Białoruska dziennikarka dla naTemat: Widzimy uzbrojonych żołnierzy. Popychają migrantów w stronę UE

Żaneta Gotowalska
- Reżim w Mińsku chce eskalować kryzys na granicy, spychając migrantów do Polski i Litwy. Po stronie białoruskiej widzimy uzbrojonych żołnierzy, którzy popychają ich w kierunku krajów Unii Europejskiej – mówi w rozmowie z naTemat białoruska dziennikarka Hanna Liubakova, odnosząc się do pogarszającej się sytuacji przy polsko-białoruskiej granicy.
Fot. Stefan Maszewski/REPORTER
Z powodu braku obecności dziennikarzy przy polsko-białoruskiej granicy, jedynie na podstawie śledzenia mediów społecznościowych i doniesień ze strony białoruskiej, możemy mówić o pogorszeniu sytuacji przy polsko-białoruskiej granicy. Na Twitterze pojawia się mnóstwo niepokojących nagrań, pokazujących duże grupy imigrantów.

"Widzimy uzbrojonych żołnierzy, którzy popychają ich w kierunku krajów Unii Europejskiej"

– Obecną eskalację można było przewidzieć – mówi w rozmowie z naTemat Hanna Liubakova, białoruska dziennikarka, która karierę zawodową rozpoczęła w jedynym niezależnym białoruskim kanale telewizyjnym Biełsat, gdzie pracowała jako korespondentka i prezenterka.


Dziennikarka dodaje, że "reżim w Mińsku chce eskalować kryzys na granicy, spychając migrantów do Polski i Litwy". – Po stronie białoruskiej widzimy uzbrojonych żołnierzy, którzy popychają ich w kierunku krajów Unii Europejskiej – dodała.

– Wiemy o państwowych agencjach turystycznych, takich jak Tsentrkurort, które sprzedają migrantom w krajach Bliskiego Wschodu tzw. pakiety wizowe. Celem Łukaszenki jest zmuszenie Unii Europejskiej do ponownej rozmowy z nim. Jednak Łukaszenka nie jest rozwiązaniem. To on jest prawdziwym problemem kryzysu i powinien zostać za to pociągnięty do odpowiedzialności – powiedziała Liubakova.

Czytaj więcej: Tysiące migrantów chcą wkroczyć do Polski. "Największa próba masowego siłowego wejścia" [WIDEO]

Co powinno być według niej zrobione? Według Hanny Liubakovej powinno mieć miejsce "zaostrzenie sankcji na przedsiębiorstwa państwowe i cztery główne sektory kontrolowane przez państwo (potaż, drewno, stal, ropa), bo – jak mówi – "obniży to finanse reżimu".

– Polska i Litwa powinny przestać handlować z przedsiębiorstwami państwowymi na Białorusi. Kryzys powinien być omawiany przez organizacje międzynarodowe – OBWE i ONZ – dodała.