Perfekcyjna pułapka. Czy jesteś perfekcjonistą?
Wielu moich znajomych wielokrotnie pytało mnie na czym polega moja praca? W czym i jak pomagasz ludziom, którzy do ciebie przychodzą.
Na tym blogu postaram się na te i inne pytania odpowiedzieć oraz przybliżyć Wam pracę, którą codziennie wykonuję. Zapraszam do lektury a później do komentowania. Będę wdzięczna za wszelkie Wasze uwagi i sugestie.
Spostrzeżenia z gabinetu psychoterapeutycznego – okiem praktyka.
„Nigdy nie podoba mi się to co zrobiłem, wydaje mi się, że aby osiągnąć zadowalający efekt, muszę włożyć w to więcej pracy, i więcej, i więcej… Nigdy nie jest dobrze”; „Gdy zaczynam coś robić jestem pełna zapału, pomysłów, energii, z czasem to co robię podoba mi się coraz mniej, gdy wracam do początku, wydaje mi się to beznadziejne i czuję się beznadziejnie”; „Nie jestem w stanie przyjąć, że coś mi nie wychodzi, że mi się nie udaje. Jak odniosę porażkę, to już do tego nie wracam”.
Oto tylko kilka wybranych zdań jakie często słyszy psycholog podczas pierwszych rozmów terapeutycznych. Osoby, które je wypowiadają są zmęczone i przytłoczone własnym myśleniem i zachowaniem, ale jednocześnie nie potrafią się od niego uwolnić. W tym co robią dążą do osiągnięcia ideału i wpadają w pułapkę perfekcjonizmu. Nadużywają siebie angażując się w pracę, nie dają sobie prawa do błędu czy porażki do tego stopnia, że czasem nie kończą zadań pozostając w poczuciu beznadziejności.
Jak masz zrobić dobrze zrób lepiej
Dla perfekcjonisty dokonania własne lub innych nigdy nie są wystarczająco dobre, działa w myśl dewizy olimpijskiej „szybciej, wyżej, mocniej” i często przenosi ją na otoczenie: pracowników, znajomych, rodzinę. Ale tak jak w przypadku innych ludzi perfekcjonista może pozwolić na zostawienie marginesu na błędy, dla siebie jest najczęściej bezkompromisowo surowy. Aby osiągnąć cel poprawia, ulepsza, udoskonala - „Czasem w pracy siedzę po 12 godzin. Zdarza mi się, że w tym czasie 2 godziny poprawiam w raporcie jedno zdanie, bo wydaje mi się ono niewłaściwe”. Niestety poświęcony czas i wysiłek niewiele tu zmienią, bo problem w perfekcjonizmie polega na tym, że dąży się do ideału, który jest iluzją, wyobrażeniem, czymś niedookreślonym - bo czy kiedykolwiek podano wzór na ideał? Dążenie to jest z góry skazane na porażkę, a porażki perfekcjonista nie jest w stanie przyjąć - i koło się zamyka. Czasem nie mogąc zaakceptować tego, że jego dokonania nie są tak wspaniałe jakby oczekiwał porzuca dotychczasową pracę pozostając z myślą: „Jestem beznadziejny, niczego w życiu nie osiągnę”.
Rodzicu: chwal, doceniaj , zauważaj
Każdy perfekcjonista ma poważny problem w sferze poczucia wartości. Uważa, że jedynie jego dokonania świadczą o tym jakim jest człowiekiem. Każdego dnia musi udowadniać sobie i światu, że to co robi jest wartościowe. Na pytanie: ”Jaki jesteś?” perfekcjonista najczęściej odpowiada: „pracowity”, „konsekwentny”, „dążący do celu”, „ambitny” – widzi siebie w wymiarze zadaniowym a kompletnie nie dostrzega pierwiastka czysto ludzkiego, który również tworzy jego osobowość. Skąd zatem takie postrzeganie siebie? Perfekcjoniści to osoby wychowujące się w rodzinach o wygórowanych wymaganiach, nadmiernych ambicjach, warunkujących uczucia. Czasem to wygląda w ten sposób, że dziecko słyszy bezpośrednie komunikaty o tym, że powinno być najlepsze w klasie, drużynie, ale często słyszy słynne zdanie: „Czemu czwórka a nie piątka”, „Mojego syna/córkę stać na więcej”. Aby uzyskać aprobatę, docenienie i zauważenie rodziców dziecko musi być zawsze bardziej – ambitne, pracowite, zaangażowane, aby w efekcie zasłużyć sobie na … miłość. W tym pędzie do osiągnięcia ideału dziecko, a potem już dorosły zapomina o sobie, o wykształceniu w sobie poczucia, że czasem można odpuścić, czasem może mi się nie udać, jest czas na pracę, ale i na odpoczynek a nawet słodkie „nicnierobienie”. Mądry rodzic stawia wyzwania, ale na miarę możliwości; docenia nie tylko za super osiągnięcia; zauważa nawet małe postępy; daje prawo do błędów i słabości, a przede wszystkim jest przy dziecku i akceptuje go takim jakie jest. Właśnie taki rodzic wychowa znającego swoją wartość człowieka.
Ambicja to bardzo dobra postawa życiowa. Dzięki niej nie osiadamy na laurach, ale staramy się rozwijać, nie poddajemy się, ale staramy realizować cele. Posuwamy się powoli, ale skutecznie w drodze do samorozwoju. Warto, aby przy tym przyświecała nam zasada: „Być coraz lepszym” zamiast „Być najlepszym”. Stawiajmy sobie małe cele i cieszmy z osiągania ich – dawanie sobie prawa do radości z małych rzeczy, z poszczególnych etapów większego projektu jest niestety obce perfekcjoniście, który moment przeskoczenia symbolicznej poprzeczki wykorzystuje na zawieszenie jej na wyższym pułapie.
Perfekcjonista płaci wysoką cenę za chęć osiągnięcia ideału, za złudną wiarę, że tylko wtedy może być z siebie dumny i tylko wtedy dostrzeże go otoczenie. Perfekcjonista jest wciąż niezadowolony z siebie, ma poczucie małości, słabości, w pogoni za iluzją ideału stopniowo się wypala, w działaniu przypomina robota ale wewnątrz jest często wrażliwym człowiekiem z „miękkim brzuszkiem” bojącym się go odkryć. „Często słyszę od innych, że jestem silna, że ja to dam radę. A ja w środku mam uczucie pustki i wszechogarniającej słabości”- perfekcjonista przybiera maskę twardego zawodnika, która nie zbliża do ludzi, raczej skazuje na wyobcowanie i samotność. Szczególnie, że perfekcjonista jest krytyczny w stosunku do innych, ma problem z uznaniem autorytetów, nie przyjmuje natomiast krytyki, nawet tej konstruktywnej. Życie w ciągłym uczuciu niespełnienia generuje stały, chroniczny stres – organizm jest w stanie permanentnej walki, co w dłuższej perspektywie odbija się negatywnie na zdrowiu psychicznym i fizycznym. Perfekcjoniści trafiają do gabinetów psychoterapeutycznych z objawami depresji, zaburzeń lekowych, zaburzeń somatycznych, problemów ze snem. Perfekcjonista to także potencjalny zawałowiec, to osoba, która napięcia emocjonalne próbuje łagodzić alkoholem czy wpada w pułapkę pracoholizmu, zakupoholizmu czy kompulsywnego objadania się.
Często zdanie wypowiedziane najpierw do samego siebie, a potem w trakcie terapii: „Ja już dalej nie mam siły tak żyć” jest pierwszym krokiem do opuszczenia pułapki perfekcjonizmu. Przyczyny perfekcjonizmu tkwią głęboko w przeszłości, w zaburzonych relacjach z rodzicami, w nadmiernych oczekiwaniach ze strony najbliższych, w toksycznych komunikatach warunkujących uczucia („Moja córcia nigdy mnie nie zawiedzie”, „Mój syn musi być mistrzem”). Nie da się tego przepracować z poradnikiem w ręku, potrzebne jest do tego nawiązanie bezpiecznej relacji terapeutycznej opartej na zaufaniu, gdzie perfekcjonista będzie w stanie zdjąć maskę i odkryć swoje prawdziwe oblicze: według niego słabe bo nieidealne, według terapeuty piękne bo autentyczne.