W ostatnich dniach wiele się mówi na temat zmiany na stanowisku Metropolity Krakowskiego. Odchodzącego na emeryturę Stanisława Dziwisza ma zastąpić Marek Jędraszewski. Wybór ten jest prawdziwą sensacją i dla wielu sporym rozczarowaniem. Z wielu stron na papieża Franciszka posypały się za ten wybór gromy. Ja jednak nie do końca jestem przekonana, że to samodzielna decyzja papieża.
Pytanie czy Ojciec Święty w ogóle wiedział coś na temat kandydatury Jędraszewskiego, czy nie było czasem tak, że po prostu podpisał podsuniętą mu nominację? Zaufał doradcom, osobom, które lepiej znają polski Kościół. Może do uszu papieża doszły tylko informacje o pozytywnych elementach biografii kandydata, jak jego znajomość z Janem Pawłem II, autorstwo wielu nagradzanych książek czy bycie duszpasterzem młodzieży akademickiej. To argumenty, które mogły papieża przekonać, a inne bardziej mroczne i kontrowersyjne z pewnością zostały pominięte przez osoby pragnące przeforsować korzystną dla siebie kandydaturę. Szczerze mówiąc nie wydaje mi się, żeby papież miał jakąkolwiek rzetelną wiedzę na temat nowego metropolity. Zapewne z kimś się konsultował, ale z kim i kto w jego otoczeniu mógł mu rzetelnie opowiedzieć na temat postaci Jędraszewskiego? Przecież wszystkim tam ta nominacja była na rękę, zapewne więc pewne kontrowersyjne wątki z jego przeszłości skutecznie przemilczeli. Bo czy ten otwarty, mniej konserwatywny ( jakoś nie chce mi się wierzyć, że to tylko poza) od swoich poprzedników papież Franciszek nominowałby taką osobę, gdyby wiedział o jej kontrowersyjnych wypowiedziach i szemranej przeszłości, o tym że jest tak bardzo mu różny jeśli chodzi o poglądy? Mam co do tego wątpliwości. Nie zadając sobie wystarczająco trudu żeby lepiej poznać kandydata papież popełnił mocne Faux Pas. Pytanie tylko, czy jest w stanie dokładnie wiedzieć wszystko o wszystkim i o wszystkich. Czy nie wymagamy od niego zbyt wiele?
Szkoda, że tak się stało. Kościół Krakowski zawsze był ostoją polskiego katolicyzmu, powiewem normalności, chrześcijańskich wartości, a nie politycznych sporów i dzielenia Polaków. Czy ktoś, kto nazywa czarny poniedziałek cywilizacją śmierci, mówi o lewackiej zarazie, potępia homoseksualistów i rozwodników, a do tego w żadnym stopniu nie jest związany z Krakowem powinien stawać na czele najważniejszej polskiej diecezji, o ogromnym symbolicznym znaczeniu? W tym sensie wybór ten jest ogromnym rozczarowaniem.
Smutne jest to, że w Polsce coraz rzadziej można już spotkać Kościół otwarty, kochający, wybaczający, taki jak ten który przedstawił nam papież podczas Światowych Dni Młodzieży. Miałam okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu, atmosfera była wprost niesamowita, radosna, ciepła, ludzie o różnych kolorach skóry, z różnych zakątków świata byli razem zjednoczeni, przyjaźnie do siebie nastawieni. To był Kościół, który łączy a nie dzieli, daje szanse, nie ocenia, tylko stara się zrozumieć, opierający się na najpiękniejszych filarach chrześcijaństwa, aż chciało się być jego częścią. Wraz z końcem Światowych Dni Młodzieży wszystko to odeszło, a w Polsce nie zostało z tego nic. Cóż w obecnym układzie politycznym wielu osobom było to zupełnie nie na rękę. Trudno więc oprzeć się wrażeniu, że nominacja Marka Jędraszewskiego to nominacja bardzo polityczna. Obecnemu rządowi nominacja na pewno odpowiada. Abp Jędraszewski jest twarzą Kościoła, który popiera obóz obecnej władzy. Twarzą kościoła tradycjonalistycznego i pełnego uprzedzeń. A polscy hierarchowie kościelni za nic mają słowa papieża Franciszka o skromności, braku cennika w kościele czy miłosierdziu. Nadal liczy się tylko własny interes. Nominacja Jędraszewskiego jest tego najlepszym przykładem. Miejmy nadzieję, że otoczenie Tygodnika Powszechnego i Znaku będzie w Krakowie nadal bardzo wpływowe stanowiąc alternatywę światopoglądową dla nowego Metropolity, a także że on sam zdając sobie sprawę z powagi swej funkcji złagodzi choć odrobinę swój ton. Robienie z Krakowa Torunia Południa nikomu nie wyjdzie na dobre.