Afera wokół "Superniani". Dorota Zawadzka odpiera zarzuty i zgłasza sprawę do sądu

Weronika Tomaszewska-Michalak
15 czerwca 2022, 16:40 • 1 minuta czytania
Dorota Zawadzka zdobyła popularność dzięki roli prowadzącej w programie "Superniania". Metody wychowawcze, które psycholożka stosowała w formacie zostały ostatnio mocno skrytykowane w najnowszej książce Anny Golus. Według autorki dochodziło tam do przemocy emocjonalnej. Tymczasem głos w sprawie zabrała sama zainteresowana. Twierdzi, że "nie ma sobie nic do zarzucenia". Sprawa będzie miała finał w sądzie?
Dorota Zawadzka odpowiada na książkę Anny Golus. Fot. Piotr Molecki/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Anna Golus o przemocy psychicznej w "Superniani"

Program "Superniania" swego czasu cieszył się ogromną popularnością. Dorota Zawadzka na stałe wpisała się w pamięć Polaków jako surowa gospodyni formatu. To tam dzieci zamiast "do kąta" odsyłano na "karnego jeżyka".

W ostatnim czasie produkcja stała się przedmiotem analizy Anny Golus, która napisała książkę "Superniania kontra trzyletni Antoś. Jak telewizja uczy wychowywać dzieci". Autorka nazywa przemocą emocjonalną metody wychowacze, które Zawadzka stosowała w programie , a w publikacji padają też inne mocne słowa: "łamanie woli", "tortury", czy "zaniedbywanie emocjonalne dziecka", które - według jej opinii - miały mieć miejsce w programie.

- Faktycznie użyłam takich określeń, ale w odniesieniu do konkretnych sytuacji, tych najbardziej ekstremalnych. Bo oczywiście nie każde użycie karnego jeżyka jest dla dziecka torturą. Ale to, co widzieliśmy w tym programie, nosi według mnie znamiona znęcania się nad dziećmi - oceniła dla Wirtulanej Polski.

Czytaj także: Golus o przemocy emocjonalnej, torturach i łamaniu woli dziecka w programie "Superniania"

Reakcja Zawadzkiej na książkę Anny Golus

Prowadząca "Supernianię" postanowiła ustosunkować się do tych zarzutów Anny Golus. W rozmowie z portalem edziecko.pl przyznała, że choć w programie faktycznie zdarzały się "potknięcia", to - w swojej ocenie - robiła, co mogła, by pomóc rodzinom występującym w show.

- Kiedy teraz czytam, że jestem oprawcą, że krzywdziłam je intencjonalnie, to jest zaprzeczenie całego mojego zawodowego życia. Nie wiem, kim jest osoba, o której pisze autorka książki. Nie znam jej - skomentowała.

- Było trochę potknięć, przejęzyczeń czy niezręczności. To był mój debiut w telewizji, więc z całą pewnością mogę powiedzieć, że pewne sytuacje pokazałabym dzisiaj inaczej. (...) Natomiast jeśli chodzi o stronę merytoryczną programu, błędów nie było. Nie mam sobie nic do zarzucenia - podkreśliła.

"Superniania" nie kryła oburzenia tym, że Golus analizowała format, nie znając kulis. - Autorka książki, dokonując analizy całości na podstawie zmontowanych jedynie trzech odcinków, 'zagląda przez dziurkę od klucza', a opowiada o całości, o tym czego nie widzi, bo widzieć nie może. To jest zawężona perspektywa. I czytając jej opisy, widzę tę perspektywę - stwierdziła.

- Znając jednak cały kontekst, wiem, że nie było mowy o przemocy ze strony mojej czy ekipy programu. Te oskarżenia są absurdalne i krzywdzące mnie, ekipę i wszystkich uczestników programu 'Superniania'. Dodatkowo noszą znamiona pomówienia - dodała.

Wszystko wskazuje na to, że obie panie spotkają się wkrótce w sądzie. "W ubiegłym tygodniu złożyłam do sądu wniosek w sprawie naruszenia moich dobr osobistych. Powinnam była zrobic to już 10 lat temu" - oznajmiła w najnowszym poście na Facebooku Dorota Zawadzka.

Czytaj także: https://natemat.pl/418666,anna-golus-o-przemocy-emocjonalnej-w-programie-superniania