"Co to jest?!". Po meczu Realu wszyscy mówią tylko o stadionie, na którym grali

Krzysztof Gaweł
Real Madryt zawodził przez niemal cały sezon 2020/2021. Słabo spisywał się w LaLiga, odpadł z hukiem z Pucharu Króla i nawet w Lidze Mistrzów notował wpadki, które tej drużynie dotąd się nie zdarzały. I gdy wydawało się, że to będzie nieudany rok, Królewscy ograli na swoim małym stadionie Liverpool FC 3:1. Jeśli w sobotę pokonają tam FC Barcelona w El Clasico, karta się odwróci. Już teraz możemy powiedzieć, że Los Blancos się odrodzili, a Zinedine Zidane może być z zespołu dumny.
Zinedine Zidane buduje nowy Real Madryt, a klub buduje mu nowy stadion Fot. Real Madryt
– Co to jest? Przecież to jest boisko treningowe – tak Juergen Klopp zareagował, gdy w Madrycie wysiadł z autobusu i zobaczył stadion imienia Alfredo Di Stefano, czyli rezerwowy obiekt Realu Madryt. Królewscy w sezonie 2020/2021 i w połowe kolejnego swoje mecze rozgrywają na tym boisku, który na co dzień jest obiektem rezerw.

Legendarne Santiago Bernabeu przechodzi remont, po murawie jeżdżą koparki i spychacze, a władze klubu korzystają z tego, że i tak nie mogą wpuścić fanów na trybuny. Słowa Kloppa przed meczem Ligi Mistrzów wywołały oburzenie w Madrycie. Zinedine Zidane zareagował na nie w swoim stylu.
Czytaj także: Popis Realu Madryt z Liverpoolem. Półfinał Ligi Mistrzów jest bardzo blisko

– Nie wiem co powiedział Juergen Klopp. I nie będę komentował jego słów. To jest nasz stadion. Gramy tutaj i jesteśmy dumni, że możemy występować na obiekcie imienia Alfredo Di Stefano – powiedział Francuz, ucinając dyskusję właściwą dla niemieckiego trenera, który lubi prowokować rywali i wdawać się z nimi w polemiki. Albo pyskówki, co w Premier League jest dodatkową rozrywką dla fanów.


Z drużyny Zinedine'a Zidane'a z każdym kolejnym nieudanym meczem podśmiewano się w tym sezonie, a Estadio Alfredo Di Stefano uznano za arenę godną zawodzącej drużyny. Porażka z Szachtarem Donieck w fazie grupowej 2:3 stała się symbolem zmian i upadku drużyny. Jeszcze niedawno wielki Real Madryt rozgrywał swoje widowiska na pięknym Santiago Bernabeu, gdzie ogrywał naszpikowanych gwiazdami rywali jak chciał. Teraz drużyna jest bezradna i nie potrafi na bocznym boisku ograć słabego Szachtara Donieck.

Cóż, sportowe problemy Królewskich i ich nierówna gra - w LaLiga, Lidze Mistrzów i Copa del Rey - przyszły akurat w środku pandemii, gdy futbol jest szczególnie dotknięty, a giganci cierpią bardziej od średniaków. COVID-19 sprawił, że od roku nie ma na trybunach fanów, a co za tym idzie, zarobki klubów zostały znacznie uszczuplone. A jak nie ma wielkiej kasy, to nie ma transferów, zainteresowania mediów i sprowadzania kolejnych gwiazd. Koło się zamyka.

Cierpi z tego powodu nie tylko Real Madryt, wszak puste stoją Cam Nou, San Siro, Old Trafford czy Allianz Arena. Księgowi potęg wyrywają sobie z głów resztki włosów, a władze renegocjują kontrakty piłkarzy. Los Blancos wykorzystali moment pandemii doskonale, rozpoczynając wcześniej planowany remont Santiago Bernabeu.

Skoro i tak nie można go wypełnić fanami, to dlaczego nie wyremontować? Florentino Perez, właściciel klubu, jest potentatem budowlanym, więc koparki wjechały na stadion bardzo szybko. Dziś praca wre, Real w trudnym czasie inwestuje, by po pandemii korzystać z nowego obiektu. Nawiasem mówiąc, zmniejszonego o jedno miejsce. Gotowy będzie na początku 2022 roku.

Tak samo w pionie sportowym zainwestował w swój zespół "Zizou". Nie było wzmocnień, nie było bomb transferowych i ciężkich milionów w grze. Francuz budował z tego co ma, podkreślając że potrzeba czasu, cierpliwości i spokojnej pracy. W meczu z Liverpoolem jego zespół zaskoczył i wkrótce wszyscy zapomną o męczarniach w LaLiga, klęsce w Copa del Rey czy nawet porażkach z Szachtarem w LM. Królewscy mają półfinał LM na wyciągnięcie ręki, walczą o tytuł w LaLiga i ten sezon może być jeszcze bardzo udany.

– Jestem dumny z moich piłkarzy. Pracowaliśmy ciężko na ten wynik i wcale nie przyszło nam to zwycięstwo łatwo. Od początku do końca udało się nam realizować plan na to spotkanie. Ten rok nie jest łatwy, mierzymy się z wieloma problemami i zawsze jesteśmy na to gotowi. Pokazaliśmy to raz jeszcze w tym meczu – podkreślał po wygranej 3:1 z mistrzami Anglii Zidane. Wiele razy był w tym sezonie zwalniany, ma się pożegnać latem z Los Blancos, ale nie zostawi po sobie spalonej ziemi. Wręcz przeciwnie.

– Zwycięstwo? Nie jesteśmy nawet blisko, by cokolwiek wygrać. I nic jeszcze w tym sezonie nie wygraliśmy. Cieszy nas wynik, cieszy praca zawodników, ale to nie koniec. Mamy charakter i mamy swoje marzenia. Każdy daje coś od siebie, razem pokonujemy przeciwności. I w każdym meczu twardo walczymy o swoje. Najlepsze jest to, że ten zespół nie ma ograniczeń, wciąż może być lepszy – dodał trener, który trzy razy z rzędu wygrywał Ligę Mistrzów z Królewskimi.

Czy dokona tej sztuki i tym razem? Kto wie. Na razie czeka go starcie z FC Barcleona, czyli słynne El Clasico, które może być kluczowe dla losów mistrzostwa kraju. Oczywiście mecz odbędzie się na Estadio Alfredo Di Stefano, czyli obiekcie mogącym pomieścić sześć tysięcy fanów i wchodzącym w skład słynnego kompleksu sportowego Ciudad Real Madrid, w miasteczku treningowym Valdebebas.

To tam rodzi się nowy Real Madryt, który znów gra wyśmienicie i być może rozgrywa przełomowy tydzień w obecnym sezonie. W sobotę o 21:00 musi udowodnić to w meczu z Barcą.