Były prezydent Rosji nietypowo nazwał Mateusza Morawieckiego. Zrobił to po polsku

Mateusz Przyborowski
31 marca 2022, 22:25 • 1 minuta czytania
Po dziesięciu dniach przerwy Dmitrij Miedwiediew opublikował nowy wpis na Twitterze. W języku polskim po raz kolejny zaatakował nasz kraj i odniósł się do wypowiedzi Mateusza Morawieckiego. W niewybredny sposób nazwał też polskiego premiera.
Dmitrij Miedwiediew uderza w Polskę. Tym razem zarzucił naszemu krajowi rusofobię Fot. SERGEI ILNITSKY / AFP / East News

Dmitrij Miedwiediew w swoim nowym wpisie w mediach społecznościowych po raz kolejny zaatakował Polskę. I znów powtórzył kłamstwa rosyjskiej propagandy. W załączonym do posta tekście stwierdza z kolei, że "Polska zamienia się w linię frontu NATO", ale "dla bezpieczeństwa paneuropejskiego takie nastawienie jest znacznie groźniejsze niż mityczne 'rosyjskie zagrożenie'". Artykuł został opublikowany w Sputniku, rosyjskiej rządowej agencji informacyjnej.

Dmitrij Miedwiediew skomentował wypowiedź Mateusza Morawieckiego

Były prezydent Rosji w języku polskim odniósł się także do jednej z wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, którego nazwał... "towarzyszem".

"Nie dziwi mnie wypowiedź tow. Morawieckiego, że rusofobia, o której wczoraj tylko mówili, stała się dziś mainstreamem Polski, przyjęta jako oczywista idea i kraj z nią żyje" - stwierdził.

Ponadto zdaniem polityka "ani największe kraje Unie Europejskiej, ani Stany Zjednoczone nie uważają Polski za solidnego partnera strategicznego". Dodaje, że stosunki polsko-ukraińskie "nie są płynne" i uważa, że "Polacy nie pomagają Ukraińcom w pełnej integracji z UE".

Kolejne zarzuty pod adresem Polski również są absurdalne. Według Miedwiediewa Polska wykorzystuje antyrosyjską retorykę, bo chce ukryć to, że patrzy na tereny zachodniej Ukrainy jak na "łakomy kąsek".

Jest też mowa o katastrofie smoleńskiej

Miedwiediew odnosi się także do katastrofy smoleńskiej: "Widać, że najbardziej wściekłych rusofobicznych elit w Polsce nie obchodzi prawda o śmierci własnego przywódcy. Dla nich jest to kolejny powód do czerpania korzyści z antyrosyjskiej retoryki, zmobilizowania własnych szeregów i osiągnięcia korzystnych wyników politycznych. To smutne, że niemoralny taniec na grobach stał się standardową praktyką polityczną czołowych sił politycznych w Polsce i jej przywódców. Dlatego wszelkie próby kontaktu z nimi są bezcelowe".

Co ciekawe, na początku marca były prezydent Rosji – również na Twitterze – zwrócił się do Francuzów słowami: "Uważajcie na język, panowie!". Chodziło o rzekomą wojnę gospodarczą, którą Francja miała wytoczyć Rosji.

"Nie zapominajcie, że w historii ludzkości wojny gospodarcze dość często przeradzały się w prawdziwe" – napisał Dmitrij Miedwiediew w językach angielskim, francuskim i rosyjskim.

Czytaj także: Miedwiediew poucza Francję i grozi nową wojną. "Uważajcie na język, panowie!"

Media na świecie zastanawiają się, jaką rolę odgrywa były prezydent Rosji. Dr Szymon Kardaś, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, tak komentował w rozmowie z naTemat:

– Jeśli ma postraszyć, to straszy. Jeśli ma wysłać sygnał pozytywny, to wysyła. To nie są wypowiedzi płynące od niego, to są wypowiedzi płynące z Kremla. Nie sądzę, żeby było to podmiotowe. To nie jest członek elity, który ma moc decyzyjną. On jest wykonawcą poleceń i zadań Kremla. Jeżeli coś pisze czy mówi to znaczy, że z punktu widzenia Kremla należy coś napisać lub powiedzieć. Nie ma dla mnie najmniejszej wątpliwości, że nie robi tego sam z siebie, tylko leży to w interesie Kremla.

Czytaj także: https://natemat.pl/398233,miedwiediew-o-konflikcie-z-ukraina