Bojanowski w poruszającym wpisie podsumował dwa tygodnie wojny. "Wszystko się roz***"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Wojciech Bojanowski dodał poruszający wpis. Korespondent TVN24 podsumował 2 tygodnie wojny w Ukrainie
W środę (9 marca) minęły równo dwa tygodnie od rozpoczęcia wojny Putina, czyli inwazji Rosji na Ukrainę. Na miejscu jest ekipa TVN-u, na której czele stoi Wojciech Bojanowski - polski dziennikarz telewizyjny, reporter, autor reportaży i filmów dokumentalnych, szef Zespołu Projektów Specjalnych TVN24. Jest związany z TVN-em i "Faktami" oraz informacyjnym TVN24 od 15 lat.
Właśnie czternastego dnia inwazji Bojanowski pokusił się o nowy wpis na Instagramie. Dołączył swoje zdjęcie na tle gruzowiska i dopalających się zgliszczy. Reporter ma przejętą minę. "Nie chciałbym tu być, patrzeć na to i nie chciałbym tego relacjonować. Nie chciałbym bardzo, żeby to wszystko się działo" – napisał na wstępie.
"Ostatnie dwa tygodnie zlewają mi się w jedną wielką plamę złożoną z gruzów, łez, krwi i zapachu spalenizny" – przyznał ewidentnie zmęczony reporterską misją w Ukrainie. "To wszystko dotyka ludzi identycznych jak my, z podobnymi zajawkami, nadziejami i marzeniami. W mgnieniu oka wszystko się rozj***" – podsumował gorzko.
Na jego post zareagowały chociażby koleżanki z branży, Anna Wendzikowska. "Wojtuś, nie wiem co napisać... tu się nie da nic napisać. Chciałabym Cię przytulić, trzymajcie się" – podkreśliła. "Wojtek, szacunek" – dodała Monika Olejnik. "Wojtek sercem z Wami" – napisała aktorka Maja Ostaszewska.
Bojanowski w kamizelce kuloodpornej z napisem "PRESS" (tłum. prasa) codziennie jest na nogach, przybliżając widzom dramatyczną rzeczywistość naszych sąsiadów zza wschodniej granicy. Reporter śpi z zespołem w schronach, gdyż strefy, w których się znajduje, są ostrzeliwane i bombardowane. Korespondent jest świadkiem wystrzałów i śmierci.
Na jednym z nagrań, które pokazano w "Faktach", praktycznie nad głową dziennikarza przeleciała rakieta, która uderzyła w pobliski budynek. Bojanowski budzi w oczach widzów i kolegów z pracy jest bohaterem. Z pełnym zaangażowaniem oddaje się swojej misji, za którą płaci także swoim zdrowiem psychicznym. W domu wyczekują go bliscy, przyjaciele, ale przede wszystkim żona i ukochany syn.
Filmik z synem Wojciecha Bojanowskiego wzruszył internatów. Tak dziecko reaguje, widząc go w telewizji
Korespondent dodał niedawno kilkusekundowy filmik, gdzie widać jego stęsknionego synka. Mały chłopiec kiwa się, stojąc przy telewizorze i wskazuje na tatę palcem. "Prawdopodobnie to przechodzi z pokolenia na pokolenie. Ja też 'pokazywałem, jak byłem mały' i jakoś nigdy z tego nie wyrosłem" – tak wideo podpisał Bojanowski.
Widok dziecka, czekającego na Bojanowskiego aż wróci do domu, chwycił za serce obserwatorów. "Jesteście niesamowici. Pan i ekipa. Podziwiam za opanowanie"; "Proszę na siebie uważać, bo ten mały człowiek na Pana czeka"; "Dziękujemy za tę misję na Ukrainie. Niech Tata wraca do domu bezpieczny" – reagowano.