O krok od tragedii podczas fety w Argentynie. Messi i spółka niemal spadli z dachu autobusu

Krzysztof Gaweł
20 grudnia 2022, 12:19 • 1 minuta czytania
Argentyna od niedzieli fetuje trzeci w historii triumf w piłkarskich mistrzostwach świata. Na ulicach Buenos Aires mistrzów witały dziesiątki tysięcy kibiców, a triumfatorzy mundialu przejechali przez miasto otwartym autobusem. I właśnie wtedy niemal doszło do tragedii. Pięciu piłkarzy, w tym sam Leo Messi, omal nie spadło z dachu autobusu, na którym zasiadali. Uratował ich Leandro Paredes i duży refleks.
O krok od tragedii podczas fety w Argentynie. Messi i spółka niemal spadli z dachu autobusu Fot. Instagram / Leandro Paredes

Szalona feta w Argentynie trwa od niedzieli, gdy okazało się, że Albicelestes znów są najlepszą drużyną świata. W finale katarskiego mundialu piłkarze z Ameryki Południowej zremisowali z Francją 3:3 (2:0, 2:2), choć prowadzili już 2:0, a potem 3:1 w końcówce dogrywki. Les Bleus ratował jednak Kylian Mbappe, który strzelił trzy bramki i doprowadził do serii rzutów karnych. W nich 4:2 wygrali Argentyńczycy i sięgnęli po puchar świata.

W Buenos Aires i całej Argentynie było wtedy krótko po godzinie 15:00, a całe miasto zamarło śledząc finał. Gdy Albicelestes wygrali konkurs jedenastek, ludzie dosłownie oszaleli na ulicach i zaczęła się feta, która trwa do dziś. Kibice rzucali się sobie w ramiona, skakali jak szaleni, wrzeszczeli i wspinali, gdzie tylko da się wejść. Żeby fetować odzyskanie tytułu po 36 latach, by być razem i cieszyć się triumfem na mundialu. Taką siłę ma futbol.

A w poniedziałek czekała ich wspaniała niespodzianka, bo piłkarze przywieźli puchar świata do kraju. W zasadzie jego wierną replikę, bo oryginał FIFA zachowała dla siebie, ale puchar to puchar. Z lotniska Lionel Messi i spółka udali się na Plac Republiki w centrum stolicy, gdzie zaplanowano główną fetę z udziałem mistrzów świata, trenerów oraz setek tysięcy kibiców. Ci czekali niemal wszędzie, chcąc doświadczyć historii.

Z lotniska Jorge Newbery odebrał mistrzów świata otwarty autokar z napisem "Mistrzowie świata" oraz trzema gwiazdkami namalowanymi po bokach, które symbolizują wywalczone przez Albicelestes tytuły (1978, 1986 oraz 2022 rok). Autobus ruszył mozolnie przez miasto w stronę centrum, a piłkarze pozdrawiali fanów, którzy ustawili się na całej trasie przejazdu. Wszystko asekurowała policja, która pomogła przedrzeć się drużynie przez ulice.

W pewnym momencie mogło dojść do tragedii. Cała sytuacja rozegrała się, gdy autokar wjechał do jednej z dzielnic o gęstej zabudowie. Na dachu z tyłu siedzieli najważniejsi ludzie w drużynie: Rodrigo De Paul, Leo Messi, Angel Di Maria, Nicolas Otamendi oraz Leandro Paredes. Okazało się, że na drodze piłkarzy znalazł się jakiś przewód (na szczęście nie energetyczny). Refleks Leo Paredesa i reszty zawodników sprawił, że nie doszło do tragedii.

Piłkarz złapał kabel i ostrzegł kolegów, a ci zdążyli się schylić. Gdyby nie zauważyli przewodu, spadliby niechybnie ze szczytu pojazdu na ulicę i wszystko mogłoby się skończyć złamaniami i innymi obrażeniami. Co ważne, Leo Messi w rękach miał puchar świata, który również mógł ucierpieć. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a piłkarze mogli fetować z kibicami historyczny triumf na mundialu. Już bez przeszkód.

Argentyna jeszcze długo będzie świętować triumf na mundialu i dziękować swoim bohaterom za wspaniały turniej. Piłkarze nie będą jednak mieli wiele czasu dla siebie, wkrótce muszą wracać do klubów (większość gra w Europie), gdzie pod koniec grudnia zaczną się budzić do życia rozgrywki ligowe. Jako pierwsi do akcji wejdą gracze Premier League i LaLiga, czyli klubów, w których gra większość reprezentantów Argentyny.