Za skutki politycznej błazenady Kaczyńskiego przyjdzie zapłacić. I tę cenę zapłaci Naród

Wadim Tyszkiewicz
28 marca 2022, 23:26 • 1 minuta czytania
Kompromitacja prezesa PiS i polskiego rządu w kontekście "planu na Ukrainę", to jedno, ale zachowanie Kaczyńskiego pokazuje w jakim kraju przyszło nam żyć. Może to jeszcze nie Rosja, ale też już nie rozwinięta zachodnioeuropejska demokracja.
Wadim Tyszkiewicz ostro po fiasku Jarosława Kaczyńskiego "planu na Ukrainę". Fot. Ukrainian Presidential Press Office/Associated Press/East News

Jarosław Kaczyński pokazał, że jest szefem wszystkich szefów, ale tylko na swoim podwórku. Jemu się wydaje, że tylko on ma zawsze rację, a jeśli nie, to patrz w punkt pierwszy.


Ale takie numery przechodzą lokalnie tylko u nas. Świat na takie wybryki patrzy z zażenowaniem. Bo nawet jeśli i coś w tych pomysłach było, to rozmowy prowadzące do ostatecznych ustaleń prowadzi się w kuluarach, a nie przed kamerami. Prezesa to nie dotyczy.

Pan prezes przywykł do innego stylu prowadzenia polityki. Przez ostatnich 7 lat Kaczyński podporządkował sobie i partii media, TVP i gazety regionalne przejęte przez Orlen Obajtka. Z Trybunału Konstytucyjnego zrobił maszynkę do legalizacji bezprawia. Za pośrednictwem Ziobry podporządkował sobie prokuraturę i sądy... Kto Kaczyńskiemu podskoczy?

Ukraiński "wyskok" Kaczyńskiego, to dowód na poczucie jego własnej boskości i ciągotek do rządów autorytarnych. Kaczyńskiemu już mało roli "emerytowanego zbawcy narodu", on chce zostać zbawcą Europy, a może i całego świata. Ale to nie ta liga, panie prezesie.

Przypomnę, że wcześniej polski rząd wyszedł przed szereg, zaskakując Bidena i USA, zapowiedzią bez żadnych konsultacji, przekazania Ukrainie polskich MIG-ów, co mogłoby być uznane za włączenie się NATO w konflikt i początek III-ciej wojny światowej.

Kaczyński się do tego przyzwyczaił, naśladując Orbana, że centrum zarządzania krajem mieści się nie na Wiejskiej, ale na Nowogrodzkiej.

Przed światem wstyd i tyle. Ale czemu tu się dziwić, skoro Ministrem Spraw Zagranicznych jest Zbigniew Rau "nic nie mogę", chyba najgorszy minister od czasów odzyskania przez Polskę niepodległości. Jest, a jakoby go nie było.

Jak Polska ma być poważnie traktowana na arenie międzynarodowej, skoro premier polskiego rządu powie czasem prawdę, ale głównie kiedy się pomyli? Jak zrozumieć fakt, że kiedy na Ukrainę wybrało się trzech premierów, to tylko nasz premier pojechał z opiekunką?

Dyplomacja polega na tym, że pewne sprawy się przemilcza, co nie dotyczy polskiej dyplo-macji. Za skutki politycznej błazenady przyjdzie zapłacić nieco później. I tę cenę zapłaci Naród.

Wpis pierwotnie ukazał się na facebookowym profilu Wadima Tyszkiewicza.