"Kamilek pokazywał mi ślady na ręce". Przybrana siostra skatowanego 8-latka zabrała głos

redakcja naTemat
06 kwietnia 2023, 21:31 • 1 minuta czytania
8-letni Kamil z Częstochowy został skatowany przez ojczyma. O wszystkim wiedziała matka dziecka. Sytuację skomentowała też siostra chłopca, która poznała go dopiero dwa lata temu. – Nie życzę żadnemu dziecku takiej krzywdy, każde dziecko musi mieć kochająca rodzinę – powiedziała Magdalena Mazurek.
8-latek walczy w szpitalu o życie. Jego opiekunowie zostali zatrzymani. Fot. Policja w Częstochowie

Z Magdaleną Mazurek rozmawiał dziennik"Fakt". Kobieta o istnieniu dwóch przyrodnich braci Kamila i Fabiana dowiedziała się dwa lata temu. Drugi chłopiec ma siedem lat. Wówczas ponownie zaczęła się kontaktować z ojcem. Pani Magdalena dzieciństwo spędziła w placówce opiekuńczej prowadzonej przez zakonnice. Jej matka piła, a z ojcem się wtedy nie kontaktowała.

– Nie życzę żadnemu dziecku takiej krzywdy, każde dziecko musi mieć kochająca rodzinę. Mam żal do matki Kamila i Fabiana. Taka matka nie powinna mieć dzieci – powiedziała "Faktowi" 29-latka.

Siostra chłopca: Kamilek pokazywał mi ślady na ręce i poparzenia po papierosach

Kobieta opowiadała, że "bawiła się z Kamilkiem, fajne chłopaki z nich". – Bardzo potrzebowały ciepła i miłości – oceniła. Siostra chłopców zauważyła też niepokojące sygnały.

Kamilek pokazywał mi ślady na ręce i poparzenia po papierosach, pytałam go, kto to ci zrobił, on odpowiadał: Dawid. Sama mam jeden taki ślad z dzieciństwa, wiem, jak boli. Kamil mówił: Dawid zły, mama zła. Ślady były na ręce Kamila i na Fabiana nodze – opowiadała.

I dodała: – Po jednych odwiedzinach u taty, w czasie ferii zimowych, Kamil nie chciał wracać do domu. Rozmawiałam z tatą, prosiłam, żeby coś zrobił z tym, bo to jego synowie. Tata zabierał się za to, ale nikt mu nie pomógł. MOPS i kurator to zlekceważyli, wszyscy po kolei.

W ten poniedziałek policjanci z Częstochowy zostali zaalarmowani przez biologicznego ojca 8-letniego chłopca mieszkającego przy ul. Kosynierskiej, że podczas odwiedzin znalazł syna leżącego w łóżku z licznymi obrażeniami ciała.

Skatowany Kamil ma rozległe poparzenia

– Przy przyjęciu chłopiec był w stanie średniociężkim, wydolny krążeniowo i oddechowo, pod wpływem leków przeciwbólowych. Stwierdziliśmy rozległe obrażenia, które w naszej opinii powstały co najmniej kilka dni wcześniej – mówił w środę koordynator Centrum Urazowego dla dzieci w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka dr Andrzej Bulandra, cytowany przez Onet.

Chłopiec został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Jego oparzenia obejmują blisko jedną czwartą powierzchni ciała. Tego samego dnia matka dziecka, 35-letnia Magdalena B. i ojczym, 27-letni Dawid B., zostali doprowadzeni do prokuratury. Oboje usłyszeli zarzuty, sąd przychylił się do wniosku o trzymiesięczny areszt dla podejrzanych.

Dawid B. oskarżony jest o próbę zabicia pasierba 29 marca, kiedy polewał chłopca wrzątkiem i umieszczał go na rozgrzanym piecu węglowym. Magdalenie B. śledczy zarzucają z kolei narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.