Człowiek z gnijącą ręką terroryzuje wrocławian. Odmawia pomocy i jest agresywny

redakcja naTemat
28 lipca 2023, 08:40 • 1 minuta czytania
Mieszkańcy boją się człowieka, który od kilku miesięcy zaczepia przechodniów. Straszy ich swoją ręką, na której jest ogromna, otwarta rana, zajęta przez insekty. Pojawia się w restauracjach, w których zostawia po sobie zanieczyszczenia, a także w komunikacji miejskiej, w której próbuje żebrać. Gdy ktoś się sprzeciwi, podkłada pod twarz gnijącą rękę, strasząc chorobami. Wrocławianie czują się sterroryzowani i bezradni.
"Mężczyzna z gnijącą ręką" we Wrocławiu. Fot. Bartlomiej Magierowski/East News/"Wrocław-sorry, że nie w temacie"/zrzut ekranu

"Bezdomny z ręką" z Wrocławia, jest ostatnio głównym motywem wielu grup miejskich w stolicy Dolnego Śląska. Mieszkańcy centralnych dzielnic, a także pracownicy lokali, czują się przez niego terroryzowani. Ludzie piszę do mediów, w tym do naTemat. Jak powiadomiła nas czytelniczka, "nie wie co ma zrobić z mężczyzną z gnijącą ręką, bo wszyscy o nim mówią, ale nikt nic z nim nie robi". Tymczasem, jak podkreśla, mężczyzna może stanowić zagrożenie.


Bezdomny z Wrocławia z raną na ręce jest agresywny wobec mieszkańców. Jest poważnie ranny

Z informacji od wrocławian wynika, że mężczyzna, który ma poważnie zajętą chorobowo rękę, pojawia się na uliczkach wokół rynku, pod galerią Wroclavia i na osiedlu Nadodrze. Można go też spotkać na rynku. Zwykle prosi o pieniądze, gdy ktoś odmawia, staje się agresywny.

"Zgłosiłem sytuację 16 lipca. Około godziny 7 rano spotkałem mężczyznę z gnijącą ręką zaczepiającego ludzi pod katedrą. Rana na pół ręki jest otwarta i chodzą po niej muchy, zostawiając tam swoje larwy. Facet słania się na nogach, zaczepia ludzi o pieniądze w środku kościoła" – taką wiadomość napisał do "Gazety Wrocławskiej" pan Grzegorz.

Temat ten poruszany jest na bardzo wielu grupach, na których mieszkańcy Wrocławia dyskutują o sytuacji w mieście. Ostrzegają się, że bezdomny jest agresywny i nieprzyjemny. Post na ten temat dodał też lokalny kompozytor i organizator koncertów Igor Jankowski.

"Centrum Wrocławia, kultowy bar mleczny "Jacek i Agatka" z kilkudziesięcioletnią tradycją, po remoncie, z klimatyzacją, nowoczesny design, przesmaczne jedzenie, mega atrakcyjne ceny. Ucieszyliśmy się z żoną, że w czasie naszego wakacyjnego pobytu we Wrocławiu obok miejsca, gdzie będziemy mieli nocleg, jest takie fajnie miejsce. Przy stolikach dużo par z dziećmi. Nasz Franek zjadł pierożki ruskie i poprosił o dokładkę" – czytamy w jego wpisie.

I dalej relacjonował swoje spotkanie z chorym bezdomnym. "Nagle wchodzi mężczyzna ciemnej karnacji lat 30-35, z ropiejącą egzemą/trądem prawej ręki, cały w muchach, niemiłosiernie śmierdzący. Chodzi pomiędzy stolikami i zbiera pieniążki, machając ludziom nad talerzem tą swoją ropiejącą ręką. Jedna z matek z dzieckiem wybiegła z lokalu, zostawiając jedzenie, inny chłopczyk wystraszył się i uciekł" – opisał.

Mężczyzna odmawia przyjęcia pomocy

Jankowski rozmawiał również z personelem baru. Przekazali oni, że sprawa trwa od tygodni, a władze i służby nie reagują na skargi.

"Gazeta Wrocławska" dowiedziała się też, że w przypadku bezdomnego interweniowały już służby medyczne. Ale jako że jest on pełnoletni, to mógł odmówić przyjęcia pomocy. Medium zwraca uwagę, że jego objawy wskazują na sepsę. Ręka jest mocna spuchnięta, czerwona, a rana wygląda na poważną.

Mieszkańcy Wrocławia boją się, że w swoim stanie może on być nosicielem chorób, którymi celowo będzie próbował kogoś zarazić. Ponieważ pojawiają się informacje, że mężczyzna jest uzależniony od heroiny, wymieniane są m.in. HIV czy WZW typu C.