Prawdziwy "biały miś" z Zakopanego załamał się po aferze. "Przez to wszystko nie spałem w nocy"
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w piątek 1 marca na zakopiańskich Krupówkach doszło do absurdalnej sceny. Aktorka Hanna Turnau chciała nagrać relację dla swoich obserwatorów, ale jej nagranie zakłócił "biały miś" z Krupówek, który przypadkiem znalazł się w kadrze. Następnie mężczyzna zażądał zapłaty. Na filmiku widać, jak podchodzi do Turnau, mówiąc: "Halo, nie ma tak! Chcecie, to sobie zapłaćcie i foto nie ma sprawy".
Prawdziwy "biały miś" z Krupówek apeluje
"Kiedy chcesz nagrywać self-tape na Krupówkach, lepiej weź gotówkę. Z życia wzięte" – napisała Turnau na swoim instagramowym profilu. Nagranie szybko stało się hitem internetu. Na skandalicznej sytuacji ucierpiał jednak wizerunek Marka Zawadzkiego, który od lat legalnie działa na Krupówkach. Pan Marek jako jedyny ma dyplom od lokalnych władz za promowanie regionu.
– Przez to wszystko nie spałem w nocy. Wstyd dla Zakopanego. Sprawa ciągnie się już kilka lat, nikt z tym nic nie zrobił i w końcu wybuchła afera. Ludzie się do mnie żalili na niego, że tylko wyciąga dudki. Prawdziwy misiek zakopiański nie zaczepia turystów, nie jest nachalny, za nikim nie goni – powiedział dziennikarzom Wirtualnej Polski.
Następnie mężczyzna zdradził portalowi kim jest jego "konkurencja". – Wiem, że ten przebieraniec jest ze Śląska, to nie góral. Przyjechał na zarobek, szuka sensacji. Zrobił nam bardzo złą reklamę. Ja nie będę mściwy, bo jestem emerytem. Jest mi po prostu przykro – stwierdził pan Marek.
"Nie daje przejść przez Krupówki"
Rozmówca serwisu wspomniał, że niektórzy turyści po zrobieniu sobie zdjęcia z przebierańcem, spostrzegali, że miś jest jakiś inny. – Przychodzili wtedy do mnie i żałowali pomyłki – opowiada, dodając, że jego konkurent "nie daje przejść przez Krupówki". Zdaniem pana Marka "nie ma klasy i góralskiego charakteru".
Prawdziwy "biały miś" wyznał, że ostatnie komentarze w internecie sprawiły mu wielką przykrość. Mężczyzna zaapelował więc, by odciąć się od skandalu, który nie był jego udziałem. – Proszę, napiszcie, że to nie ja. Że ten z nagrania to przebieraniec. Turystyka to całe moje życie, ja już 14 lat jestem na Krupówkach. On wszystko zepsuł – wyjaśnił.
– Jak tylko będą turyści, to i ja się pojawię. Potrzebna też jest ładna pogoda, bo ja mam prawdziwy strój, nie chiński. Po mnie widać, że jestem prawdziwym góralem. Zdjęcie z prawdziwym miśkiem, to wyjątkowa pamiątka z gór – podkreślił pan Marek.
To nie pierwszy problem przebierańca
Zakopiańskie Krupówki funkcjonują w ramach tzw. parku kulturowego, co ma na celu ochronę wyglądu miejsca. Według przepisów prowadzenie działalności w tym miejscu wymaga zgody urzędu miasta. W związku z nimi, w 2016 r. Zakopane zakazało pozowania do zdjęć przebierańcom, nękającym turystów.
12 mandatów w ciągu roku
Komendant straży miejskiej Marek Trzaskoś przekazał redakcji, że strażnicy od dłuższego czasu nakładają na "fałszywego misia" kary finansowe. Są to zazwyczaj mandaty w wysokości od 100 do 300 złotych, które najwyraźniej go nie odstraszają. W ubiegłym roku dostał ich aż... 12.
Tak było również ostatnio, po sytuacji z Hanną Turnau. Jak donosi lokalny portal 24tp.pl, "mężczyznę, który od lat stoi na Krupówkach, zatrzymali strażnicy miejscy".
"Został on ukarany mandatem za niezgodne z prawem zarabianie na wykonywaniu fotografii na Krupówkach. Strażnicy pouczyli go, że taka działalność jest na deptaku możliwa, ale musi złożyć oficjalny wniosek do burmistrza" – napisano w artykule.
Czytaj także: https://natemat.pl/544754,mis-z-krupowek-ukarany-mandatem-w-tle-wideo-ktore-obieglo-siec