Ujawniono, na jakie zarobki mogą liczyć ludzie PiS w państwowych funduszach. Premier zarabia mniej

Wioleta Wasylów
Tajemnicą poliszynela jest to, że wiele osób związanych z partią rządzącą znajduje posady w spółkach i instytucjach państwowych. Mogą oni liczyć często na większe zarobki niż premier Mateusz Morawiecki, który sam zarabia ponad 20 tys. zł brutto miesięcznie. Onet postanowił zrobić zestawienie ukazujące, na jakie uposażenie mogą liczyć członkowie zarządów regionalnych funduszy ochrony środowiska.
Ujawniono zarobki w państwowych funduszach. Fot. Zbyszek Kaczmarek/REPORTER
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przeznacza rządowe i unijne fundusze na inwestycje związane z tym, co sugeruje nazwa instytucji. Jak zaznacza portal Onet, dzięki zmianom w prawie teraz w wojewódzkich oddziałach (WFOŚiGW) pracuje wielu działaczy PiS, którzy pomimo wysokich zarobków nie muszą nawet składać oświadczeń majątkowych.

Portal podał dane dotyczące wynagrodzeń działaczy PiS w WFOŚiGW, które otrzymał od opozycyjnego senatora Stanisława Gawłowskiego.

"Pod kreską" w porównaniu z premierem jest tylko prezes lubuskiego oddziału Mariusz Herbut, który zarabia 18,4 tys. zł. Wcześniej startował on z ramienia PiS do Sejmu. Prezesi oddziałów w Łodzi, Kielcach i Szczecinie, podobnie jak prezesi i ich zastępcy w oddziałach w Olsztynie, Rzeszowie i Wrocławiu, również są ściśle związani z partią rządzącą. Większość z nich nadal ma legitymacje partyjne. Mogą liczyć na zarobki w wysokości od 20,6 do 22,6 tys. zł miesięcznie. Najwyższą pensję w tym przedziale ma Grzegorz Grzywaczewski jako prezes WFOŚiGW w Lublinie, który jest też doradcą ministra edukacji Przemysława Czarnka.


Czytaj także: Afera wokół Lasów Państwowych. Tak mieli zarabiać znajomi ministra Michała Wosia

Również prezesi w Białymstoku i Gdańsku mają "zasługi" dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Pierwszy z nich, Maciej Borzyczkowski, zgodnie z tym, co podał tygodnik "Polityka", wpłacił w zeszłym roku na kampanię prezydencką Andrzeja Dudy 5 tys. zł. Drugi z nich, Szymon Gajda zbierał m.in. podpisy pod kandydaturą Jarosława Kaczyńskiego na prezydenta Polski w 2010 roku. Obaj dostali znaczne awanse, gdy PiS doszedł do władzy. Teraz zarabiają odpowiednio: 22,5 tys. i 25 tys. zł.

Jeszcze więcej, bo 27 tys. zł, dostaje związany od wielu lat z partią rządzącą Kazimierz Koprowski, który zarządza oddziałem w Krakowie. Aż 29 tys. zł wpływa z kolei na konto prezesa WFOŚiGW w Katowicach Tomasza Bednarka, który przez cztery lata był reprezentantem PiS w śląskim sejmiku. Maciej Stefański z opolskiego WFOŚiGW również zarabia co miesiąc 29 tys. zł i bez ogródek przyznaje, że jest w lokalnych strukturach PiS.

Jak można się domyślić, wśród prezesów wojewódzkich oddziałów bryluje jednak zarządzający oddziałem WFOŚiGW w Warszawie Marek Ryszka z pensją w wysokości 33 tys. zł brutto na miesiąc. Kształcił się na kierunku utworzonym na SGGW i SGH przez zmarłego ministra środowiska z PiS Jana Szyszkę, a potem w Toruniu na uczelni założonej przez Tadeusza Rydzyka.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut