Kończy się tlen na zaginionej łodzi podwodnej. Cameron ostrzegał przed wrakiem Titanica
Jak pisaliśmy w naTemat, w poniedziałek lokalna straż przybrzeżna poinformowała BBC, że trwa operacja odnalezienia statku podwodnego używanego do oglądania wraku Titanica na Oceanie Atlantyckim. Nie jest jasne, ile osób znajdowało się na pokładzie łodzi w momencie zaginięcia jednostki.
Ocean Gate Expeditions, prywatna firma zajmująca się ekspedycjami głębinowymi, opublikowała ostatnio w swoich mediach społecznościowych informację, że jedna z jej ekspedycji jest "w toku".
Czytaj także: Poszukiwania "Titana". Ratownicy słyszeli odgłosy "podwodnych uderzeń"
James Cameron ostrzegał przed wrakiem Titanica. Turystom kończy się tlen
Titanic z założenia miał być statkiem niezatapialnym, jednak historia pokazała, że niestety teoria ta się nie sprawdziła. Ten liniowiec pasażerski był największym statkiem swoich czasów. Podczas dziewiczego rejsu z Southampton do Nowego Jorku w 1912 roku uderzył w górę lodową. Spośród 2200 pasażerów i załogi na pokładzie, ponad 1500 osób zginęło. Jego katastrofa spowodowała nowelizację zasad bezpieczeństwa morskiego.
Twórca kultowego filmu, James Cameron, już w wywiadzie z 2012 roku ostrzegał wszystkich tych, którzy chcieli obejrzeć wrak Titanica. Przypomnijmy, że sam nurkował 33 razy na dnie oceanu, aby odwiedzić wrak statku i nakręcić swój legendarny film z Leonardo DiCaprio i Kate Winslet w rolach głównych.
Idziesz do jednego z najbardziej bezlitosnych miejsc na ziemi. Nie ma tak, że wezwiesz AAA, żeby po Ciebie przyjechała.
Czytaj także: Reżyser "Avatara" nie chciał popełnić błędu "Stranger Things". Poszło o dzieci
Pomimo ostrzeżeń, James Cameron przyznał, że rozumie, dlaczego ludzie, chcą odbyć tę podróż tak jak on, bez względu na ryzyko. "Nie wyobrażam sobie większej fantazji niż bycie odkrywcą i zobaczenie tego, czego żadne ludzkie oko nie widziało" – cytuje wywiad z 2011 roku "The Mirror".
Reżyser nie skomentował jeszcze publicznie zaginionej łodzi podwodnej, ale głos zabrał dyrektor techniczny Titanica, Parks Stephenson. Do wyścigu z czasem odniósł się w poście na Facebooku w poniedziałek.
"Bez względu na to, co możesz przeczytać w nadchodzących godzinach, wszystko, co naprawdę wiadomo w tej chwili, to to, że utracono łączność z łodzią podwodną i jest to na tyle nietypowe, że wymaga najpoważniejszego rozważenia. Najbardziej martwię się o dusze na pokładzie" – czytamy.
Tymczasem funkcjonariusze Straży Przybrzeżnej potwierdzili, że w rejonie zniknięcia łodzi podwodnej słyszano pod wodą dźwięki w odstępach 30-minutowych.
Prezes The Explorers Club, Richard Garriot de Cayeux, w oświadczeniu poinformował: "Mamy znacznie większą pewność, że istnieje powód do nadziei, na podstawie danych z terenu", z czego jak podaje The Mirror można wywnioskować, że wykryto oznaki życia.