Monika Brodka powraca w wielkim stylu. Najnowszy teledysk może was zaskoczyć

Anna Świerczek
Brodka wraca z pierwszą piosenką zapowiadającą nowy album. "Game change" w abstrakcyjny sposób nawiązuje do historii albańskich Dziewic Kanunu, a tym samym porusza temat społecznych ról przypisanych płciom, brzmi intrygująco? Fani piosenkarki na pewno będą zaskoczeni, ale trzeba dodać, że ci, którzy liczyli, że w singlu usłyszą głos Quebonafide, obejdą się smakiem...
Teledysk do "Game Change" zapowiada nowy album Moniki Brodki. Fot. Instagram.com / @missbrodka
Nowy utwór jest zapowiedzią albumu zatytułowanego "BRUT", którego premiera zaplanowana jest późną wiosną tego roku. W teledysku do "Game Change" na początku uderza nas szara warszawska rzeczywistość, ale z czasem klip całkowicie zmienia swój charakter.

Przybijający realizm miesza się tu z abstrakcją, a to wszystko po to, aby ukazać trudny i wielowątkowy temat narzucanych nam ról przypisywanych do płci. Jaka jest więc fabuła teledysku?
W brutalistycznym mieście "BRUT" mieszka kobieta, która po śmierci męża przejmuje jego rolę. Jedynym atrybutem jej kobiecości jest gorset. Z innymi kobietami porozumiewa się za pomocą niejednoznacznych tików i wraz z nimi tworzy niepowtarzalny gang. Historia, choć abstrakcyjna, jest w pewnym sensie odniesieniem do obecnej sytuacji kobiet w Polsce.


– "Game Change" mówi o odgrywaniu społecznych ról związanych z płcią, powiązanych z pewnymi cechami charakteru czy też wyglądu. Przez nie wpadamy w pułapki i jeśli nie przystajemy do utartych schematów, możemy poczuć się nieakceptowani. To utwór o tym, by nie dać się zamknąć w szufladkach i samemu decydować o tym, kim chce się być i jaką postać chce się kreować – mówiła Monika Brodka w wywiadzie dla "Elle".


Brodka w licznych wywiadach podkreślała również, że inspiracją dla teledysku była historia albańskich Dziewic Kanunu (Sworn Virgins). Kobiet, które składając śluby czystości, przyjmują męską rolę w społeczeństwie, aby zyskać wszystkie przywileje przypisane męskiej płci.

Dodajmy, że piosenkarka sama stworzyła scenariusz klipu, a oprócz tego zajęła się reżyserią. Co więcej, nadzorowała też produkcję na każdym jej etapie (dbając m.in. o charakteryzację czy kostiumy).

Przypomnijmy, że piosenkarka zaskoczyła ostatnio swoich fanów, publikując na instagramie zdjęcie ślubne z polskim raperem Quebonafide. Wielu miało nadzieję, że raper zaśpiewa z piosenkarką w najnowszym klipie, jednak nic z tego. Quebo jest tylko fotograficznym wspomnieniem po zmarłym mężu bohaterki.

– Długo zastanawiałam się, kto mógłby wcielić się w tę rolę. Przyszedł mi do głowy Quebo, bo znany jest z wielu zmian wizerunku, ale i z tego, że ma do siebie dystans. Zgłosiłam się do niego z tą propozycją, wyjaśniłam, że musiałby w pewnym sensie przejąć mój nowy wizerunek, wystąpić w moim garniturze, mojej fryzurze... "Świetny pomysł, bardzo mi się podoba - odpowiedział" – mówiła Monika Brodka w rozmowie dla "Gazety Wyborczej".

Czytaj także: Aperitivo na Koszykowej, czyli rzecz o tym, jak Monika Brodka trafiła do mojego serca przez żołądek


źródło: "Elle", "Gazeta Wyborcza"