"Moja mama rodząc mnie prawie straciła życie". Szczere wyznanie syna Beaty Tadli

Bartosz Świderski
Syn Beaty Tadli w mediach społecznościowych odniósł się do plakatów ruchu "pro-life". Jan Kietliński przyznał, że podczas porodu jego mama mogła stracić życie.
Beata Tadla i syn. Fot. instagram.com/beatatadla
"To, co jest dla mnie najbardziej niezrozumiałe, to to, że dla niektórych cesarka jest czymś chorym i nieboskim. Moja mama, rodząc mnie, prawie straciła życie. Bardzo długo chorowała i mogłoby jej z nami nie być. Miała cesarkę, zachorowała na sepsę, a po porodzie nie widziała mnie przez kilka miesięcy" – napisał na InstaStories Jan Kietliński.

Syn Beaty Tadli odniósł się także do głosów hejterów, którzy sugerują, by osoby które przyszły na świat poprzez cesarskie cięcie, nie obchodziły urodzin, a "dzień wydobycia".

"Niedawno usłyszałem, że dzieci z cesarki powinny obchodzić "dzień wydobycia" zamiast urodzin. Grubo? Płakać mi się chce. I to jest ta katolicka miłość do bliźniego?" – zapytał Kietliński.


Na ulicach wielu Polskich miast pojawiły się plakaty antyaborcyjne z hasłami: "Mam 11 tygodni"; "Kochajcie się mamo i tato".

Na te średnio miesięcznie ruchy pro-life wydają 7 mln zł – wyliczyli dziennikarze Innpoland.pl.

Czytaj także: "Jak go stać, to niech robi, co chce". Oto kto i za ile zalewa Polskę serduszkowymi plakatami