
Strony plotkarskie ogłupiają.
REKLAMA
Nakręcają odbiorcę jak kark swojego pitbulla i cieszą się z rozlewu krwi. Biedne dzieciaki są z góry na nie na wszystkich, którzy coś robią. A o co chodzi w życiu. O to, żeby coś robić. Aktor chce grać, pisarz chce pisać, prezenter pogody chce nas ostrzegać przed deszczem. Są osoby, które chcą robić nic i chcą być podziwiane. Ale to niewielka ilość w porównaniu z tymi, którzy chcą działać. Taki Karolak, Kożuchowska czy Musiał, zostańmy przy jednej rodzinie – chcą być aktorami. Chcą żyć z grania. A co robi plotkarz.pl? Ale beznadziejnie ubrany, ale ma buzię, ale brzydkie buty. Isn’t it? Koniecznie na koniec „pytanie-bierz go”.
Dwa dni temu umarłam na Facebooku. Mam od czasu do czasu pomysł, żeby w inny niż bezpośredni sposób zwrócić na coś uwagę. Nie po to, żeby się wymądrzyć, ale po to, żeby pokazać coś, co być może przez niektórych nie zostanie dostrzeżone. Od kilku miesięcy dobija mnie słowo „tak” na końcu zdania. Rozważyłam ten problem na chyba wszystkie możliwe sposoby. Czy to wynika z niepewności? Nie jesteś pewien, czy tak jest? Czy nie wierzysz w to, że druga osoba cię słucha i chcesz kontrolować jej skupienie? Czy może szukasz w ten sposób aprobaty dla swojej światłej myśli czy cudownej i powalającej obserwacji? A może chcesz mieć drugą osobę pod kontrolą. Im więcej taków, tym bardziej na wierzchu będzie twoja racja.
Nie wiem, skąd to się wzięło. Może z angielskiego „right”. Może z „isn’t it”. Nie wiem, ale wiem, że to upośledza nas językowo.
Dlatego też wpadłam na pomysł, żeby się z tego powodu zabić.
Co się okazuje? Ludzie się wkurzyli. Część zrozumiała i za to chwała, bo cieszy myśląca część populacji. Część okazała niezadowolenie, bo prawdopodobnie najpierw załkali na wieść o tym, a później się okazało, że ich nabrałam, zmanipulowałam i oszukałam. Lepiej jakbym naprawdę umarła, ich gwiazdka w kwadratowym nawiasie, którą już szykowali w polu komentarza nie poszłaby na marne… a tak stracili czas, energię i emocję.
Portal afterparty.pl pisze właśnie, że nabrałam świat, w komentarzach widzę, że chciałam zwrócić na siebie uwagę i jestem taka beznadziejna. Nic o gwoździu akcji pod tytułem „przestań pieprzyć ‘tak’ na końcu zdania!”.
Link do afterparty.pl
Dwa dni temu umarłam na Facebooku. Mam od czasu do czasu pomysł, żeby w inny niż bezpośredni sposób zwrócić na coś uwagę. Nie po to, żeby się wymądrzyć, ale po to, żeby pokazać coś, co być może przez niektórych nie zostanie dostrzeżone. Od kilku miesięcy dobija mnie słowo „tak” na końcu zdania. Rozważyłam ten problem na chyba wszystkie możliwe sposoby. Czy to wynika z niepewności? Nie jesteś pewien, czy tak jest? Czy nie wierzysz w to, że druga osoba cię słucha i chcesz kontrolować jej skupienie? Czy może szukasz w ten sposób aprobaty dla swojej światłej myśli czy cudownej i powalającej obserwacji? A może chcesz mieć drugą osobę pod kontrolą. Im więcej taków, tym bardziej na wierzchu będzie twoja racja.
Nie wiem, skąd to się wzięło. Może z angielskiego „right”. Może z „isn’t it”. Nie wiem, ale wiem, że to upośledza nas językowo.
Dlatego też wpadłam na pomysł, żeby się z tego powodu zabić.
Co się okazuje? Ludzie się wkurzyli. Część zrozumiała i za to chwała, bo cieszy myśląca część populacji. Część okazała niezadowolenie, bo prawdopodobnie najpierw załkali na wieść o tym, a później się okazało, że ich nabrałam, zmanipulowałam i oszukałam. Lepiej jakbym naprawdę umarła, ich gwiazdka w kwadratowym nawiasie, którą już szykowali w polu komentarza nie poszłaby na marne… a tak stracili czas, energię i emocję.
Portal afterparty.pl pisze właśnie, że nabrałam świat, w komentarzach widzę, że chciałam zwrócić na siebie uwagę i jestem taka beznadziejna. Nic o gwoździu akcji pod tytułem „przestań pieprzyć ‘tak’ na końcu zdania!”.
Link do afterparty.pl
Nakręcone dzieciaki jadą po nienormalnej dziewczynie z Voice’a, a afterparty, mimo wszystko portal „informacyjny”, dziennikarz, który skrobnął newsika, nie zechciał napisać, że może rzeczywiście „tak” jest beznadziejne, tak?
Fajnie, jakby media uczyły szacunku i akceptacji, tolerancji, ale przede wszystkim zrozumienia. Karolak nie jest frajerem, który pływa w basenie wypełnionym kawiorem, Kożuchowska nie jest idiotką, która całymi dniami siedzi w spa, a Musiał nie jest dzieciakiem uzależnionym od heroiny. Każdy robi swoje, każdy, mimo wszystko chce dobrze dla Was właśnie, dla odbiorców, dlatego szanujmy się wzajemnie. Nie nienawidźmy i nie zazdrośćmy innym, bo nie ma czego, tak?
Fajnie, jakby media uczyły szacunku i akceptacji, tolerancji, ale przede wszystkim zrozumienia. Karolak nie jest frajerem, który pływa w basenie wypełnionym kawiorem, Kożuchowska nie jest idiotką, która całymi dniami siedzi w spa, a Musiał nie jest dzieciakiem uzależnionym od heroiny. Każdy robi swoje, każdy, mimo wszystko chce dobrze dla Was właśnie, dla odbiorców, dlatego szanujmy się wzajemnie. Nie nienawidźmy i nie zazdrośćmy innym, bo nie ma czego, tak?
