To koniec Roberta Kubicy w Formule 1? Wymowne słowa, Polak żegna się z marzeniami
- Robert Kubica najpewniej po 16 latach zakończył swoją przygodę z Formułą 1
- Polak zamieścił wiele znaczący wpis w social mediach, to jego pożegnanie
- Gdy wrócił po koszmarnym wypadku do elity w 2019 roku, mówił o nim cały świat
Robert Kubica w Formule 1 zapisał piękną kartę, choć nie do końca spełnił swoje marzenia związane z królewską serią. Gdy debiutował w elicie w 2006 roku, nikt nie spodziewał się, że wkrótce zostanie jednym z najlepszych kierowców w stawce, a także że wygra wyścig o Grand Prix Kanady w 2008 roku. Krakowianin ograł wtedy Kimiego Räikkönena i Lewisa Hamiltona, został nawet na chwilę liderem klasyfikacji generalnej i był na szczycie.
Co było potem? Świetna jazda w barwach BMW Sauber, kolejne podia, znakomite wyścigi i rywalizacja na torach całego świata, głośny transfer do Renault, a wkrótce także spekulacje o przejściu do Ferrari. Umowa gotowa do podpisania i felerny 6 lutego 2011 roku. Polak wystartował w rajdzie Ronde di Andora, miał koszmarny wypadek swoją Škodą Fabią S2000 Evo2 i ledwo uszedł z życiem. Marzenia o podboju F1 prysły, trzeba było walczyć o życie, a potem o powrót do zdrowia i sprawności. Ten etap trwał kilka długich lat.
Robert Kubica najpierw zawitał do... rajdów, gdzie pracował nad sprawnością ręki i próbował się w serii mistrzowskiej WRC. Potem przypomniała sobie o nim Formuła 1, bo szybko robił postępy i okazało się, że nadal może być konkurencyjny w królewskiej serii. W połowie 2017 roku dostał szansę od Renault, potem rękę wyciągnął do krakowianina Williams. I to ze stajnią z Grove Polak podpisał umowę w 2018 roku. Był kierowcą rozwojowym, ale sezon później Brytyjczycy pozwolili mu się ścigać.
– Wspaniale jest go tu znowu widzieć. Nikt z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, przez co musiał przejść. Fakt, że tu wrócił, jest oznaką jego charakteru. Dokonał wielkiej rzeczy – mówił zachwycony Daniel Ricciardo, a koledzy w padoku przywitali Polaka serdecznie.
To był gorzki powrót na tor, ale po ośmiu latach Polak spełnił marzenie i pokazał, że niemożliwie nie istnieje. Walczył z rywalami, walczył z fatalnym bolidem i sypiącym się zespołem, który w niczym nie przypominał hegemona sprzed lat. Ale znów się ścigał w elicie, co kilka lat wcześniej wydawało się tylko snem. Potem jego drogi z Williamsem się rozeszły, a wsparcie od PKN Orlen pomogło podpisać umowę z Alfą Romeo, czyli de facto ekipą Saubera, której był gwiazdą przed laty.
Sezon 2020 rozpoczął jako kierowca testowy i rozwojowy, czekał na swoją szansę i wobec koronawirusa u Kimiego Räikkönena ścigał się w wyścigach o Grand Prix Holandii oraz Grand Prix Włoch. Polak czekał na okazję, by zostać kierowcą wyścigowym w Alfie Romeo, ale szef stajni Frederic Vasseur odrzucił taką koncepcję. Tak minął sezon 2020, a potem sezon 2021, a Polak głośno deklarował, że chce się ścigać i że rola zmiennika go nie zadowala.
Szwajcarzy dostali wsparcie od PKN Orlen rzędu 10 milionów euro rocznie. Logotypy koncernu znalazły się na bolidach, ale Robert Kubica jednego z dwóch foteli wyścigowych nie dostał. Rzadko, w zasadzie coraz rzadziej, korzystano z jego usług jako kierowcy testowego. Ostatni raz w Grand Prix Abu Zabi na koniec sezonu 2022. Już wtedy mówiło się, że to koniec przygody Polaka z Formułą 1. A na pewno z Alfą Romeo, którą przejęło Audi i którą czekają wielkie zmiany.
"Im więcej czasu mija, tym mocniej wątpię, abym kiedykolwiek wrócił jako kierowca etatowy do F1 na pełen sezon. To nie znaczy, że nie koncentruję się na F1, ale realistycznie patrzę na to, co jest możliwe. Dlatego widzę moją przyszłość w wyścigach długodystansowych" – powiedział niedawno krakowianin Wirtualnej Polsce. I coś jest na rzeczy, bo w niedzielę opublikował w social mediach poniższy wpis.
"Witam wszystkich, dawno tu nic nie napisałem! Sezon 2022 kończę z dobrym samopoczuciem, ale nie będzie żadną niespodzianką, jeśli nie dostanę już miejsca jako kierowca w Formule 1. Dziękuję wszystkim za wsparcie" – zwrócił się Polak do kibiców, którzy latami czekali na jego powrót, a potem wspierali go na całym świecie podczas wyścigów F1. Być może jego słowa oznaczają też, że z elitą żegna się PKN Orlen.
Czy 37-letni Polak żegna się ze swoimi marzeniami i już nie będzie go w F1? Czas pokaże.