Tragedia była o krok? Walka bez pardonu w F1, rywale atakują i oskarżają mistrza świata

Krzysztof Gaweł
Lewis Hamilton i Max Verstappen walczą o tytuł mistrza świata Formuły 1 coraz ostrzej, podczas Grand Prix Włoch Brytyjczyk zderzył się z Holendrem i omal nie doszło do tragedii. Mercedes oskarża Red Bulla o brudną grę, mistrz świata ucierpiał w tym starciu. Austriacy ripostują, że nie przeszkodziło mu to w wypadzie na imprezę do Nowego Jorku.
Lewis Hamilton i opona bolidu Maksa Verstappena, tak starli się podczas ostatniego Grand Prix Fot. ANDREJ ISAKOVIC/AFP/East News
Lewis Hamilton, mistrz świata Formuły 1, znów znalazł się pod ostrzałem. Tym razem za to, że udaje ofiarę Maksa Verstappena, a podczas kolizji z liderem tegorocznych mistrzostw tak naprawdę nic mu się nie stało. Tak przynajmniej uważa dr Helmut Marko, jeden z szefów stajni Red Bulla, który udzielił wywiadu dziennikowi "Österreicher". Walka o tytuł toczy się bez pardonu, a w Italii tragedia była o krok.

To chyba nikogo nie dziwi, a na pewno nikt się tym nie przejmuje w ekipach Mercedesa i Red Bulla. Walka o tytuł toczy się bez pardonu, a już drugi raz w tym sezonie doszło do kraksy Lewisa Hamiltona z Maksem Verstappenem. W Wielkiej Brytanii mistrz świata wypchnął z toru Holendra, wygrał rywalizację, a Holender był wówczas w szpitalu i przechodził kolejne badania.

Kierowca Red Bulla zaatakował podczas ostatniego Grand Prix Włoch. Lider MŚ wściekle naciskał mistrza świata, aż podczas jednego z zakrętów bolidy obu się zetknęły, Holendra wybiło w powietrze i wylądował na kokpicie wielkiego rywala. Nic mu się nie stało, obaj zaprzepaścili jednak szansę na dobry wynik i punkty w walce o tytuł. Na torze powstało ogromne zamieszanie, rywalizację przerwano

Lewisa Hamiltona uratowała przed obrażeniami konstrukcja bolidu (system HALO) i może mówić o wielkim szczęściu. Kierowca Mercedesa narzekał na ból szyi i zapowiedział, że uda się do lekarza, by ocenić, czy nie doszło do urazu. Ekipa Brytyjczyka oskarżyła Holendra o zachowanie nie fair, gdy wysiadł z bolidu od razu udał się do garażu, nawet nie zainteresował się stanem zdrowia swojego rywala. Kamery pokazały, że nawet nie zerknął w tym kierunku.


"To był normalny wypadek, jaki zdarza się w trakcie wyścigu. Wszystkie historie wokół tego zdarzenia zostały wyssane z palca przez ekipę Mercedesa. Tak samo jak historia o tym, że ledwo uszedł z życiem. Chyba nie było tak źle, skoro kilka dni później pojawił się na gali w Nowym Jorku?" – ironizuje dr Helmut Marko i broni swojego kierowcy.

Pojawiła się też teoria, że lider MŚ celowo sprokurował zdarzenie, by pozbawić wielkich rywali punktów i w ten sposób przybliżyć się do wygranej w klasyfikacji konstruktorów. "Co za bzdury. Mercedes i tak był za wolny” – uważa jeden z szefów Czerwonych Byków. Już w najbliższy weekend kolejna odsłona mistrzostw, Grand Prix Rosji w Soczi. Max Verstappen na starcie zostanie cofnięty o trzy lokaty, to kara za spowodowanie wypadku na Monzie.

W klasyfikacji generalnej mistrzostw Max Verstappen (Red Bull) ma 226,5 punktu, o pięć więcej od Lewisa Hamiltona (Mercedes). Czerwone Byki w klasyfikacji kierowców tracą do Srebrnych strzał 18 punktów. Do końca sezonu pozostało siedem eliminacji. Co tym razem wymyślą dwaj wielcy rywale? Oby nie doszło do tragedii.

Czytaj także: Koszmarna kraksa dwóch faworytów i znakomita jazda Roberta Kubicy. Sensacja we Włoszech

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut