"Generał" Santos daje tylko jedną szansę. Zaskakujące słowa byłego piłkarza
- Polacy w marcu zagrają na wyjeździe z Czechami i u siebie z Albanią
- Biało-Czerwoni w poniedziałek rozpoczęli zgrupowanie w Warszawie
- Już dzisiaj Polacy ruszają na piątkowy pojedynek do Pragi
Trzeba przyznać, że Polski Związek Piłki Nożnej postawił na mocne nazwisko, wybierając nowego selekcjonera. Biało-Czerwoni, mając Fernando Santosa na ławce, będą musieli wziąć na siebie sporo odpowiedzialności za wyniki. Trudno bowiem już na początku zakładać, że trener, który sprawdził się w różnych klubach czy reprezentacjach, nagle straci swoje zdolności do odpowiedniego zarządzania grupą i wynikami sportowymi.
Santos na swoim koncie ma m.in. zdobycie mistrzostwa Europy w 2016 roku. Reprezentacja Portugalii na drodze po puchar wyeliminowała m.in. Biało-Czerwonych, prowadzonych wówczas przez trenera Adama Nawałkę. Ćwierćfinałowy pojedynek polsko-portugalskich rozstrzygnął konkurs rzutów karnych. W nim lepsi byli Portugalczycy. Łukasz Fabiański nie wybronił wówczas żadnego strzału, a pomylił się Jakub Błaszczykowski.
"Generał" Santos i wojskowe zasady
Dawne czasy na łamach Onetu wspominał Jorge Andrade. Obrońca w 2004 roku sięgnął z Portugalią po wicemistrzostwo Europy, a dodatkowo był podopiecznym trenera Santosa. Panowie współpracowali np. w słynnym FC Porto.
– Fernando Santos daje młodym możliwość gry, ale chce, abyś był odpowiedzialny. Ciągle cię obserwuje. Drugi trener musi być uważny, i mówić mu, co młodzi robią na treningu – zauważa były portugalski piłkarz w rozmowie z Maciejem Kaliszukiem.
– Był jak generał. Ale tak miałem też w domu. Mój ojciec także miał podobne podejście. Wyznaczał nam, kiedy należało iść spać, jeść lunch czy kolację, było mi więc bardzo łatwo zaadaptować się do reguł Santosa, który wprowadził wojskowe zasady, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Jeśli młody zawodnik robił, czego oczekiwał, to on dawał ci wszystko. Był bardzo ostry, ale dobrze zorganizowany – dodał półfinalista Ligi Mistrzów.
Podział na młodszych i starszych
Andrade zauważył również, że w zespole Santosa jest ustalona hierarchia. Dochodzi do jasnego podziału pomiędzy młodymi i starszymi zawodnikami.
– Tak, on w zespole chce widzieć hierarchię. Był wyraźny podział na 20-latków i starszych zawodników. Wszystko musi być w odpowiednim porządku. Gdy trzeba, postawi na młodych, o ile przekonają go, że są lepsi od starszych. Ale to trudne. Gdy jesteśmy młodzi, nie myślimy jak trzydziestolatkowie. Dlatego uważa, że jak jesteś młody, to masz słuchać starszych. W kadrze też tak robił, dawał szansę wszystkim się pokazać. To okazja, której nie można nie wykorzystać. Gdy ją zmarnujesz, nie będziesz miał kolejnej szansy – zakończył Andrade.
Warto przypomnieć, że poza pracą z kadrą Portugalii czy FC Porto, Santos pracował również jako selekcjoner reprezentacji Grecji (m.in. na Euro 2012, w grupie z Polakami), czy klubach – ateńskich AEK i Panathinaikosie, PAOK-u Saloniki czy Benfice Lizbona.
Najpierw Czechy, następnie Albania
Ostatni raz Polacy mieli okazję grać jeszcze w czasach pracy trenera Czesława Michniewicza. Nasza kadra przegrała 1:3 w meczu 1/8 finału mundialu z późniejszymi wicemistrzami świata, Francuzami. Było to 4 grudnia ubiegłego roku.
Przypomnijmy, że reprezentacja Polski już w marcu rozpocznie eliminacje ME 2024. Biało-Czerwoni zagrają na wyjeździe z Czechami (24.03) oraz u siebie z Albanią (27.03). Pierwszy mecz zostanie rozegrany na stadionie Fortuna Arena, gdzie zmieści się 21 tysięcy kibiców.
Za to w przypadku pojedynku u siebie, kadra trenera Santosa z Albanią zagra na PGE Nardowym w Warszawie. Początek obu spotkań o godzinie 20:45.