Bayern pokazał PSG miejsce w szeregu. Następca "Lewego" zdobył kluczowego gola
- We wtorek miejsce w ćwierćfinale LM wywalczyły Chelsea Londyn i Benfica Lizbona
- Paris Saint-Germain jeszcze nigdy w historii nie wygrał Champions League
- Eric Maxim Choupo-Moting zdobył czwartego gola w szóstym meczu tej edycji LM
Już pierwsza połowa spotkania na Allianz Arena pokazała, że tego wieczora w Monachium może się wiele wydarzyć. Paris Saint-Germain do stolicy Bawarii przyjechało z nastawieniem na odrobienie strat z pierwszego spotkania. Nawet brak Neymara miał nie być problemem dla drużyny, która chciała postraszyć przede wszystkim duetem: Kylian Mbappe i Lionel Messi.
Goście ze stolicy Francji mieli dwie świetne sytuacje już w pierwszej połowie. Najpierw Messi wpadł w pole karne i na kilka razy próbował pokonać Yanna Sommera. Górą był jednak Szwajcar, a kiedy bramkarz miał słabszy moment, jego błąd potrafił naprawić kolega z drużyny. Interwencja z 38. minuty autorstwa Matthijsa de Ligta była najwyższych lotów.
Swoje sytuacje miał również Bayern Monachium, próbował np. Leon Goretzka. Dodatkowo kontuzji doznał kapitan gości Marquinhos. Brazylijski obrońca był już mocno poobijany przed meczem, ale zagryzł zęby i próbował pomóc drużynie. Na boisku wytrzymał jednak tylko 36 minut i musiał poprosić o zmianę. Opaskę kapitańską przejął Mbappe.
Choupo-Moting na dwa razy
Jakby PSG miało mało problemów, na początku drugiej połowy Nordi Mukiele, czyli ten, który zmienił Marquinhosa, również doznał kontuzji. Najgorsze dla gości wydarzyło się jednak od 52. do 61. minuty. W obu przypadkach w roli głównej wystąpił Eric Maxim Choupo-Moting.
Kameruńczyk w 52. minucie trafił na 1:0. Tak się przynajmniej wydawało, ale po weryfikacji VAR gol nie został uznany. Thomas Müller udowodnił w tej sytuacji, że lepsze jest wrogiem dobrego, bo niepotrzebnie dotknął końcówką buta piłkę, która i tak zmierzała do siatki. Niemiec był na pozycji spalonej i na tablicy ponownie był bezbramkowy remis.
Taki stan trwał jednak niespełna dziesięć minut. Ponownie do siatki trafił bowiem następca Roberta Lewandowskiego w ataku Bayernu, a tym razem wszystko wydarzyło się w zgodzie z przepisami. Podkreślmy, bez faulu, a z koszmarnym błędem autorstwa Marco Verrattiego.
Prowadzenie i zaliczka z pierwszego meczu, dająca w rozrachunku zapas 2:0, uspokoiła grę gospodarzy. Przyjezdni zagrozili dosyć szybko, po uderzeniu głową Sergio Ramosa. Rzut rożny nie zamienił się jednak na gola wyrównującego, bo świetnym refleksem popisał się Sommer.
Sytuacja powtórzyła się w 82. minucie. Ramos znowu idealnie znalazł się w polu karnym Bayernu, ale minimalnie chybił. Tym razem Sommer byłby bezradny.
Bawarczycy w pełni kontrolowali jednak wydarzenia na boisku. Widać było dużo większą dojrzałość drużyny trenera Juliana Nagelsmanna. PSG po prostu nie zasłużyło sobie na miejsce w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Pieczątkę jakości Bayernu zobaczyliśmy w 89. minucie. Gola numer dwa w rewanżu i trzy w dwumeczu dla mistrzów Niemiec zdobył Serge Gnabry.
Bayern Monachium – Paris Saint-Germain 2:0 (0:0) Bramki: Eric Maxim Choupo-Moting (61), Serge Gnabry (89) Sędziował: Daniele Orsato (Włochy) Widzów: ok. 75 000
W pierwszym meczu: 1:0 dla Bayernu Awans do ćwierćfinału LM: Bayern Monachium
Smutne pożegnanie z Conte?
Zaledwie dwa strzały celne, z czego najgroźniejsza sytuacja w doliczonym czasie drugiej połowy, to zdecydowanie za mało, żeby myśleć o odrobieniu strat przez Tottenham Hotspur. Anglicy bardzo rozczarowali w środowym rewanżu na swoim terenie.
To miał być pojedynek taktyczny dwóch włoskich trenerów i jeśli tak traktować meczu w Londynie, to górą był Stefano Pioli. Szkoleniowiec AC Milan zrobił to, co do niego należało. Zespół ustępującego mistrza Italii pokazał, że jeśli ma osiągnąć określony wynik, to jest w stanie tego dokonać nawet na wymagającym, brytyjskim terenie.
Drużyna Antonio Conte wyglądała na pogodzoną z losem. Włoch, który podobno w kolejnym sezonie będzie ponownie trenerem... Interu Mediolan, nie utarł nosa klubowi ze swojej ojczyzny. Najbliższej szczęścia gospodarze byli po strzale Harrego Kane'a. Kapitan Spurs świetnie uderzył po rzucie wolnym w ostatnich sekundach spotkania.
Kapitalną interwencją popisał się jednak Mike Maignan. Francuz, pomimo trudnych warunków atmosferycznych – rzęsiście padający deszcz – idealnie sparował piłkę.
Co ciekawe, goście po obronie Francuza wyprowadzili szybką kontrę, po której futbolówka trafiła w słupek bramki Spurs. Nieszczęśliwym strzelcem był Divock Origi, Belgowi zabrakło centymetrów do zapewnienia drużynie wygranej w Londynie.
Ostatecznie Milan i tak mógł triumfować, bo znalazł się w najlepszej ósemce Ligi Mistrzów.
Tottenham Hotspur – AC Milan 0:0 W 77. minucie Cristian Romero (Tottenham) otrzymał czerwoną kartkę (za drugą żółtą). Sędziował: Clement Turpin (Francja) Widzów: ok. 60 000
W pierwszym meczu: 1:0 dla Milanu Awans do ćwierćfinału LM: AC Milan