Gaspard Ulliel nie żyje. Znany francuski aktor zmarł w wieku 37 lat

Anna Świerczek
Francuski aktor Gaspard Ulliel zmarł 19 stycznia w wyniku obrażeń, jakich doznał podczas wypadku narciarskiego w Alpach. Gwiazdor, znany najbardziej z kreacji Hannibala Lectera czy też z ról w filmach "Saint Laurent" i "To tylko koniec świata", odszedł w wieku 37 lat.
Francuski aktor Gaspard Ulliel zmarł 19 stycznia w wyniku obrażeń, jakich doznał podczas wypadku narciarskiego w Alpach. Fot. LAURENT LAURENT VU/SIPA/SIPA/East News

O śmierci 37-letniego aktora poinformowały w środę 19 stycznia francuskie media. Gaspard Ulliel zmarł w wyniku obrażeń, jakich doznał podczas wypadku narciarskiego, do którego doszło we francuskim departamencie Sabaudia.

Z doniesień zagranicznych agencji wynika, że gwiazdor zderzył się z innym narciarzem u zbiegu dwóch stoków i doznał poważnego urazu mózgu. Następnie został przetransportowany helikopterem do szpitala w Grenoble. Lokalne media poinformowały, że miejscowa policja wszczęła śledztwo w związku z tragicznym zdarzeniem.


Gaspard Ulliel był jednym z najwybitniejszych francuskich aktorów młodego pokolenia. Debiutował w słynnym "Braterstwie wilków" Christophe'a Gansa. W 2003 roku otrzymał nagrodę Lumiere dla najbardziej obiecującego aktora za rolę w komediodramacie "Letni zawrót głowy".

Kreacja ta przyniosła mu również pierwszą nominację do Cezara – w kategorii najbardziej obiecujący młody aktor. Statuetkę otrzymał jednak później – za rolę w "Bardzo długich zaręczynach" oraz kreację w "To tylko koniec świata".

"Francuskie kino straciło ogromny talent, pełen wdzięku i energii" – pożegnał aktora na Twitterze minister gospodarki i finansów Francji Bruno Le Maire.

Gaspard Ulliel zasłynął również z filmu "Hannibal. Po drugiej stronie maski", w którym wcielił się w rolę Hannibala Lectera, a także z dramatu "Saint Laurent", gdzie wcielił się w postać jednego z najsłynniejszych projektantów mody świata, jakim był Yves Saint Laurent.
Czytaj także: Przemysław Gąsiorowicz nie żyje. Zginął w wypadku, gdy jechał na pogrzeb innego aktora