Gigantyczny skandal w Słowenii po EuroBaskecie. Koszykarze zagrali z Polską na kacu?
- Słowenią wstrząsnęła afera po ME, w jej centrum kadra koszykarzy
- Sensacyjna porażka z Polską w ćwierćfinale turnieju ma drugie dno
- Okazuje się, że Luka Doncić i spółka imprezowali do rana przed meczem
Ten mecz przeszedł do historii naszej koszykówki, bo Biało-Czerwoni po 52. latach wrócili do najlepszej czwórki EuroBaksetu. I to w momencie, gdy wydawało się, że kadra jest w rozkładzie, a o dobrej grze możemy zapomnieć. Konflikty rozsadziły polską szatnię po mundialu w 2019 roku, odeszli Marcel Ponitka i Adam Waczyński, a Jeremy Sochan nie zdecydował się przyjechać z USA, by zagrać w finałach ME. I nagle okazało się, że Polacy są w stanie ograć samych mistrzów Europy.
"Polscy koszykarze po dramatycznej walce pokonali Słowenię w Berlinie 90:87 w meczu ćwierćfinałowym mistrzostw Europy. To wielka sensacja, bo murowanym faworytem byli broniący tytułu rywale. Ale drużyna Igora Milicicia potrafiła zaskoczyć gigantów, prowadziła do przerwy 19. punktami, by stracić przewagę w trzeciej kwarcie i po fantastycznej końcówce wyrzucić za burtę ME Lukę Doncicia i spółkę. O medale zagramy pierwszy raz od 1967 roku" - pisaliśmy na naszych łamach.
Słowenia zagrała w tym ćwierćfinale zaskakująco słabo i odpadła tyleż sensacyjnie, co zasłużenie. Teraz okazuje się, że cała sprawa miała drugie dno, a koszykarze z Bałkanów "poszli w długą" w noc przed meczem. Takie informacje przekazał bośniacki portal Bhabsket.ba, który dokładnie opisał głośną imprezę naszych rywali. Słoweńcom nie udało się zamieść sprawy pod dywan, a w kraju wrze, bo klęska koszykarzy, do teraz, była całkowicie niezrozumiała.
"Przed startem Eurobasketu reprezentacja Słowenii była uważana za faworyta do złota. W grupie mistrzowie Europy ponieśli tylko jedną porażkę. Z naszych źródeł w Berlinie dowiadujemy się, że reprezentacja Słowenii miała ciężką noc tuż przed meczem z Polską. Impreza w hotelu zakończyła się o piątej nad ranem. Słoweńcy wyszli na mecz na kacu i mieli świętować awans, ale trafili na ostro strzelających Polaków" - opisują Bośniacy.
Mają coś do udowodnienia Słoweńcom, bo jedyną porażkę na początek ME faworyt poniósł właśnie z bośniacką kadrą (93:97), a po meczu fatalnie zachował się Luka Doncić, który obrażał rywali i powiedział, że to nie Bośnia i Hercegowina wygrała pojedynek, ale Słowenia go przegrała. Gwiazdor NBA nie przeprosił, a Bośniacy ujawnili po ME gorzką prawdę na temat faworytów. Zemsta? Być może. Ale doniesienia wydają się prawdziwe, zwłaszcza analizując nasz mecz w ćwierćfinale.
Luka Doncić i spółka wyglądali na wyzutych z energii, już do przerwy mieli spore problemy z Biało-Czerwonymi, przegrywali 19. punktami. Po nierównej pierwszej kwarcie drugą zagrali koszmarnie. Potem w trzeciej odrobili straty i znów widzieliśmy na parkiecie Słowenię w dobrej formie, ale w kwarcie czwartej opadli z sił, a wykorzystali to nasi koszykarze, którzy wzięli historyczny awans. Luka Doncić po meczu sypał głowę popiołem, skarżył się na problemy z plecami i przepraszał.
– Zagrałem fatalnie i nie pomogłem mojej drużynie, zawiodłem ją i cały kraj. Nie zagrałem na sto procent, nie byłem dziś w stanie. Ten turniej sporo mnie kosztował – kajał się jeden z najlepszych koszykarzy świata. Dziś już wiemy, co miał na myśli. I wiemy, że nawet z Polską nie da się wygrać na kacu i na pół gwizdka. I to nas może tylko cieszyć, że drużyna Igora Milicicia dała lekcję potędze. I teraz po raz drugi musi sobie radzić z kacem...