Drakońska kara dla gwiazdora Bayernu Monachium. Powód? Pomylił samochody

Krzysztof Gaweł
Francuski pomocnik Kingsley Coman zapłaci 50 tys. euro kary za to, że któryś już raz pojawił się w siedzibie Bayernu swoim Mercedesem, a nie służbowym Audi, którym winien stawiać się w pracy. Koncern z Ingolstadt jest jednym ze sponsorów i współwłaścicieli klubu i nie życzy sobie, by piłkarze mistrzów Niemiec w celach służbowych używali innych aut niż Audi.
Kingsley Coman został ukarany przez władze Bayernu Monachium grzywną pieniężną Fot. FCBayern.com
Za 50 tys. euro można kupić całkiem niezły samochód, prawda? A co, gdy masz takich samochodów kilka i czasem zdarza ci się przyjechać do pracy tym złym, którego nie życzy sobie twój pracodawca? Płacisz karę. Tak przynajmniej jest w Bayernie Monachium, gdzie po raz kolejny prywatnym pojazdem pojawił się w klubie francuski pomocnik Kingsley Coman.

Piłkarze mistrzów Niemiec otrzymali od koncernu Audi dedykowane samochody służbowe i mają obowiązek stawiać się nimi w miejscu pracy, czyli podczas meczów, treningów i obowiązków sponsorskich wobec klubu. Coman, co nie zdarzyło się w ostatnim czasie po raz pierwszy, przyjechał do siedziby klubu swoim Mercedesem. Czyli pojazdem konkurencyjnego niemieckiego producenta, co dodaje sprawie niemałej pikanterii.


Francuz nie został wpuszczony na teren klubu przez jego pracowników i musiał zaprakować na ulicy Sabener Strasse w Monachium. Dodatkowo otrzymał od Bayernu Monachium drakońską karę, 50 tysięcy euro. Drakońską dla zwykłego zjadacza chleba, bo dla samego piłkarza niezbyt dotkliwą. Rocznie w ekipie mistrzów Niemiec zarabia 10 milionów euro, czyli stać go na pokrycie kary.
Czytaj także: Bayern już postanowił ws. Lewandowskiego. Występ z Anglią może zablokować decyzja rządu Merkel
Audi to jeden z partnerów i sponsorów, ale też współwłaścicieli klubu ze stolicy Bawarii. Koncert z Ingolstadt ma 8,33 procenta udziału klubowych akcji i rocznie wspiera zespół kwotą około 40 milionów euro.

24-latek szybko przeprosił i przyznał, że nie przyjechał służbowym samochodem, bo ten ma uszkodzone lusterko. Obiecał też, że w tym roku odwiedzi fabrykę w Ingolstadt i spotka się z jej pracownikami w ramach przeprosin wobec sponsora.