Cholera jasna. Faceci od noszenia mebli (90 EUR za godzinę) nie dojechali. Coś tam im wypadło, mogą być wieczorem najwcześniej. Niech to szlag, przecież ja nie będę specjalnie dla nich wynajmować ciężarówki dzień dłużej! 110 EUR + Mehrwertsteuer, taryfa weekendowa, mimo że to dopiero piątek, godzina 8:03. A do tego w ogóle niemożliwe, bo auto już jutro od rana zabukowane przez kogoś innego. Niech to szlag. Chwila w mentalnym rozkroku przedłuża się w czasie, gdy zaczynam pakować książki do pustych kartonów po bananach. Najlepsze kartony na świecie. Nie wiem tylko po co mi tyle książek, skoro i tak nie mam czasu ich czytać...
Dobrze, to nie jest najlepszy czas na refleksje filozoficzne, wsiadam i jadę do nowego miejsca, gdzie wszystko ma zacząć się lepiej, od nowa. Całkiem nowe życie na bazie pudeł pełnych starych rzeczy.
Znajomi niezawodni. Pomagają. Po ok. 25 paczkach widzę po kobiecie że ma już dosyć, jej partner ma coś do załatwienia o 15.00, musi iść, trudno, dam radę, oczywiście, że dam radę sama, zawsze dawałam, nawet wtedy gdy teoretycznie nie byłam sama, gdy w życiu był teoretycznie mężczyzna, który miał mi praktycznie pomagać, więc to dla mnie nic nowego, dziękuję za pomoc serdecznie, to naprawdę bardzo miło z Waszej strony.
Jezu tylko co ja teraz mam zrobić... Mam ze sobą moje nastolatki z ich miękkimi kręgosłupami i wątłymi mięśniami, jak to u dziewczyn w tym wieku. Młody sąsiad z przeciwka wychodzi z pieskiem na spacer, żadnego dzień dobry i kontaktu wzrokowego, mimo że próbuję. Ale nie będę przecież prosić o żadną pomoc. W Niemczech za darmo o pomoc się nie prosi, chyba że ktoś sam ją oferuje. A ile miałabym teoretycznie mu zapłacić za coś takiego, to sama nie wiem. Więc nie wchodzi w grę. Zostaje tylko subiektywna. automatyczna refleksja na przyszłość w tylnej części czaszki: to jakiś skurczybyk.
Po chwili wnioskuję, że chcą nam pomóc. Waham się. W ułamku sekundy przechodzą mi przez głowę fragmenty artykułów prasowych o uchodźcach niebezpieczeństwo terroryzmu, gwałty na kobietach, oszustwo, wykorzystywanie systemu socjalnego naiwnej Europy, co tam jeszcze o nich było?...
Uśmiecham się. Chłopcy zaczynają nosić meble. Jeden jest szczupły, z lekkim zarostem, śmieje się za każdym razem gdy na niego patrzę. Za każdym razem gdy łapię się za mebel, żeby pomóc go przenieść, krzyczy do mnie że nie, że tylko on i kolega: "Mama, nein! Mama, nein"
Drugi jest postawny i silny. W ciągu 15 minut ciężarówka robi się pusta. Zbieram w sobie odwagę i pytam czy pomogą nam z ostatnim transportem. Wymieniamy numery telefonów. Chłopcy kontaktują się ze znajomą im tłumaczką, żeby lepiej mnie zrozumieć. Aha, oczywiście, nie ma sprawy, proszę zadzwonić.
Znajduję wspólny język z żoną starszego brata, wszyscy mniej więcej o 10 lat młodsi ode mnie, okazuje się, że mamy bardzo podobne poczucie humoru. Opowiadam kobietom, jakie wrażenie zrobili na mnie ich mężowie noszący ciężkie meble jak pudełka od zapałek. Śmiejemy się, że to Superman, Batman i Zorro.
Nie bądź naiwna, mamo.
