Justin Bieber był na granicy śmierci. Wyznał, że ochroniarze sprawdzali, czy jeszcze żyje
Justin Bieber udzielił szczerego wywiadu dla magazynu "GQ". Muzyk wyznał w nim, że jego stan zdrowia w pewnym momencie był tak zły, że jego ochroniarze regularnie sprawdzali mu puls. Na szczęście, te chwile ma już za sobą.
Przytłoczony sławą Bieber często uciekał w narkotyki. Sława nie sprawiła, że jego problemy zniknęły, a nieustanne zainteresowanie mediów wywoływało w nim agresję. – Nadal czułem się smutny i nadal cierpiałem. Nadal miałem nierozwiązane problemy. Myślałem, że sukces sprawi, że wszystko będzie dobrze – wyznał na łamach "GQ".
Muzyk wyznał, że zabrnął w swoim życiu do takiego momentu, w którym jego ochroniarze przychodzili do niego po kryjomu w środku nocy, by sprawdzić, czy żyje. Bieber twierdzi, że w tamtym czasie mógł umrzeć w każdej chwili. Wokalista nie tylko stracił wtedy kontrolę nad swoim życiem, ale także karierą.
– Brakowało nam zaufania do siebie. Mieliśmy za uszami te wszystkie rzeczy, do których nie chcesz się przyznać osobie, z którą jesteś, bo to przerażające. Nie chcesz ich przestraszyć, mówiąc, że sam się boisz – zdradził muzyk.źródło: "GQ"