Kopciuszek i piłkarz. Obejrzałam przesłodzoną bajkę o życiu partnerki Cristiano Ronaldo [RECENZJA]
Lubimy podglądać życie bogatych, pięknych i wpływowych. Dobrze wie o tym Georgina Rodriguez, która postanowiła wpuścić kamery również do swojego życia. Jednak podczas gdy reality show o rodzinie Kardashianów obfituje w smaczki, emocje i słowne potyczki, to "Jestem Georgina", serial o dziewczynie Cristiano Ronaldo, jest po prostu nudny i przesłodzony do bólu. To niekończąca się parada zakupów, jachtów i markowych ubrań podlana sosem idealnego, rodzinnego życia piłkarza i jego partnerki.
- "Jestem Georgina" to serial reality show Netflixa o Georginie Rodriguez, dziewczynie Cristiano Ronaldo, jednego z najlepszych piłkarzy na świecie, którego na Instagramie obserwuje prawie 400 milionów osób.
- W "Jestem Georgina" oglądamy bajeczne życie pochodzącej z Argentyny Georginy Rodriguez, która przeszła drogę od pucybuta do milionera.
- W serialu pojawiają się także Cristiano Ronaldo oraz jego dzieci, które wychowuje ze swoją partnerką. Obecnie Georgina Rodriguez jest w ciąży i spodziewa się bliźniąt.
- "Jestem Georgina" to bajkowy i przesłodzony obraz perfekcyjnego życia, który jednak nuży i nie budzi żadnych emocji.
Oto współczesna wersja bajki o Kopciuszku, której bohaterką jest Georgina Rodriguez. Modelka i influencerka, która przeszła wręcz filmową drogę od pucybuta do milionera. Kobieta, która zupełnym przypadkiem spotkała i rozkochała w sobie jednego z najlepszych, najbardziej wpływowych i najbogatszych piłkarzy na świecie. Jednak mimo że bajki nigdy nam się nie znudzą, to bajka, jaką jest "Jestem Georgina" Netflixa jest nudna i słodka aż do wymiotów.
Przepych na pokaz
Żyjemy w czasach, w których reality show są prawdziwą żyłą złota. Możemy się wkurzać, że głupawe programy o sławnych i bogatych powstają jak grzyby po deszczu, ale tak naprawdę możemy za to obwiniać tylko samych siebie. Uwielbiamy podglądać, o czym świadczy, chociażby popularność "Z kamerą wśród Kardashianów" czy "Żon Miami".Co ma wspólnego z tymi tytułami licząca 6 odcinków "Jestem Georgina"? Bogactwo i przepych. Dziewczyna Cristiano Ronaldo, która, w co drugiej scenie podkreśla, że kiedyś nie miała nic, ale dzisiaj ma wszystko, lubi luksus i wcale tego nie ukrywa. Serial to niekończąca się parada prywatnych odrzutowców, luksusowych jachtów oraz niebotycznie drogich sukienek, szpilek i torebek z logo najsłynniejszych projektantów (i niestety często okropnie kiczowatych).
Jej partner jest bogaty, a Rodriguez z tego korzysta, w czym nie ma oczywiście nic złego. Problem w tym, że przepych nie wystarczy na 6 odcinków serialu reality show. Po chwili zaczynamy się zastanawiać, dlaczego pokazuje się tylko tę materialną stronę Georginy, która wydaje się naprawdę miłą osobą (mimo że śmieje się z kąpieli Polaków lub Katalończyków, którzy nazywani są w Hiszpanii "Polacos"). Dlaczego nie pokazać, chociażby akcji charytatywnych, w których angażuje się wraz z Cristiano Ronaldo? W rezultacie Rodriguez wydaje się płytką osobą, w której najciekawszy jest... jej chłopak.
Fot. Kadr z serialu "Jestem Georgina"
Za mało Ronaldo
Sam Cristiano Ronaldo pojawia się w serialu, ale nie ma go dużo. A szkoda, bo sceny z piłkarzem są najjaśniejszym punktem "Jestem Georgina". Ronaldo, który sam jest już luksusową marką, wypada znacznie bardziej ludzko niż jego dziewczyna. Jest skromniejszy, racjonalniejszy i zakochany w Georginie oraz swoich dzieciach. Reality show o nim byłoby znacznie ciekawsze niż o Rodriguez.Urocze są również sceny Georginy z dziećmi. Para wychowuje wspólnie aż czwórkę pociech: syna Ronaldo, Cristiano Juniora, którego matka jest nieznana, bliźnięta Mateo i Evę Marię, które piłkarzowi urodziła surogatka oraz wspólną córkę Alanę (niedługo rodzina powiększy się o bliźnięta). Nie ma wątpliwości, że Georgina jest świetną matką i jest szczerze oddana swoim dzieciom. A te mają to do siebie, że nie potrafią udawać, dlatego sceny z maluchami są najbardziej szczere w całej serii.
Fot. Kadr z serialu "Jestem Georgina"
Za dużo słodyczy
Ta bajka jest jednak słodka "do porzygu". To tęcza i jednorożce, które, owszem, są miłe i sympatyczne, ale nie na 6 długich odcinków, w których nic się nie dzieje. W "Jestem Georgina" nie dowiemy się o domniemanym konflikcie z rodziną influencerki, o którym mówią media, ani o cieniach życia w błysku fleszy. Nie będziemy zainspirowani, bo Georgina, w przeciwieństwie do Cristiano, nie jest inspirująca. Po prostu miała szczęście.Nie udaje się też sprzedanie Georginy jako kobiety, która zręcznie nawiguje między własną karierą, byciem partnerką sławnego piłkarza a wychowywaniem gromadki dzieci. Owszem, Argentynka szybko odnalazła się w życiu w blasku fleszy i wydaje się świetnie sobie radzić, ale ma do pomocy cały sztab ludzi. Trudno podziwiać ją jako współczesną matkę, która sama radzi z czwórką dzieci podczas (częstych) nieobecności partnera, skoro ma do dyspozycji aż kilka niań.
Fot. Kadr z serialu "Jestem Georgina"