w Małopolsce. Na taśmach słychać m.in., jak wydaje pracownikowi TT Plastu o imieniu Szymon polecenia, zleca rozmowy z klientami, decyduje o urlopach. Tu trzeba wyjaśnić, że Obajtek jako 19-latek dostał u swoich wujów Romana i Józefa Lisów, prowadzących w Stróży w gminie Pcim firmę Elektroplast, swoją pierwszą pracę. Przedsiębiorstwo powstało w 1991 r., działa w branży elektroinstalacyjnej i jest jednym z największych pracodawców w regionie.

Taśmy Obajtka – zapis

"Wyborcza" ma pełen zapis ponad dwóch godzin rozmów telefonicznych Obajtka z pracownikiem TT Plast. Doszło do nich w 2009 r. Pracownik pytał wójta Pcimia o wuja, współwłaściciela firmy Elektroplast Romana Lisa, z którym jest skonfliktowany.


– Masz wieści, gdzie ta k***a jeździ, Lis? Obajtek na to odpowiedział: "No jeździ, nie zabronisz mu przecież. Na razie nie ma takich spektakularnych, trzeba go ch**a. No nie ma wyjścia, przyjacielu, to są grube tematy, ciągną się, k***a, jak krew z nosa. (...) Wiesz, że te k***y, nic im nie spadły obroty?". – Elektroplastowi? – dopytywał Szymon. – Ja dziś sprawdzałem. Wiesz, ile mają? 970 tys.! – stwierdził Obajtek.

Dalej wójt Pcimia wyjawił też, że ma "swojego człowieka" w Elektroplaście, który dyktuje mu ceny "z komputera". Swojego wuja obrzucał z kolei wulgaryzmami, których w rozmowie pojawiła się wręcz niezliczona ilość.

– Sk******n. Ten ch***j p*******y, brudna p***a. W*****a mnie to, wiesz, ale co mam zrobić? Ten p*******y Elektroplast wiecznie, k****a, słyszę. (...) Stary buc, który na emeryturze powinien siedzieć po sześćdziesiątce, a drugi już, k****a, koło siedemdziesiątki ma. (...) Nie damy się, my go i tak weźmiemy. Ch****a trypla – mówił Obajtek.

Dzisiejszy prezes Orlenu w Elektroplaście najpierw był operatorem maszyn, potem awansował na kierownika. Już po odejściu Obajtka z firmy w 2006 r. wybuchła afera. Lisowie zorientowali się, że coś było nie tak. Prokuratura – już za rządów PO-PSL – zarzuciła Obajtkowi, że w latach 1999–2005 wraz z kilkoma innymi osobami, także z półświatka, naraził spółkę na straty w wysokości 1,4 mln zł.

Do sądu przesłano nawet akt oskarżenia, ale został on wycofany po przejęciu kontroli nad prokuraturą przez ministra sprawiedliwości i nowego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. W 2017 r. śledczy ostatecznie umorzyli postępowanie wobec Obajtka. Co więcej, dziennik zaznacza, że ustawa o pracownikach samorządowych zabrania łączenia posady wójta z działalnością w biznesie. Za zatajenie informacji o prowadzeniu działalności gospodarczej grozi nawet do ośmiu lat więzienia. Zeznając kilka lat później w sądzie, Obajtek podkreślał, że wiedział, iż nie mógł dzielić pracy wójta z biznesem.

W dalszej części rozmów "Wyborcza" pokazała, że Obajtek pod przysięgą skłamał w sądzie. Zeznając jako świadek, stwierdził, że jako wójt Pcimia nie miał żadnych bliższych zawodowych relacji z TT Plastem. Prokuratura od kilku lat podobno ma ujawnione właśnie nagrania, jednak nic z nimi nie zrobiła.
Czytaj także: Adamczyk i Łosiewicz przebili dno. Zobaczcie, jak prezenterzy TVP wychwalają Daniela Obajtka
źródło: "Gazeta Wyborcza"