Mówienie o tym, że internet zmienił świat jest tak oczywiste, że aż banalne. Ciężko jest dziś wyobrazić sobie jak wyglądał on „przedtem“, mimo że ten czas przypadł na dorastanie mojego pokolenia i niemal całe dorosłe życie pokoleń starszych ode mnie, którzy często wciąż nie do końca potrafią się w nim odnaleźć. Dziś, z perspektywy czasu często zachodzę w głowę jak w ogóle udało mi się skończyć szkołę bez możliwości używania google, nie mówiąc już o MS Office i innych udogodnieniach komputerowych. W czasach gimnazjum przedmiot „informatyka“ był czystą torturą - 4 osoby siedziały wtedy przy jednym komputerze i wpatrywały się w czarny ekran z całą masą zielonych liter i znaków, próbując udawać, że rozumieją system dos. Bo na ocenę trzeba było jakoś zapracować…
Historie tą czytałam niedawno w niemieckim magazynie „Stern“: 300 innowatorów, biotechnologów, hakerów, inżynierów, start-upowców i milionerów z Doliny Krzemowej wybrało się do lasów Północnej Kalifornii próbując przez cztery dni żyć w trybie offline. Ludzie ci (w wieku lat 25-45), którzy stworzyli dla nas wszystkich nieograniczone bogactwo życia w sieci, poddali się dobrowolnie cyfrowej detoksyfikacji. Najwyraźniej dla nich samych ciągła obecność internetowa stała się męcząca. Jak wieść niesie, nie udało się jednak wszystkim uczestnikom trzymać rąk z dala od smartfonu. Niektórzy nawet budzili się w nocy, bo im się wydawało, że słyszą dźwięk otrzymanej wiadomości…
Technologia internetowa wkroczyła również bezpardonowo w życie rodzinne.
Najnowsze badania ujawnia ze rodzice, wchłonięci przez e-maile, gry komputerowe lub inne aplikacje mają więcej negatywnych interakcji z dziećmi. To sprawia, że faktycznie dzieci walczą z nimi o uwagę rodziców.
Te dane są sygnałem alarmowym dla rodziców i kwestią do refleksji nie tylko nad tym, w jaki sposób te wynalazki technologiczne rozpraszają naszą uwagę, ale również, jak zmieniają nas one jako rodziców.
