Szokująca interwencja policji. Strzelili 17 razy do bezbronnego mężczyzny

redakcja naTemat
27 lutego 2023, 18:37 • 1 minuta czytania
Policjanci z Poznania podczas interwencji oddali łącznie 17 strzałów do nieuzbrojonego, chorego na schizofrenię mężczyzny – ustaliła "Gazeta Wyborcza". Całą sytuację uchwyciły trzy kamery monitoringu.
Policjanci z Poznania oddali 17 strzałów do chorego na schizofrenię Fot. Adam STASKIEWICZ/East News

Szokująca interwencja. Policja strzelała 17 razy

Do interwencji, o której mowa, doszło w Boże Ciało 2021 roku w Poznaniu. Pisze o niej "Gazeta Wyborcza", której dziennikarze dotarli do nagrań z trzech kamer monitoringu, na których udokumentowana została cała sytuacja.

Patrol policji pojawił się w willowej dzielnicy Antoninek po telefonach od mieszkańców o zakrwawionym mężczyźnie, który krąży po dzielnicy. Był to 36-letni Łukasz. Wcześniej tego samego dnia zostało zgłoszone jego zaginięcie – matka mężczyzny obawiała się, że syn może podjąć próbę samobójczą.

Wiadomo, że 36-latek kilkukrotnie ranił się nożem, który następnie porzucił w lesie. W momencie spotkania z policjantami nie miał już przy sobie broni – choć twierdził inaczej. Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", mundurowi nie obezwładnili mężczyzny (proszący o wsparcie kierowca radiowozu miał usłyszeć, że patrol z paralizatorem jest na procesji z okazji Bożego Ciała).

Kiedy mężczyzna ruszył w stronę policjantów, ci sięgnęli po broń i zaczęli strzelać z bliskiej odległości. Oddali łącznie 17 strzałów, w tym pięć celnych. Tymczasem w radiowozie znajdowały się również pałki, miotacz gazu i psy służbowe.

Pomoc medyczną ranny Łukasz otrzymał dopiero po kilku kolejnych minutach, kiedy na miejsce przyjechał inny patrol policji, z paralizatorem. Po przewiezieniu do szpitala lekarze zdołali uratować życie 36-latka.

Proces policjantów rozpocznie się w marcu tego roku. Prokuratura zarzuca im przekroczenie uprawnień oraz spowodowanie obrażeń ciała. Oskarżeni nie przyznają się do winy, nadal pracują też w policji.

Policjantka omal nie doprowadziła do tragedii

25 lutego w mediach społecznościowych ukazało się nagranie z wyjątkowo niebezpiecznego zdarzenia drogowego z udziałem radiowozu na trasie z Pucka do Celbowa. Na nagraniu widać jak funkcjonariuszka nagle zaczęła zmieniać pas ruchu. Stopniowo zmieniała kierunek jazdy, wychodząc naprzeciw nadjeżdżającym samochodom. W ostatniej chwili udało jej się uniknąć czołowego zderzenia.

W rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" aspirant Łukasz Brzeziński z puckiej policji potwierdził, że faktycznie doszło do opisanej sytuacji. Kobieta była jednak trzeźwa. Wiadomo także, co doprowadziło do nagłej zmiany pasa.

– Wiemy, że policjantce, która tego dnia kierowała radiowozem, podczas jazdy upadło na wycieraczkę urządzenie do sprawdzania danych osobowych – powiedział.

– Próbowała podnieść (urządzenie - red.), a to w konsekwencji spowodowało, że policjantka zjeżdżała na przeciwległy pas ruchu – przekazał. Teraz wobec funkcjonariuszki prowadzone są dwa postępowania: dyscyplinarne oraz w sprawie wykroczenia w ruchu drogowym.