Segregacja społeczna – rodzaj dyskryminacji opartej na określonym kryterium, której cechą charakterystyczną jest oddzielenie jednych ludzi od drugich. Najbardziej haniebną segregacją w dziejach ludzkości była segregacja rasowa.
Adam Szejnfeld: przedsiębiorca, działacz społeczny, radny, burmistrz, poseł, wiceminister gospodarski….
Segregacja!
W Polsce dzieli się ludzi. Następuje segregacja! Na tych z białymi różami i na tych z krzyżami. Na prawych oraz na komunistów i złodziei. Na tych co stają tu i na tych, co stali tam, gdzie ZOMO. Na lepszy i gorszy sort. Ludzi segreguje się na naszych i nie naszych. Dzieli się na panów i na….
W 2005 roku Sejm RP ustanowił dzień 31 sierpnia „Dniem Solidarności i Wolności”, jako święto państwowe. Jest to święto, ale nie jest to dzień wolny od pracy. Może dlatego niewielu pamięta, że jest to nie tylko zwykła rocznica podpisania porozumień sierpniowych, ale przede wielkie święto nas wszystkich! I nie tylko Polaków, ale i Europejczyków. Parlament Europejski potwierdził bowiem znaczenie tego dnia w swojej rezolucji w sprawie 25 rocznicy Solidarności i jej przesłania dla Europy. Z tych powodów rok 2005 był z pewnością szczególny. Wtedy, kiedy po raz pierwszy to święto było obchodzone, wszyscy stanęli ponad polskimi podziałami. Ramię w ramię: NSZZ „Solidarność”, Instytut Lecha Wałęsy, Fundacja Centrum Solidarności, władze Gdańska oraz premier Marek Belka i prezydent Aleksander Kwaśniewski zorganizowali obchody, w których wzięło udział ponad dwudziestu urzędujących szefów państw, niezliczona ilość ministrów oraz byłych przywódców i wielu dostojnych gości. A fenomenalny koncert Jean-Michel Jarre’a w Stoczni Gdańskiej wielu pamięta aż do dziś. I nikt wtedy się nie zastanawiał, czy stoi koło niego zwolennik lewicy, prawicy czy centrum! Wtedy owszem, pamiętano o przeszłości, ale przede wszystkim myślano o wspólnej, dobrej przyszłość. A jak było ostatnio, kilka dni temu? Na placu Solidarności w Gdańsku zebrali się tylko związkowcy oraz zwolennicy rządu PiS. Dzień Solidarności i Wolności, jak wiele innych jubileuszy oraz świąt, został praktycznie zawłaszczony przez jeden związek, przez jedno środowisko polityczne, przez jedną partię. Podobnie było w wielu innych miejscach poza Gdańskiem.
Solidarność łamie solidarność!
Solidarność, to poczucie więzi z określoną osobą albo pewną grupą społeczną, to także zgodność w postępowaniu z innymi, ale co ważne, solidarność, to także współodpowiedzialność! Wydaje się więc, że obecna NSZZ Solidarność oprócz logo nie ma już nic wspólnego z tamtą, pierwszą, piękną Solidarnością. Nie walczy o wolność, równość i demokrację. Ba, zdaje się przyzwalać, choćby milcząco, na łamanie tych nadrzędnych wartości. Jednocześnie uzurpuje sobie prawo do decydowania o tym, kto może, a kto nie może uczestniczyć w oficjalnych obchodach Sierpnia’80. Skutek? Legendy walki z lat osiemdziesiątych zmuszone są do świętowania najwspanialszej rocznicy najnowszych dziejów Polski na… uboczu. Przeszłość, heroizm, dokonania, nie mają już żadnego znaczenia. Liczy się przynależność. Panuje segregacja: albo jesteś z nami, albo przeciwko nam!
Związek, z którym mamy obecnie do czynienia, wydaje się, że sprzeniewierzył się ideałom i wartościom Sierpnia '80. Przez ponad ćwierć wieku kolejni liderzy niewiele zrobili, aby Porozumienia Sierpniowe stały się wspólnym dziedzictwem wszystkich Polaków. Za to skrzętnie biorą udział w propagowaniu budowanego przez PiS antagonizmu „lud a elity”, który stoi w całkowitej sprzeczności z duchem, który panował wtedy wśród działaczy związku. Dowodem tego jest choćby ostatnia debata w Gdańsku na temat założeń przyszłej konstytucji. Ma ona być nie dla elit, lecz dla obywateli. Tak, jakby ludzie elit nie byli obywatelami Polski, tak, jakby było na świecie jakieś społeczeństwo, jakiś naród, jakieś państwo, które odniosło sukces, a nie posiadało elit! Tak, jakby w latach osiemdziesiątych robotnicy strajkowali tylko w swoim imieniu, ale już nie w imieniu inteligencji. Tak, jakby inteligencja nie ujmowała się za represjonowanymi robotnikami i nie walczyła o ich prawa! Cóż, komunistyczna władza w PRL nie potrafiła skutecznie napuścić na siebie ludzi o różnym pochodzeniu, wyznaniu, czy wykształceniu. Widać, że dzisiejsza władza robi to z łatwością!
Równość umiera!
Wcześniej hasło „jedność ponad podziałami” przyświecało wszelkim podejmowanym wówczas działaniom. Dzisiaj ci, którzy rządzą krajem, ale i Solidarnością, uważają siebie za jedynych spadkobierców Sierpnia’80 zaprzeczając wielkim ideom sprzed dekad. Podziały na lepszych i gorszych, na naszych i waszych, na wierzących i niewierzących, na inteligencję i robotników, to była polska codzienność państwa PRL. Dzisiaj wraca ona w państwie PiS. Nie ma to nic wspólnego z solidarnością. Wygląda na to, że w Polsce roku 2017 Solidarność już nie walczy o solidarność. Władza więc z łatwością segreguje ludzi, a równość… umiera.
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego
www.szejnfeld.pl
www.kobiecastronazycia.pl
www.facebook.com/PoselSzejnfeld/
www.twitter.com/szejnfeld
www.instagram.com/szejnfeld/