Co roku już pod koniec grudnia w Polsce, jak i w pozostałych państwach świata szykujemy się do wielkiego wydarzenia jakim jest NOWY ROK, a wraz z nim ZMIANY. Co to byłby za rok, gdyby nie cudowne, pełne nadziei i optymizmu plany, które odmienią nasze życia. Oczywiście chodzi o POSTANOWIENIA NOWOROCZNE.
Z wyników badań przeprowadzonych na zlecenie Lightbox w POLSKA TIMES wyczytałam, że Polacy w 2018 r. stawiali na zdrowie, a jak na zdrowie to na utratę kilogramów (aż 37%), 35% osób chciałoby się więcej ruszać, 29% chce zadbać o zdrowe żywienie 18 % rzucić palenie, z tych samych badań wynika, że udaje się co 12 osobie. Co to oznacza?
Zacznijmy od masy ciała, dlaczego ta waga jest dla nas tak istotna? I tu trzeba powiedzieć, że przede wszystkim na nią zwracają uwagę kobiety. Co ciekawe z otyłością w większej mierze w naszym państwie zmagają się mężczyźni („jak donosi Rynek Zdrowia PL według szacunków z 2016 roku nadmierną masę ciała ma w Polsce aż 64 proc. mężczyzn i znacznie mniej, bo 49 proc. kobiet.).
Jeżeli skończy się na samych planach to przewiduje się, że w 2025 r. aż 2,7 mld ludzi, czyli co czwarta osoba na świecie, może cierpieć z powodu nadwagi lub otyłości - alarmuje World Obesity Federation.) Dlaczego więc tak niewielu udaje się zrealizować postanowienia noworoczne związane ze schudnięciem? Czy to słomiany zapał? Zbyt mała wiedza, a może brak konsultacji ze specjalistami w tej dziedzinie? Otóż z moich zawodowych doświadczeń wynika, że wszystko rozstrzyga się o motywację.
Nie raz widziałam i słyszałam jak moi podopieczni pięknie mówią, jak zdrowie jest dla nich ważne, jak mają dość efektu jojo, albo zmagają się z poważnymi bólami stawów na skutek nadwagi. Niestety nic się nie zmieni w ich postępowaniu, do póki nie dookreślą w punkt motywów swojego działania. Brzmi dość prosto, wydawać by się mogło, że dobry trener personalny „zmusi” każdego do wysiłku i zajmie się motywacją swoich klientów.
Niestety tak to nie działa, tak samo jak w pracy zawodowej za swoje projekty lub część działań w grupowym projekcie zostajemy oceniani indywidualnie, tak samo jest w życiu prywatnym. Z psychologicznego punktu widzenia, żeby udało nam się zrealizować skutecznie postanowione cele musimy czuć swoją, wolicjonalną odpowiedzialność. To znaczy, że nie trener, psychodietetyk, terapeuta czy kolega któremu się „udało” weźmie odpowiedzialność za nasze aktywne starania o zdrowie, a my sami. Te osoby mają za zadanie w profesjonalny sposób, mając ku temu narzędzia i doświadczenie nas nakierować, ale samo pójście na siłownie nic tu nie da.
Podam Wam przykład… Przyszła do mnie dziewczyna, która jak argumentowała, dla zdrowia chciała zrzucić sporą ilość kilogramów. Mówiła, że źle czuje się w swoim ciele, że wyniki badań nie takie jakby lekarz oczekiwał i czuje się wiecznie zmęczona. Oczywiście, zmagała się z insulinoopornością i innymi efektami złego tryby życia: posiłki tuż przed snem, spora ilość słodyczy, nienawiść do aktywności fizycznej, miłość do wina, niekończące się przekąski i odwieczne przekonanie, że „od jutra zacznę’”, a do tego zły mąż nie wspiera, a z dzieckiem ciągłe problemy.
Ona zawsze na końcu, a słodycze to takie cudowne lekarstwo na wszystko to, z czym radzić sobie nie umiemy. Jedzenie emocjonalne to kolejny problem, o którym kiedyś wam opowiem. Zachodzą pewne mechanizmy w mózgu, które zmuszają nas do sięgnięcia po czekoladę, kiedy czujemy się naprawdę smutni.
Zaczęłyśmy współpracę, dziewczyna dzielnie wylewała poty podczas ćwiczeń, ja jednak potrzebowałam pewności, że jej motywacja jest prawdziwa, bo bez niej nie uda nam się osiągnąć celu. Właśnie tak było w tym przypadku, dieta rozpisana, ciężkie treningi dwa razy w tygodniu i jeszcze aktywność poza okiem trenera. Wydawać by się mogło, że cel musi zostać osiągnięty, niestety tak się nie działo. Waga stała, frustracja rosła, pieniądze wydane… co dalej? Na każdych zajęciach podczas wielu rozmów, zawsze wracałam do tematu motywacji, co jest najprawdziwszym powodem do ćwiczeń?
Odpowiedź ta sama: zdrowie – tylko jakoś bez przekonania. Czemu skoro tyle wyrzeczeń waga nie drgnie? Pewnego dnia podczas treningu Kaśka naprawdę mocno się angażowała, do tego była dość zdenerwowana, idealny moment, żeby dopytać o motywację, a jej odpowiedź na jednym oddechu: chcę schudnąć 30 kg, znaleźć kochanka i zostawić męża.
Oto i mamy powód dzięki, któremu się spotkałyśmy i który ona po raz pierwszy powiedziała na głos. W mojej pracy nie chodzi o ocenę, nie chodzi o naprawianie krzywd innych, ale o skuteczność w powierzonym mi celu. Jako psycholog wiem że tę sprawę należy przepracować, zastanowić się nad poczuciem wartości, dewaluacją zasobów, nad akceptacją siebie i swoich zachowań, jako trener wiem, że jedynie szczera motywacja doprowadzi nas do mety.
Z mojej opowieści nie wynika, że tylko chęć zemsty jest skutecznym narzędziem do osiągania wyznaczonych planów, ale znajomość siebie i własnych, szczerych potrzeb jedynie może wiązać się z sukcesem. Problem nadwagi w naszym kraju rośnie, „Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała otyłość za najgroźniejszą chorobę przewlekłą, która nieleczona prowadzi do rozwoju chorób układu krążenia, cukrzycy typu 2, zespołu metabolicznego, zaburzeń hormonalnych, a także zwiększa ryzyko zachorowań na niektóre nowotwory.
Według WHO koszty medyczne związane z leczeniem chorób powodowanych przez nadwagę i otyłość w 2025 r. mogą sięgnąć aż 1,2 bln dolarów.” Liczby nie kłamią, są przerażające, nadszedł czas decyzji i realizacji postanowień. Czas na znalezienie prawdziwej motywacji, która będzie na tyle silna, aby spróbować nowego stylu życia. Jedyne co nas ogranicza w jakimkolwiek działaniu to nasza „głowa”, przekonania o sobie i innych ludziach, wpadamy w schematy, które nie pozwalają działać. Szukamy wymówek i osób, które mogą być odpowiedzialne za nasze porażki. Przez to stoimy lub cofamy się do momentu, w którym czujemy się słabi i bezradni.