Tegoroczne wakacje nie będą leniwym okresem dla polityków. Na spotkania z wyborcami rusza Leszek Miller. Ruch Palikota kupił pięć przyczep kempingowych i dzięki "mobilnym biurom poselskim" chce dotrzeć do 165 miejscowości. Nie poddaje się także Solidarna Polska. Czym zwróci na siebie uwagę? Podejrzenia padają na dużą "dmuchaną żyrafę" albo karuzelę. Bo ziobryści chcą zdobyć zaufanie dorosłych dzięki dzieciom.
- Mamy pomysł na pewien wakacyjny event, ale nie chcę tutaj mówić o szczegółach, żeby z tego dobrego pomysłu nie skorzystała konkurencja - powiedział Jacek Kurski w rozmowie z Superstacją. Dopytałem go, czy ma na myśli przenośny plac zabaw. - Coś w tym rodzaju. Chcemy dotrzeć do co najmniej 16 miejscowości w 16 województwach - dodał.
Akcja ma przypomnieć o smutku niemal połowy społeczeństwa, która nigdzie nie wyjedzie na wakacje. Przede wszystkim smutku najmłodszych. Solidarna Polska z myślą o tych ostatnich przygotuje niespodziankę.
- Ja swojego dziecka nie powierzyłabym temu politykowi. Uważam, że najmłodszymi powinni zajmować się ludzie pozytywnie nastawieni, a nie szykujący w nich przyszłych wyborców - skomentowała na antenie Superstacji pomysł Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka Platformy Obywatelskiej.
Ale tutaj raczej nie chodzi o pozyskanie wyborców, którzy dowód osobisty dostaną dopiero za kilkanaście lat. Dzieci będą miały radochę z atrakcji, a rodzice lub dziadkowie pogadają z wujkiem Zbyszkiem. Wujkiem, który powie, czym jest Solidarna Polska. Bo – jak przyznają sami posłowie tej partii – większość potencjalnych sympatyków myśli, że wciąż są w Prawie i Sprawiedliwości.
Pomysł z atrakcją dla dzieci przypomina trochę słynne jabłka, które Grzegorz Napieralski rozdawał z samego rana hutnikom. Nie jest to zresztą jedyne podobieństwo między byłym już liderem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a Zbigniewem Ziobrą. Lewicowy polityk nie zabłysnął wiedzą ekonomiczną w kampanii wyborczej. Dlatego na jedną z konferencji prasowych młodzieżówka PO przyniosła mu książkę "Podstawy ekonomii".
Zbigniew Ziobro, od kilku lat europoseł nie urósł do roli eksperta od problematyki międzynarodowej. Dość istotnej w przypadku lidera partii politycznej. Na konferencji Solidarnej Polski szef tego ugrupowania miał problem z przypomnieniem sobie nazwy "World Trade Center". Wypowiedział ją dopiero po podpowiedzi dziennikarza.
Oczywiście w tle był ogromny banner Solidarnej Polski i specjalna ambona. Aby elektorat oswoił się z nazwą ugrupowania prawicowych polityków, młodzieżówka ziobrystów przenosi codziennie ambonę i bannery z odległego pokoju. Czasami nawet kilka razy dziennie. Nieważne, czy konferencja odbywa się w sejmowej sali 101, czy na mieście. Baner raz zasłonił podjazd dla niepełnosprawnych do Prokuratury Generalnej. Ale na krótko przed rozpoczęciem briefingu, liderzy ugrupowania zorientowali się, że to niestosowne i polecili go przenieść.
Briefingi ugrupowania nie należą do najbardziej dynamicznych. Nawet młodzi pracownicy Solidarnej Polski żalą się, że wielokrotnie powtarzali liderowi, aby mówił ostrzej, konkretniej i krócej. Ten nie słucha i nadal Solidarna Polska prowadzi pod względem ilości konferencji prasowych oraz ich długości.
– Niedługo zrobią konfę o tym, że nie ma klimatyzacji na korytarzach sejmowych – usłyszałem niedawno od jednej z dziennikarek. Robią niekiedy na tematy mocno stare. W piątek o planach podwyższenia granicy, od której kradzież jest przestępstwem z 250 do 1000 zł. Do tego celu partia zakupiła w pobliskim Społemie zakupy za dwie sumy. Pod sklepem stały koszyki z naklejkami. Miał być fajny happening i ładne obrazki w telewizjach.
Zbigniew Ziobro wraz z posłem Andrzejem Romankiem próbowali mnie namówić, żebym nagrał o tym materiał. Tyle, że ten temat robiłem dwa miesiące temu! Forma happeningowa doskonale znana z ubiegłorocznej kampanii wyborczej SLD. Pamiętam briefing Grzegorza Napieralskiego pod Ministerstwem Finansów. Mnóstwo wydrukowanych „Naczasów” – ulotek- banknotów ze zdjęciem jednego z kandydatów. I naklejki, które miały mówić skąd Sojusz znajdzie pieniądze na wyborcze postulaty. Czcionka niemal identyczna. Tyle, że zamiast „zakupy za 1000 zł” napisano tam „likwidacja IPN 250 mln zł”.