To był wypadek. Ten film zabił syna Bruce'a Lee, aktor zginął na planie "Kruka" 30 lat temu

Paweł Mączewski
18 stycznia 2024, 13:34 • 1 minuta czytania
Film "Kruk" to kultowa adaptacja komiksu o tym samym tytule. Z filmem wiąże się jednak tragiczna historia. Podczas kręcenia jednej ze scen życie stracił Brandon Lee, syn słynnego Bruce'a Lee. Później stwierdzono, że był to nieszczęśliwy wypadek. W 2024 roku mija 30 lat od premiery "Kruka".
Brandon Lee zginął podczas kręcenia jednej ze scen filmu "Kruk". Fot. Miramax/Courtesy Everett Collection/East News

Eric i Shelly

Historia "Kruka" miała swój początek w komiksie pod koniec lat 80. Przedstawiała losy szaleńczo zakochanej w sobie pary, która planowała się pobrać, ale na ich drodze stanęła banda zwyrodnialców.


Mieli na imię Eric i Shelly. Skrzywdzono ich bez powodu, dla kaprysu zwyrodnialców.

Ona została zgwałcona, później ją zastrzelono. On też dostał kulkę, jednak nie pozostał martwy. Wrócił zza grobu, by dokonać zemsty na swoich oprawcach. Jego przewodnikiem na tym łez padole został zaś kruk – łącznik świata żywych i umarłych.

Autorem historii był James O'Barr, dla którego napisanie i narysowanie tego komiksu było formą przepracowania też własnych emocji. Jego narzeczona została śmiertelnie potrącona przez pijanego kierowcę.

Później, gdy w 79. usłyszał historię o parze zabitej z powodu pierścionka zaręczynowego wartego 20 dolarów, postanowił przelać swój gniew na komiks.

Jego "Kruk" był zlepkiem takich emocji jak gniew i poczucie straty. Było w nim też bardzo dużo przemocy.

Przedstawiony w nim świat był bardzo złym miejscem, a miłość głównego bohatera zdawała się jedynym promykiem nadziei, który został bezpowrotnie utracony.

Warto wspomnieć, ze autor komiksu sam też przeżył trudne dzieciństwo, które mogło mieć wpływ na jego późniejszą artystyczną wrażliwość.

"Biologiczna matka Jamesa O'Barra przez całe swoje dorosłe życie wielokrotnie przebywała w zakładach psychiatrycznych, więzieniach i szpitalach. Kiedy pracownicy socjalni przyszli odebrać nowo narodzone niemowlę Jamesa O'Barra i zapytali o jego dokładny wiek, mogła tylko powiedzieć, że urodził się między Bożym Narodzeniem a Sylwestrem. Tak więc James O'Barr urodził się 1 stycznia 1960 roku i został zabrany wraz ze swoim starszym przyrodnim bratem do sierocińca w Detroit w stanie Michigan".Cytat biografii z dawnej oficjalnej strony autora.sewermutant.com

Pierwsze zeszyty "Kruka" zostały opublikowane w lutym 1989 roku.

13 maja 1994 roku swoją amerykańską premierę miała jego adaptacja. Z filmem o tym samym tytule w reżyserii Alexa Proyasa wiązała się jednak tragedia.

W trakcie kręcenia jednej ze scen zginął aktor grający główną rolę – Brandon Lee, syn Bruce'a Lee.

"Nieszczęśliwy wypadek"

31 marca 1993 rok. Chwila po północy, kamery zaraz pójdą w ruch. W następnej scenie występują Brandon Lee (wcielający się w tytułowego Kruka) oraz Michael Massee – grający w filmie bezwzględnego gangstera i gwałciciela, który zaraz odda strzał z rewolweru do bohatera filmu.

Massee trzyma w dłoni Magnum 44. Nie ma pojęcia, że w lufie pozostał fragment prawdziwego naboju ze wcześniejszych scen. Chociaż z broni usunięto proch, taki pocisk wystrzelony z małej odległości wciąż jest niebezpieczny i może spowodować poważne obrażenia. Tego dnia na planie nie ma osoby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo przy kręceniu scen z użyciem broni palnej.

Akcja!

Massee strzela w kierunku kolegi z planu, a Lee pada na ziemię. Początkowo reszta ekipy jest przekonana, że to część gry aktora. Nie wiedzą, że na ich oczach właśnie naprawdę strzelono do człowieka.

Po chwili wszyscy uświadamiają sobie, że doszło do tragicznego wypadku. Lee zostaje przewieziony do szpitala. Jednak jego życia nie udaje się uratować.

Brandon Lee umiera tego samego dnia w wieku 28 lat. To o cztery lata mniej, niż kiedy świat stracił Bruce'a Lee, jego ojca.

Dzień przed śmiercią Brandon zatelefonował do swojej matki.

– Był bardzo szczęśliwy, że ta noc będzie ostatnią sceną z użyciem broni. Nie mógł się doczekać swojego następnego projektu, który miał być filmem, w którym nie byłoby żadnych sztuk walki. Cieszyłam się, że osiągnął swój cel, jakim było potraktowanie go jako poważnego aktora dramatycznego – powiedziała Linda Lee Cadwell, cytowana przez CNN Entertainment.

Warto bowiem pamiętać, że Brandon Lee miał już na koncie inne produkcje, m.in. "Ostry poker w Małym Tokio" z 1991 roku czy "Piętno nienawiści". Było to jednak kopane kino akcji – oczywiste role, jakie można było proponować synowi jednego z najsłynniejszych mistrzów sztuk walki w historii.

Brandon Lee chciał jednak czegoś więcej. Pragnął pokazać, że nadaje się też do ról, które wymagają od aktora więcej, niż tylko umiejętności dawania kopniaków. "Kruk" był pierwszym krokiem na obranej przez niego ścieżce kariery. Niestety także ostatnim.

Początkowo zdjęcia do filmu zostają przerwane. Ekipa filmowa jest zdewastowana. Wrócono do kręcenia po kilku tygodniach. Skończone dzieło zostało zadedykowane Brandonowi i Elizie – jego partnerce, z którą miał wziąć ślub pod koniec kwietnia, nieco ponad dwa tygodnie od tragicznego wieczoru.

W ostatecznej wersji filmu nie ma ujęcia, na którym Brandon Lee zostaje postrzelony. Podobno zostało ono zniszczone.

Oczywiście niektóre sceny trzeba było dograć już po śmierci aktora – także przy użyciu efektów specjalnych, gdy była potrzeba pokazania jego twarzy.

Zagrał je kaskader Chad Stahelski. Dzisiaj to reżyser kultowej serii o Johnie Wicku.

Michael Massee – aktor, który nieumyślnie postrzelił kolegę z planu – wycofał się z aktorstwa na pewien czas. Jego pierwszą rolą po tym tragicznym wypadku było wystąpienie w "Siedem" Davida Finchera.

Po latach wspominał w wywiadach, że zajęło mu dużo czasu, by uporać się z tragedią, jaka wydarzyła na planie "Kruka" i przez lata nie chciał o tym rozmawiać.

Po filmie z 1994 roku nakręcono jeszcze trzy kontynuacje i serial.

Czytaj także: https://natemat.pl/508282,lata-mijaja-a-ty-masz-je-w-glowie-filmowe-sceny-ktorych-sie-nie-zapomina