Królowa Premier League wraca na tron. Angielskie kluby grają w swojej (Super)lidze

Krzysztof Gaweł
Manchester United i Villarreal CF są blisko awansu do finału Ligi Europy, który 26 maja (środa) zostanie rozegrany w Gdańsku. AS Roma i Arsenal Londyn jeszcze marzą o odwróceniu losów rywalizacji. Jeśli Kanonierom uda się ta sztuka, w finałach europejskich pucharów zagrają wyłącznie drużyny z Premier League. Taki przypadek zdarzy się po raz drugi w historii. Oba mecze rozpoczną się w czwartek o 21:00.
Arsenal Londyn może w czwartek uzupełnić angielskie grono finalistów tegorocznych pucharów Fot. UEFA
Niemal dokładnie za trzy tygodnie - 26 maja (środa) - finaliści Ligi Europy wybiegną na murawę Areny Gdańsk, by walczyć o pierwsze pucharowe trofeum w sezonie 2020/2021. Trzy dni później, czyli 29 maja (sobota) w Stambule odbędzie się decydujący bój o finał Ligi Mistrzów. Zagrają Manchester City z Chelsea Londyn, lider i czwarta aktualnie ekipa w Premer League. Jeśli Anglicy wygrają swoje półfinały LE, napiszą historię.
Czytaj także: Angielscy giganci walczą o finał w Gdańsku. Gdzie i kiedy można obejrzeć półfinały LE?

Tylko raz w historii zdarzyło się, by w finałach Ligi Mistrzów i Ligi Europy zagrały w jednym sezonie drużyny z jednego kraju. W 2019 roku Liverpool FC pokonał 2:0 Tottenham Hotspur w finale LM, a Chelsea Londyn 4:1 rozbiła Arsenal Londyn w finale LE. Po raz drugi też dojdzie do sytuacji, gdy o najważniejsze europejskie trofea walczyć będą drużyny z dwóch miast. Przed dwoma laty Liverpool i Londyn, teraz Manchester i Londyn.


Anglicy mają powody do radości, bo koniec maja może upłynąć pod znakiem przedłużonego sezonu w Premier League. Najlepsza piłkarska liga świata 23 maja zakończy sezon, więc kibice z Wysp dostaną jeszcze tydzień emocji gratis z udziałem swoich pupili. I szansę, by podziwiać dwa historyczne finały. Manchester kontra Londyn w finale LM, Londyn kontra Manchester w finale LE. Siła Premier League, która przed rokiem dostała solidnego łupnia od rywali w pucharach, tym razem zwyciężyła.

W 2020 roku Manchester City dotarł tylko do ćwierćfinału LM, Manchester United do półfinału LE. Teraz angielskie kluby triumfują, pokazując siłę w świecie piłki i to, jak znakomicie poradziły sobie z pandemią COVID-19, która mocno odbiła się na futbolowych potęgach. Dość wspomnieć Real Madryt, zdziesiątkowany urazami i zmęczony skumulowanym sezonem oraz wiosennym maratonem gier. Problemy pokonały też m.in. Bayern Monachium, FC Barcelona, Atletico Madryt czy Juventus Turyn.

Wszystko w czwartek zależeć będzie od Kanonierów, którzy przegrali w Hiszpanii z Villarreal CF 1:2 i na Emirates muszą wygrać, choćby 1:0, by wziąć awans do finałów. Jeśli wyrzucą z rozgrywek znakomicie dysponowaną Żółtą Łódź Podwodną, pomogą historii napisać się na nowo. Szanse wydają się być równe, choć Arsenal zagra na swoim terenie.

W lepszej sytuacji jest Manchester United, który rozbił AS Roma 6:2 i raczej nie musi martwić się o rewanż. Choć powinien mieć w pamięci sezon 2018 i kapitalną postawę rzymian w rewanżu z Barceloną. Po porażce 1:4 Roma podniosła się w Rzymie, wygrała 3:0 i wzięła awans do 1/2 finału. W czwartek ma szansę na powtórkę z historii. Początek obu półfinałów o godzinie 21:00.