Z pozoru zatem wszystko OK – zadanie wykonane pomyślnie, naturalny koniec, jednak jeśli sprawie przyjrzeć się bliżej, nie wygląda to już na takie oczywiste. Niezaprzeczalnym faktem jest, że minister Trojanowska wraz z zespołem Departamentu Energii Jądrowej zakończyła w tym roku niezwykle ważny etap przygotowań do wdrożenia Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ). Etap ten został ukoronowany
przyjęciem Programu przez Radę Ministrów pod koniec stycznia b.r. Jednocześnie stworzone zostały nowe ramy prawne dla funkcjonowania energetyki jądrowej w Polsce, przeprowadzono działania na rzecz kształcenia kadr i wiele wiele innych mało spektakularnych, ale trudnych i ważnych dla rozwoju tej branży zadań. To prawda, program przyjęty został znacznie później niż oryginalnie to zapowiadano, aczkolwiek tutaj na przeszkodzie stanęły głównie długotrwałe i niełatwe konsultacje transgraniczne (szczegóły
tutaj). Zatem mimo trudności bardzo ważny etap prac został wykonany. Ale jest drobne "ale". Wbrew komunikatowi Ministerstwa Gospodarki, minister Trojanowska nie zrealizowała "wszystkich zadań postawionych w rozporządzeniu", bo zrealizować ich jeszcze nie mogła. I nie chodzi tu o żadne zaniedbania, tylko o brak fizycznej możliwości. Co najmniej dwa z siedmiu zadań postawionych w rozporządzeniu nie kończy się bowiem wraz z przyjęciem PPEJ, a rozciąga się dalej na etapy jego wdrażania: przygotowania do budowy, projektowania i budowy elektrowni, a zatem zadania te powinny być realizowane dopiero w przyszłości. Może się o tym przekonać każdy, kto
do owego rozporządzenia sięgnie (np. par. 2 ust. 2 pkt 4), 5) albo par. 3 ust. 4, gdzie wprost mowa jest o pracy na etapie "wdrażania" PPEJ). Dziennikarzom portali informacyjnych w piątek po południu najwyraźniej nie starczyło na to czasu lub ochoty, ale już
dziś redaktor Adam Grzeszak z "Polityki" tę nieścisłość (choć bez powołania się na rozporządzenie) odnotował.