Nie ma już biletów na mecz polskiej kadry w Pradze. Kibice wściekli się na PZPN
- Polscy kibice są wściekli, bo nie mogli kupić biletów na mecz z Czechami
- To w Pradze 24 marca zadebiutuje jako selekcjoner pan Fernando Santos
- Portugalczyk jest już w Polsce, zaczyna kompletować sztab i budować kadrę
Reprezentacja Polski, już pod wodzą Fernando Santosa, rozpocznie 24 marca w Pradze eliminacje Euro 2024. Biało-Czerwoni zagrają w grupie E z Czechami, Albanią, Mołdawią oraz Wyspami Owczymi, a awans do turnieju finałowego uzyskają dwie najlepsze ekipy w stawce. Mecz z Lwami Jaroslava Šilhavego może okazać się kluczowy dla losów pierwszej lokaty w grupie. Nasz zespół jest faworytem, ale nie może przegrać na początek na Sinobo Stadium.
Nie ma już biletów na mecz Czechy - Polska
Starcie rozegrane zostanie na obiekcie, który na co dzień służy piłkarzom Slavii Praga i nie jest gigantem. Na trybunach może zasiąść tylko 19 tysięcy kibiców, stąd dla polskiej federacji gospodarze przygotowali tylko tysiąc wejściówek. Te zniknęły w kilkanaście sekund po otwarciu sprzedaży, kibice wściekli się na PZPN, bo bilety szybko pojawiły się na portalach, gdzie odsprzedawane są po zawyżonych cenach. Na przykład po 1400 złotych, choć nominalnie bilet kosztował 125 złotych.
– Praktycznie taka sytuacja pojawia się przed każdym meczem. Popyt przewyższa podaż. Zgodnie z wytycznymi UEFA gospodarz spotkania ma obowiązek przekazać gościom pięć procent wejściówek liczonych od pojemności stadionu. Otrzymaliśmy od Czechów tysiąc biletów dla polskich kibiców. Zapotrzebowanie na wejściówki wśród naszych fanów było dwudziestokrotnie większe – tłumaczył w rozmowie z "Faktem" Jakub Kwiatkowski.
Rzecznik PZPN i cały związek wiedzą doskonale, że po mundialu oraz nominacji dla Fernando Santosa zainteresowanie kadrą znów rośnie. Niefortunny powrót z MŚ, słaba gra i afera premiowa nadwyrężyły zaufanie fanów do Biało-Czerwonych, ale teraz jest nowa miotła i fani mają nadzieję, że zmieni się wiele. A związek wciąż czeka, by ogłosić, że starcie z Albanią 27 marca zobaczymy na PGE Narodowym, gdzie wejdzie nawet 65 tysięcy fanów.
Wówczas biletów będzie dla fanów znad Wisły znacznie więcej, a przy okazji nasza federacja zarobi fortunę. Inny obiekt - w grę wchodzą Stadion Śląski w Chorzowie albo Polsat Plus Arena w Gdańsku - też się wypełni, choć PZPN nie zarobi tak dużo, jak podczas meczu w stolicy. Kibice z pewnością będą chcieli powitać portugalskiego selekcjonera, który przeciw ekipie z Bałkanów poprowadzi nasz zespół pierwszy raz przed własną publicznością.
Fernando Santos jest już w Polsce i zaczyna pracę
Tymczasem selekcjoner Fernando Santos we wtorek wylądował w Warszawie. Z lotniska Okęcie udał się do PZPN, a potem do hotelu, gdzie będzie mieszkał jakiś czas, nim związek znajdzie mu mieszkanie w stolicy. Towarzyszą mu asystenci, którzy będą pracować z nim w kadrze: Joao Carlos Costa, Ricardo Santos i Fernando Justino. Wszyscy dostali ze związku, jak informuje "Przegląd Sportowy", listę graczy godnych obserwowania.
Znalazły się na niej 63 nazwiska, a Portugalczyków już wkrótce możemy się spodziewać w terenie, czyli także na meczach PKO Ekstraklasy. Fernando Santos musi jeszcze skompletować sztab, na finiszu są rozmowy z Łukaszem Piszczkiem, Tomaszem Kaczmarkiem oraz Grzegorzem Mielcarskim, który zdaniem "PS" będzie pomagał selekcjonerowi poznać lepiej zawodników i nasz kraj.
Co ciekawe, selekcjoner jeszcze nie rozmawiał z Robertem Lewandowskim, jak to uczynili Paulo Sousa i Czesław Michniewicz, gdy obejmowali zespół. Fernando Santos od środy zabiera się do pracy, ale nie jest powiedziane, że ruszy w tournee po Europie. Być może piłkarzy pozna dopiero podczas pierwszego zgrupowania w marcu. Na razie chce poznać grupę, poukładać sztab i zaplanować działania na początku eliminacji Euro 2024.
Pracy do zrobienia po mundialu w Katarze jest bardzo dużo.