Takie jedzenie mają dostawać dzieci w jednym z przedszkoli. "Nawet psu bym tego nie dała"

Dorota Kuźnik
21 marca 2024, 20:10 • 1 minuta czytania
Dotąd to zdjęcia szpitalnego jedzenia robiły w sieci największą furorę. Dziś na topie jest jednak jedzenie... przedszkolaków oraz dzieci ze żłobka. Konkretnie chodzi o dzieci z placówki w Łubiance pod Toruniem. Te obiegają sieć i cieszą się coraz większą popularnością. Bynajmniej nie dlatego, że posiłki wyglądają apetycznie.
Pokazali, jak wygląda jedzenie przedszkolaków. "Psu bym tego nie dała" Fot. Facebook Obywatelska Gmina Łubianka / Adam STASKIEWICZ / East News zdjęcie poglądowe

"Zobaczcie, jakie posiłki otrzymują dzieci z naszego gminnego żłobka i przedszkola... – napisano na profilu na Facebooku Obywatelska Gmina Łubianka.


Jak dodał autor postu, w placówce ma być zaplecze kuchenne, które jest odpowiednio wyposażone, natomiast posiłki serwowane dzieciom pochodzą z firmy kateringowej. Decyzję w tej sprawie miał podjąć wójt gminy.

W komentarzach rozgorzała dyskusja, w której wzięli udział mieszkańcy, ale nie tylko. Ludzie w niewybrednych słowach opisywali wygląd posiłków: "Nawet psu bym tego nie dała"; "Więźniowie są lepiej karmieni"; "To wygląda obleśnie" – czytamy.

Firma kateringowa tłumaczy się ze zdjęć jedzenia

Do sprawy w komentarzach odniósł się także przedstawiciel wymienionej w poście firmy kateringowej.

"Tak wyglądają posiłki tworzone dla dzieci w żłobku i przedszkolu w Łubiance, reprezentuję firmę która dostarcza posiłki, nie zgadzam się na pomawianie jakobyśmy w sposób zły podchodzili do swoich obowiązków" – napisał (pisownia oryginalna) Jerzy Balcerak i dodał zdecydowanie inne zdjęcia, niż te załączone w poście. Np. takie:

"Śmiem twierdzić, że w społeczności zawiązała się grupa sabotująca nasze działania. Robimy naprawdę wszystko a nawet więcej aby dzieci jadły zdrowo smacznie i z apetytem" – czytamy.

Przedstawiciel spółki Lavaro dodał, że ta "cały czas podnosi kompetencje" swoich pracowników oraz zapewnił o słuchaniu rad rodziców i kadry placówki. Zarzucił także, że tego typu działania prowadzą do hejtu oraz zaprosił do "rzetelnej i merytorycznej rozmowy".

Jak sugerują niektórzy komentujący, sprawa została wyciągnięta akurat teraz, ponieważ w tle leżą sprawy polityczne. Przypomnijmy, że trwa kampania przed wyborami samorządowymi, a o problem obwiniany jest wójt. Jerzy Zająkała nie udzielił w mediach społecznościowych głosu w tej sprawie.