Turcja wstrząśnięta po śmierci piłkarza reprezentacji. Jechał sfinalizować sprawy ślubu
27-letni Ahmet Calik, piłkarz Konyasporu i reprezentant Turcji zginął w wypadku samochodowym do którego doszło we wtorek rano. Jego pojazd uderzył w betonową barierę na autostradzie, zawodnik zmarł mimo reanimacji. Zdaniem lokalnych mediów jechał sfinalizować kwestie dotyczące swojego ślubu. Turecki futbol pogrążył się w żałobie.
Jeszcze w niedzielę wystąpił 90 minut w ligowym meczu z Sivassporem, który gospodarze na swoim Konya Buyuksehir Belediye Stadium przegrali 0:1. Ahmet Calik dostał w 88. minucie zawodów żółtą kartkę, jak się okazało, ostatnią w karierze. Piłkarze i pracownicy klubu, a wśród nich Polak Konard Michalak, są wstrząśnięci. Tak samo jak całe środowisko sportowe w Turcji.
Zdaniem lokalnych mediów zawodnik pędził z Ankary do miejscowości Nigde na południe od stolicy, gdzie miał dogadać ostatnie szczegóły swojego ślubu. Do wypadku doszło na trasie O-21, piłkarz stracił panowanie nad samochodem, dachował, a siła uderzenia była tak duża, że auto wypadło z drogi. Ratownicy przybyli na miejsce nie mieli szans by uratować życie piłkarza.
Ahmet Calik uchodził za wielki talent tureckiej piłki. W 2017 roku został piłkarzem Galatasaray Stambuł, a już rok wcześniej był z drużyną na Euro 2016. Wówczas nie zagrał ani minuty, ale w kadrze uzbierał osiem występów i strzelił jednego gola. Dwa lata temu zdecydował się na transfer z Galatasaray do Konyasporu, który jest wiceliderem rozgrywek i ściga Trabzonspor.
Poruszony śmiercią kolegi z Galaty jest Lukas Podolski, który pożegnał w social mediach Ahmeta Calika w jego ojczystym języku. "Bardzo smutno słuchać takich wieści, jestem w szoku. Ty i śmierć – w ogóle to do Ciebie nie pasuje, bracie. Niech bóg znajdzie w niebie ukojenie dla Twojej duszy" – napisał piłkarz Górnika Zabrze.