Mroczne oblicze gwiazdora: oprawca, a nie heros. Ruszył proces, który pokaże brutalną prawdę
- Słynny Walijczyk Ryan Giggs stanął przed sądem w Manchesterze
- Były piłkarz jest oskrażony o znęcanie się nad swoją byłą partnerką
- Do mediów trafiły szokujące opisy jego zachowań, a to dopiero początek
Ryan Giggs od zawsze był uważany za jednego z bohaterów Manchesteru United, walijskiej kadry oraz w ogóle piłki na Wyspach. Pracuś, do tego skromny i grający od lat na Old Trafford. Wzór dla młodszych piłkarzy, ideał dla trenerów. Kolekcjonował latami kolejne sukcesy i pracował na miano legendy. Ale jego pomnik runął z hukiem, a za chwilę dowiemy się, jaka była druga twarz ikony. Człowieka, który znęcał się nad swoimi partnerkami, zdradzał je i poniżał.
Na Wyspach media żyją w środę tylko jednym - Ryan Giggs stawił się przed sądem w Manchesterze, gdzie rozpoczął się proces. Oskarża go była partnerka Kate Greville, którą piłkarz miał bić, poniżać i znęcać się nad nią psychicznie. Do tego kobieta była przez niego obsesyjnie kontrolowana, a także regularnie zdradzana. Nawet z ośmioma kobietami jednocześnie, jak informują dziennikarze.
Kate Greville początkowo była przekonana, że Walijczyk "jej najlepszym przyjacielem i bratnią duszą", ale z czasem zobaczyła, jaka jest prawda. Ryan Giggs "stał się agresywny i paskudny", traktował ją bardzo źle, a ofiara przemocy nie była w stanie się przeciwstawić. Dopiero po kilku latach zdecydowała się publicznie opowiedzieć o swoim oprawcy, wielbionym przez tłumy bohaterze Czerwonych Diabłów.
W trakcie składania zeznań była partnerka gracza wielokrotnie opisywała, jak była przez niego bita. "Podszedł do mnie i uderzył mnie głową w twarz", "Podszedł do mnie, chwycił za ramiona i uderzył", "Spojrzał mi prosto w oczy i uderzył w twarz" - te zachowania piłkarza, poza tym, że karygodne, wskazują na jego wielkie problemy emocjonalne. Ryan Giggs nie kontrolował agresji, krzywdził dziewczynę jak i kiedy chciał. A to nie koniec.
Starał się ją obsesyjnie kontrolować, a gdy był niezadowolony, potrafił wyrzucić nagą z pokojowego hotelu. Albo rzucić jej w twarz komputerem. Albo nękać telefonami, gdy ta nie odpowiedziała na jego wiadomość. Do tego miał romanse z ośmioma kobietami w czasie, kiedy był w związku z 36-latką. Wszystko runęło pod koniec 2020 roku, gdy Kate Greville znalazła w sobie wystarczającą siłę, by odejść.
Po kolejnym wybuchu agresji Ryana Giggsa jego ówczesna partnerka wezwała policję. - To może mnie zniszczyć i zniszczy też ciebie. Pomyśl o mojej pracy, o mojej karierze, o moich dzieciach - rozpaczał piłkarz, ale było już za późno. 48-latek jest oskarżony o kontrolowanie swojej partnerki i stosowanie przymusu wobec niej między sierpniem 2017 a listopadem 2020 roku, o napaść na Kate i jej siostrę Emmę oraz o nękanie swojej byłej partnerki.
- Jego zachowanie, na poziomie moralnym, bywało czasami dalekie od doskonałości - tłumaczył obrońca Walijczyka Chris Daw. Jak zauważył adwokat, były piłkarz "nie zawsze postępował w najlepszy możliwy sposób". Cóż, ładnie ubrał w słowa zachowanie swojego klienta, który ma teraz ogromne problemy. Za swoje zachowanie z pewnością przyjdzie mu zapłacić, pytanie tylko, czy trafi za kratki, czy też dostanie po kieszeni.
– Był ubóstwiany przez fanów. Na boisku prezentował znakomite umiejętności, ale poza boiskiem - w domowym zaciszu oraz za zamkniętymi drzwiami - ukazywała się znacznie brzydsza, złowroga strona jego charakteru. To była litania znęcania się, zarówno psychicznego, jak i fizycznego, nad kobietą, której podobno wyznawał miłość – tłumaczył w mowie początkowej prokurator Peter Wright. Proces trwa i najlepsze dopiero przed nami.