Stanowski ujawnił, ile zarobił na filmie z Wiśniewskim. Kwota zaskakuje

Weronika Tomaszewska-Michalak
06 lutego 2024, 07:22 • 1 minuta czytania
Michał Wiśniewski był w poniedziałek gościem w programie Krzysztofa Stanowskiego na Kanale Zero. Panowie rozmawiali między innymi o problemach z prawem muzyka. W pewnym momencie prowadzący ujawnił, ile zarobił na wcześniejszym filmie o liderze Ich Troje.
Krzysztof Stanowski przeprowadził wywiad z Michałem Wiśniewskim. Fot. YouTube / Kanał Zero

Pod koniec października ubiegłego roku Michał Wiśniewski został uznany za winnego sfałszowania dokumentów potrzebnych do uzyskania kredytu w wysokości niemal trzech milionów złotych z banku SKOK Wołomin, którego ostatecznie nie spłacił. Miało to miejsce w 2006 roku. Lidera Ich Troje skazano na 1,5 roku więzienia, nałożono grzywnę w wysokości 80 tys. zł oraz zobowiązano do pokrycia kosztów sądowych. Wyrok jest jednak nieprawomocny i Wiśniewski będzie walczył w kolejnych instancjach.


W sobotę (3 lutego) na Kanale Zero opublikowano zapowiadany wcześniej dokument o Michale Wiśniewskim. Materiał "Michał Wiśniewski: oszust czy ofiara?" zrealizował dziennikarz śledczy Mariusz Zielke.

Wiśniewski znów u Stanowskiego. Tyle miał zarobić film o jego sprawie

Zaledwie dwa dni później "Wiśnia" znów zagościł na tym samym kanale, ale tym razem udzielił wywiadu Krzysztofowi Stanowskiemu. Gdy rozmowa zeszła na temat pieniędzy dziennikarz ujawnił:

– Film o tobie jako jedyny (na Kanale Zero – przyp. red.) został częściowo zdemonetyzowany, ale znacząco, bo zarobił do tej pory trzy złote i 71 groszy.

Dodajmy, że na tamten moment film o Wiśniewskim miał nieco ponad 800 tys. wyświetleń. Powodem demonetyzacji było "użycie fragmentu nagrania z koncertu" piosenkarza.

Stanowski słynie z tego, że jest bezpośredni i nie gryzie się w język. Tak było i tym razem, gdy w jego studiu zagościł Michał. Prowadzący rozmowę przypomniał, że Wiśniewski godził się między innymi na "użycie swojej twarzy w reklamach", żeby jakoś zarobić na spłatę wspomnianego kredytu.

Dopytał więc, czy zarobki z tego nie były wystarczające, aby pokryć ratę. – Desperacja powoduje, że nie zaczynasz rozmawiać o kwotach – stwierdził lider Ich Troje i dodał, że jedna z umów była "dżentelmeńska". – Trzeba być debilem, żeby podpisać umowę na swój wizerunek – wypalił nagle Stanowski.