Michalik o prof. Matczaku: Jego wypowiedzi jawnie powielają narrację PiS

Eliza Michalik
27 września 2024, 15:18 • 1 minuta czytania
Od dawna obserwuję publicystykę profesora Matczaka – niegdyś trafnie punktującego propagandę PiS, a od dłuższego czasu raczej ją wspierającego. Tym razem w wywiadzie dla Onetu, gdzie powiedział rzeczy nie tylko nieprawdziwe, ale także, moim zdaniem, powielające jawnie narrację PiS, co bardzo pomaga tej partii.
Eliza Michalik Fot. Tadeusz Wypych/REPORTER

Matczak uderzył w Romana Giertycha, mówiąc, że ostre rozliczanie PiS działa na korzyść tej partii, mobilizując jej elektorat. To nieprawda, mało tego – jest dokładnie odwrotnie: działania Giertycha powodują mobilizację elektoratu Koalicji 15 października, zwłaszcza ludzi skrajnie rozczarowanych brakiem szybkich rozliczeń polityków PiS. W rzeczywistości bezpośredniość i medialna popularność Giertycha, a także fakt, że realnie zagraża interesom PiS, bardzo utrudnia życie Kaczyńskiemu.


PiS wie, że przegrał wybory m.in przez założoną przez Giertycha #SiećnaWybory i #SilnychRazem i szerzej – przez V władzę, vlogerów i liderów, którzy zaczęli publicznie demaskować kłamstwa PiS, a także je nagłaśniać i dekonstruować. I wie, że siła tych ludzi – nas wszystkich – tkwi w solidarności i w działaniu razem.

Bo nasza solidarność i współpraca oznaczają skuteczność, która jest dla PiS śmiertelnym zagrożeniem.

Działający jako samotne wilki nie stanowiliśmy zagrożenia, byliśmy łatwi do spacyfikowania przez obśmianie, hejt, pogardę czy publiczne poniżanie, bo takimi metodami PiS działa najczęściej. Zjednoczeni, jesteśmy siłą, z która trzeba się liczyć. Siłą, która niszczy PiS i przeciwstawia się jego metodom. 

To dlatego Kaczyński oddałby wszystko, żeby skłócić liderów środowisk demokratycznych, zwłaszcza tych odpowiedzialnych za rozliczenia.

Nie można "trochę" rozliczyć

Jakże bardzo po linii tego rozumowania i tych pragnień idzie wypowiedź profesora Matczaka z Onet, w której… przeciwstawia styl rozliczeń Adama Bodnara stylowi Romana Giertycha, co jest skrajnie nieuczciwym, choć bardzo sprytnym zabiegiem dezinformacyjnym. 

Bo choć obaj – i minister sprawiedliwości i szef zespołu ds. rozliczeń PiS – reprezentują różne podejścia do tematu rozliczenia przestępców z PiS, to one się bardzo dobrze uzupełniają. Więcej o tym możecie posłuchać na vlogu na moim You Tubie.

Jednak gdyby prof. Matczakowi udało się "napuścić" na siebie Giertycha i Bodnara, to bardzo zaszkodziłoby Koalicji 15 października.

Sam profesor Matczak wydaje się zwolennikiem rozliczeń "umiarkowanych", co w praktyce oznacza przecież brak rozliczeń – bo rozliczyć można do końca, albo wcale, tak jak nie można być trochę w ciąży, czy trochę kogoś uderzyć albo trochę szanować.

Rozliczenie niepełne byłoby zaprzeczeniem sprawiedliwości, zdemoralizowałoby i zniechęciło Polaków, zadziałałoby potwornie demobilizująco i zniechęcająco na wyborców Koalicji 15 października. Którzy – i Kaczyński i Ziobro to świetnie wiedzą – stali w kolejkach do głosowania między innymi po to, żeby zobaczyć ich za kratami.

"Dziel i rządź"

W omawianym wywiadzie widzę zresztą wiele nawiązań do starej sprawdzonej szkoły propagandowej "dziel i rządź": jeśli nie możesz pokonać wroga, zasiej zamęt w jego szeregach. Na nieszczęście profesora Matczaka ludzie wiedzą już dziś, czym są symetryści i jakimi metodami działają i czym jest PiS (partią faktycznych, mimo że nie deklaratywnych zwolenników Putina) i nie można im już z łatwością wciskać propagandowych bzdur.

Internet pozwala skutecznie ujawniać i odkłamywać takie służące PiS narracje i to na szczęście utrudnia im działanie.

Prawda jest taka, że prof. Adam Bodnar i mecenas Roman Giertych, mimo że różni i działający w inny sposób mają ten sam cel: doprowadzić do rozliczenia PiS i przywrócenia państwa prawa. I każdy z nich jest wyrazicielem innych poglądów i emocji różnych grup wyborców Koalicji 15 października.

Styl Giertycha jest ostry i bezpośredni. Często używa mediów społecznościowych do komentowania wydarzeń politycznych, także ironicznie i satyrycznie. Podkreśla nadużycia władzy przez PiS, ale jednocześnie nie unika emocji, co sprawia, że jego wypowiedzi są bardziej medialne i wzbudzają z kolei emocje u widzów i słuchaczy.

Minister sprawiedliwości natomiast, ze względu na swoje bardziej formalne stanowisko bardziej niż na osobistej odpowiedzialności za przestępstwa poszczególnych polityków PiS, skupia się na naprawie norm prawnych i instytucji demokratycznych oraz na przeciwdziałaniu  naruszeniom praw obywatelskich, co w społecznym odbiorze może być mniej "sexy".

Łączy ich natomiast sprzeciw wobec metod i działań PiS i chęć przywrócenia rządów prawa. I tego właśnie nienawidzi i boi się PiS i do tego za wszelką cenę nie chce dopuścić.

Czytaj także: https://natemat.pl/570329,michalik-tak-duda-sprzedaje-bezpieczenstwo-i-dobra-opinie-polski