Rozmawiałem z posłem Johnem Godsonem, przedstawicielem tzw. frakcji konserwatywnej w PO, by ustalić to, jak on i inni konserwatywni posłowie w partii rządzącej widzą ten świat. Poruszaliśmy temat aborcji, małżeństwa dla gejów i zapłodnienia in vitro. Rozmawialiśmy też o sytuacji w PO, o tym czy frakcje się ze sobą zwalczają, czy wstąpiłby do PiS’u, jeśli opuściłby PO i czy Jarosław Gowin rzeczywiście jest liderem konserwatystów w partii rządzącej.
Fascynuje mnie polityka i umysł człowieka. Nie da się dobrze zrozumieć polityki jeśli nie rozumiesz jak myśli polityk i jak myśli wyborca
Remi Adekoya: Jaka według Pana posła jest rola polityka w społeczeństwie i w parlamencie?
John Godson: Uważam, że na poziomie parlamentarnym polityk ma współtworzyć prawo i politykę natomiast w społeczeństwie polityk powinien odgrywać rolę lidera, powinien świecić przykładem dla innych. Powinien być sługą, bo to wyborcy go wybrali i to oni mu płacą pensje. Ma ich reprezentować!
RA: No właśnie. Czyli, jeżeli polityk ma reprezentować swoich wyborców, to rozumiem, że poglądy, które on forsuje w parlamencie, powinny odzwierciedlać poglądy większości tych, którzy go wybrali, prawda?
JG: Tak, to prawda. Ale jest też rola dla sumienia polityka. To, że większość moich wyborców może być za legalizacją eutanazji, nie oznacza, że ja też muszę głosować za tym w parlamencie.
Tak samo jest z populistycznymi hasłami. Jestem pewien, że większość wyborców chciałaby nie płacić żadnych podatków i chętnie widziałaby zniesienie PIT’u. Nie oznacza to jednak, że powinienem ubiegać się o zniesienie podatku PIT w Sejmie. To polityk w końcu bierze na siebie odpowiedzialność za swoje działania w parlamencie.
RA: Zadałem to pytanie, ponieważ niedawno głosował Pan za tym by kontynuować pracę nad zaostrzeniem, i tak już restrykcyjnego prawa dotyczącego aborcji w Polsce. Gdyby sondaż przeprowadzony wśród Pana wyborców pokazał, że oni tego nie popierają, co by im Pan powiedział? JG: Na pewno posłuchałbym tego, co mówią i faktycznie dzisiaj słucham tego, co mówią moi wyborcy. Jako imigrant tutaj w Polsce, nie uważam, że moją rolą powinien być udział w wojnie aborcyjnej. Popieram obecny kompromis w sprawie aborcji. Ja mam problem z tym, że niektórzy chcieliby umożliwić aborcję, jeśli badania pokazałyby, że potencjalne dziecko mogłoby mieć chorobę psychiczną, na przykład, Zespół Downa. To już jest eugenika.
Wracając do mojego elektoratu, to chcę powiedzieć, że jest on bardzo zróżnicowany. Wielu ludzi głosowało na mnie, pomimo tego, że nie popierają PO, właśnie ze względu na moją postawę w sprawach etycznych i moralnych.
RA: Pan musi wiedzieć, że to wymaga ogromnej siły by wychować dziecko z chorobą psychiczną. Jeśli kobieta nie czuje w sobie takiej siły by przeżyć to piekło, to dlaczego państwo ma mieć prawo zmuszać ją do tego? JG: To kwestia praw człowieka. Prawa do życia. Są wśród nas ludzie, którzy są niepełnosprawni. Eksterminowanie nienarodzonych dzieci ze względu na to, że będą niepełnosprawni i nie mają głosu to dokładnie to samo, jak eksterminowanie ludzi niepełnosprawnych, którzy już się urodzili.
Rolą każdego społeczeństwa jest ochrona tych słabszych, szczególnie nienarodzonych. Powiedziawszy to, nie jestem przeciwko aborcji w każdych okolicznościach. Na przykład, w przypadkach gwałtu czy kazirodztwa, myślę, że kobieta powinna mieć prawo wybierać czy chce urodzić to dziecko, czy nie. Tak samo, jeśli badania pokażą, że zarodek jest już całkowicie i nieodwracalnie uszkodzony.
RA: A metoda in vitro - popiera ją Pan? JG: Popieram. Sam mam czwórkę dzieci i wiem, jaką radość dzieci przynoszą. Może ja bym nie stosował tej metody, ale nie mam prawa komuś jej zabronić. Jestem pro-life i chce pomóc stwarzać życie. Są tylko pewne kwestie do ustalenia, jeśli chodzi o zamrażanie zarodków, ile, jak, itd. Zostawiam to jednak ekspertom. Na temat in vitro nie mam tak mocnych poglądów, jak w sprawie aborcji.
RA: A co z małżeństwem dla gejów?
JG: Jestem przeciwko.
RA: Dlaczego?
JG: Bo Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej mówi, że małżeństwo to związek między mężczyzną a kobietą. Jestem też chrześcijaninem i wierzę w to, co mówi na ten temat biblia. Szanuję homoseksualistów, ale nie mogę zaakceptować lub głosować za małżeństwa dla nich. Ani też nie mogę popierać tego by mogli adoptować dzieci.
RA: Bo homoseksualizm to grzech?
JG: To jeden z powodów.
RA: Ale są heteroseksualiści, którzy popełniają wielkie grzechy, ale im wolno mieć dzieci. Nawet morderca, który jest heteroseksualistą, może się ożenić i mieć dzieci i wychowywać je. JG: Homoseksualizm nie jest naturalny i ma negatywny wpływ na społeczeństwo oraz na dzieci. Jest wystarczająco dużo praw, które chronią gejów. Jestem natomiast przeciwny temu, by zrównać małżeństwa heteroseksualne i homoseksualne.
RA: Ale dlaczego dokładnie? JG: Już Panu powiedziałem. Z powodów społecznych, religijnych i etycznych. Nie akceptuję tego.
RA: Uważa Pan, że homoseksualizm jest wyborem? JG: Słyszałem różne opinie. Niektórzy wierzą, że to wybór, niektórzy, że to kwestia genetyczna.
RA: Człowiek to taka istota, która zwykle wybiera i stosuje taki zespół zachowań, które według niego przyniosą mu korzyści w danym społeczeństwie, a nie takie, które go zmarginalizują. Trudno sobie wyobrazić, że w takim konserwatywnym kraju, jak Polska, ktoś wybrałby sobie homoseksualizm … JG: To zwykle nie jest takie proste, ale raczej jest wynikiem różnych zdarzeń w życiu danego człowieka. Znam ludzi, którzy zostali gejami, bo mieszkali w internatach, gdzie byli tylko chłopcy i przyzwyczaili się do stosunków seksualnych z innymi mężczyznami.
Znam ludzi, którzy zostali gejami, bo byli molestowani w dzieciństwie. Sympatyzuje z gejami i z ich problemami, ale nie uważam, aby powinni mieć takie prawa jak pary heteroseksualne.
RA: Powiedział Pan publicznie, że opuści PO, jeśli będzie zmuszany do głosowania przeciwko własnemu sumieniu. Jeśli Pan rzeczywiście opuści PO, to zasili Pan szeregi innej partii, na przykład PiS? JG: Nie chciałbym tego komentować teraz ze względu na obecną sytuację w PO. W tej chwili nikt mnie nie zmusza do tego bym głosował przeciwko własnemu sumieniu. Ale jeśli kiedyś opuszczę PO, będę posłem niezależnym.
RA: Czy są inne sprawy, oprócz tych dotyczących moralności, które powodują podziały w PO, na przykład kwestie ekonomiczne? JG: Nie. Ja jestem konserwatywny w sprawach moralnych, liberalny w kwestiach gospodarczych i wrażliwy, czy wręczy lewicowy, w kwestiach społecznych typu bieda. PO to partia, która przyciąga ludzi z prawej i z lewej strony. To siła tej partii, ale może też się zmienić w jej słabość.
RA: Jak to? JG: Jeżeli nie będzie szacunku dla opinii innych i nie będą prowadzone dyskusje z ludźmi o różnych poglądach, a tylko jedna opinia będzie forsowana, to wtedy ta różnorodność w PO może zmienić się w jej słabość.
RA: Czy w tej chwili narzucane są tylko konkretne opinie w PO?
JG: Nie.
RA: A w tych sprawach gospodarczych, bliżej Panu do Margaret Thatcher czy do Tony Blair'a?
JG: Wierzę w przedsiębiorczość ludzi i że państwo powinno dać im swobodę do tworzenia bogactwa, nie przeszkadzać im w tym. Wierzę też w ciężką pracę.
RA: Chyba jednak Thatcher…
JG: Zależy też bardzo mi na tym, aby wspomagać ludzi, którzy sobie nie dają rady w życiu. Jestem wielkim zwolennikiem charytatywności tak samo, jak dawania ludziom władzy nad swoim życiem. Staram się robić swoje i funduję utalentowanym uczniom stypendia z własnej kieszeni. Siedemdziesiąt dwóch uczniów już z tego skorzystało.
RA: Dużo mówi się w mediach o walczących ze sobą frakcjach w PO. Czy to prawda, że liberałowie i konserwatyści nie komunikują się zbyt często ze sobą?
JG: To nie prawda. Spotykamy się ze sobą.
RA: Nie chodzi mi o formalne spotkania. Czy spotykacie się ze sobą też nieformalnie?
JG: Tak, spotykamy się. Ludzie mają przecież przyjaciół w różnych grupach. I to, że ktoś jest konserwatywny nie oznacza też, że chodzi na spotkania zorganizowane przez konserwatystów. Jarosław Gowin, którego media nazywają liderem konserwatystów w PO, nie zawsze chodzi na te spotkania.
RA: Czy Gowin rzeczywiście jest liderem frakcji konserwatywnej?
JG: Jest liderem części tej grupy.
RA: Czterdziestu posłów czy mniej?
JG: Około 40. Chociaż, tak naprawdę, nie nazwałbym jego ich liderem. Raczej nazwałbym go jednym z liderów tyle, że tym najbardziej widocznym. On organizuje dyskusje na różne tematy. Ale patrząc na głosowanie, widać, że w PO jest w sumie około 80 konserwatywnych posłów.
RA: Czy opozycja próbowała wykorzystać wewnętrzne spory w PO, na przykład zapraszając część posłów PO by przeszli na ich stronę?
JG: Tak próbowali. Kiedy widzimy jednak, że chcą wykorzystać różnice zdań między nami, wtedy nasze spory kładziemy na bok. Opozycja była aktywna szczególnie kilka miesięcy temu, próbując zachęcić niektórych posłów PO do zmiany barw. Dla mnie, to nie jest opcja.