Policjant potwierdza łapankę. W "Tęczową Noc" wszyscy w barwach LGBT mieli zostać zatrzymani

Michał Koprowski
Wydarzenia z 7 sierpnia 2020 roku na Krakowskim Przedmieściu były "łapanką" społeczności LGBT. Informacja została potwierdzona przed sądem przez funkcjonariusza policji. – Otrzymaliśmy polecenie zatrzymania wszystkich osób oznakowanych barwami LGBT, niezależnie od tego, w jaki sposób się zachowywali – powiedział. Polecenie zostało potraktowane jako rozkaz.
Protesty po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, Warszawa 22.10.2020. Fot. Mateusz Grochocki / East News

To miał być pokojowy protest


Podczas "Tęczowej Nocy", o której w sierpniu mówiła cała Polska zatrzymano i przewieziono na komisariaty 48 osób. Osoby należące do społeczności LGBT wyszły na ulice Warszawy, aby stanąć w obronie aresztowanej przez policję Margot.

Czytaj także: Kim jest Margot, o co chodzi z furgonetką i dlaczego interweniowała policja? 7 ważnych wątków

Funkcjonariusze brutalnie spacyfikowali protest w obronie aktywistki warszawskiego kolektywu Stop Bzdurom, Margot Szutowicz. Pokojowy protest stał się manifestacją agresji funkcjonariuszy policji skierowanej na społeczność LGBT.


– Protest już dawno się skończył. Stałem z boku w grupce osób, rozmawialiśmy. Nagle podeszli do nas policjanci, złapali mnie pod ręce i nie puszczali. Myślałem, że może odprowadzą mnie na bok, żeby móc dalej wykonywać czynności. Ale nie, oni bez słowa wepchnęli mnie do radiowozu. Byłem przerażony – wspomina Aleks Wentykier, który opowiedział oko.press o wydarzeniach z tamtej nocy.

Od samego początku świadkowie opowiadali o czymś na kształt "łapanki". Zatrzymaniu miały podlegać nie tylko osoby, które utrudniały przejazd policyjnych pojazdów, ale również wszystkie, które trzymały transparenty. Cierpieli na tym również przechodnie i osoby, które chciały tylko obserwować wydarzenie.


Relacje świadków potwierdził raport Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur sporządzony przez pracowników biura Rzecznika Praw Obywatelskich na podstawie rozmów z 33 z 48 zatrzymanych. W dokumencie można przeczytać o odmawianiu praw zatrzymanym, celowych represjach wobec społeczności LGBT i eskalowaniu konfliktu przez funkcjonariuszy policji.

Wszyscy z barwami do zatrzymania


Aleks Wentykier w związku z zatrzymaniem postanowił zgłosić zażalenie w tej sprawie.
– Byłem przekonany, że moją jedyną przewiną była tęczowa maseczka na twarzy – mówi chłopak w tym samym serwisie. Zatrzymany został na podstawie art. 254 kodeksu karnego. Zarzucono mu udział w nielegalnym zbiegowisku, którego celem był "gwałtowny zamach na mienie lub życie".

– To absurdalne, bo mojego klienta nie było nawet miejscu. Na Krakowskie Przedmieście dotarł po godzinie 20:30, gdy cała wrzawa związana z aresztowaniem aktywistki dawno się skończyła. Aleks stał spokojnie, z boku, tylko przyglądał się wydarzeniom – tłumaczy pełnomocnik Aleksa, adwokat Karol Wenus, który współpracuje z kolektywem antyrepresyjnym "Szpila".

Zobacz także: Nienawiść siana przez władzę zbiera żniwo. Kobieta pobita za tęczowe serce na swetrze

W postanowieniu uwzględniającym zażalenie adwokata, sąd, na podstawie zeznań policjanta, który zatrzymał chłopaka stwierdził: "zarówno w trakcie zdarzenia, jak i w toku zatrzymania zachowywał się spokojnie, grzecznie, nie awanturował się, nikogo nie popychał i nie szarpał". Funkcjonariusz zapytany o powód zatrzymania odpowiedział zwięźle – "taki miałem rozkaz".

Ostatnia rozprawa dotycząca rzekomych przewinień Aleksa Wentykiera odbyła się 27 stycznia 2022 roku. Sąd miał zdecydować czy przyznać chłopakowi 10 tys. złotych zadośćuczynienia z tytułu niesłusznego zatrzymania. Funkcjonariusz pytany o powód interwencji z początku nie był zanadto rozmowny.

Przeczytaj również: Turystyka LGBT szturmem zdobywa świat. Dlaczego niedoceniana jest w Polsce?

– W końcu przyznał, że nie było takiego, bo nie istniała obawa, że Aleks może się ukryć lub uciec. Ale chłopak stał w grupce osób z tęczowymi barwami i został zatrzymany. Tyle – mówi pełnomocnik zatrzymanego.

Funkcjonariusz pytany o zachowanie osób, wśród których przebywał Aleks odpowiedział
– Nie pamiętam, czy wznosił jakieś okrzyki, hasła. Pamiętam, że te osoby były oznaczone barwami LGBT.

Sąd przychylił się do wniosku. Stwierdzono, że zatrzymanie było bezpodstawne i nieprawidłowo przeprowadzone. Chłopak otrzymał 10 tys, złotych zadośćuczynienia.
Nie mieszka już w Polsce.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut