Babiarz w ogniu krytyki po mistrzostwach Europy. Wpadka za wpadką, mylił się na potęgę
- Przemysław Babiarz znalazł się w ogniu krytyki po lekkoatletycznych ME
- Dziennikarz nie uniknął błędów, a kilka z nich mocno oburzyło kibiców
- Ekspert uważa, że jest przepracowany. Inny twierdzi, że to część tej pracy
Przemysław Babiarz, komentator i dziennikarz sportowy od lat związany z TVP, nie ma najlepszego czasu. Kibice pamiętają mu słowa wypowiedziane na antenie tuż po brązowym medalu olimpijskim Dawida Kubackiego w Pekinie. "Proszę państwa, z niezależnych od TVP powodów skoki nie cieszyły się ostatnio może wielkim zainteresowaniem, ale wróciły do domu i od razu jest efekt" – powiedział na antenie dziennikarz.
Sprawa nabrała rozgłosu, do reakcji swojego pracownika - zdaniem wielu obserwatorów, jednego z ulubieńców - odniósł się szef TVP. "Sami Państwo widzieli co się stało. Kiedy tylko skoki wróciły do Telewizji Polskiej natychmiast przyszły też sukcesy Polaków" - pisał na Twitterze Jacek Kurski. Mistrzowsko skontrowały obu panów żony polskich skoczków - Marta Kubacka i Ewa Bilan-Stoch. Wojenka podjazdowa między TVP a TVN trwała całą zimę.
Latem Przemysław Babiarz wrócił jako sprawozdawca z lekkoatletycznych MŚ w Eugene i ostatniego dnia czempionatu wywołał mały skandal na antenie. Wściekł się na wydawcę z TVP Sport, bo ten nie pokazał walki o rekord świata. - Szanowni Państwo, jest to jakiś sposób, żeby nie pokazać rekordu świata. Proszę dzwonić. Paweł Jeż to jest nasz dzisiejszy wydawca. (...) Cieszymy się, bo może zdążymy na bieg z Pią Skrzyszowską - ironizował.
Ktoś, kto na antenie może zaatakować kolegę z pracy i nie spotykają go konsekwencje ze strony pracodawcy, musi mieć naprawdę mocną pozycję. Taką ma dziś Przemysław Babiarz w Telewizji Polskiej.
Dziennikarz pracował podczas trwających w zeszłym tygodniu ME w lekkiej atletyce w Monachium i nie uniknął błędów. I to poważnych. "Gdy wygrywająca rzut dyskiem Chorwatka Sandra Perković oddała próbę dającą jej prowadzenie, z ekranu padła opinia, że to jakieś pięć metrów mniej, niż było w rzeczywistości. I daje piątą pozycję. Z kolei gdy w ostatniej kolejce od razu wyszła z koła (czyli rzut spalony), prowadzący zastanawiali się, czy dysk leci daleko" - opisuje magazyn "Press".
A to nie koniec, bo błędów było więcej. Źle odczytane nazwiska, pomylone kraje sportowców. I jedna perła, zabawna i przerażająca zarazem. "W rzucie młotem nie zauważono, że rzut wygrywającej Rumunki Bianki Florentiny Ghelber był najdalszy w konkursie. Kiedy w półfinale 200 metrów metę osiągnęła zawodniczka o imieniu Jodie, wymknęło się Babiarzowi, że w czołowej trójce znalazła się Jodie Foster" - opisuje branżowa gazeta wpadki dziennikarza.
Przytrafiła się też sytuacja, która może wywoływać niesmak i oburzenie. Na antenie Przemysław Babiarz pozdrowił medalistę ME sprzed lat, Sławomira Majusiaka. Szybko się jednak okazało, że ten nie żyje od kilku miesięcy, o czym redaktor Babiarz zapewne nie wiedział. Kibice zaraz wyłapali wpadkę dziennikarza i zrobiła się z tego burza. Władze TVP Sport nie zareagowały, choć przed rokiem kara spotkała Dariusza Szpakowskiego podczas Euro 2020. On również nie uniknął wpadek i błędów.
Skąd biorą się błędy doświadczonego dziennikarza? – Jeżeli ktoś ma tak dużo pracy jak redaktor Babiarz, to po prostu musi popełniać błędy – uważa medioznawca Maciej Myśliwiec w rozmowie z "Pressem". Dziennikarz pracuje przy największych imprezach sportowych, prowadzi teleturnieje "Va banque" w TVP 2 i "Giganci historii" w TVP Historia, a od czasu do czasu jest prezenterem na głównej antenie nadawcy.
– Teoretycznie powinno się szkolić ekspertów, którzy komentują transmisje, np. z zasad poprawności językowej. Czasem jednak naturalność byłych sportowców, którzy występują jako komentatorzy lub eksperci, jest przynętą dla widza. Nawet wpadki przyciągają odbiorców, którzy mogą pośmiać się z przejęzyczeń – uważa z kolei Grzegorz Kita, prezes Sport Management Polska.
Można redaktora Przemysława Babiarza uwielbiać, można się zżymać na jego błędy i mieć go dość. Ale warsztatu odmawiać mu nie wypada, co pokazał jeszcze w Monachium. Tak skomentował srebrny bieg naszej sztafety 4x100 metrów wespół z Sebastianem Chmarą. Warto posłuchać i mimo wszystko docenić warsztat:
Resztę oceńcie państwo samodzielnie. Redaktor Przemysław Babiarz z pewnością jeszcze nie raz nas zaskoczy. To w programie sportowym, to w teleturnieju, albo w jakiejś innej produkcji Telewizji Publicznej. Mamy szczęście, że zaskoczy nas tak jak zazwyczaj. Pozytywnie.